Damian Gapiński: Narodowa kompromitacja
Brakuje Wam słów, żeby opisać to, co wydarzyło się w sobotni wieczór na Stadionie Narodowym? Nie dziwię się. Skala kompromitacji organizatorów Grand Prix osiągnęła niebotyczny poziom.
To miały być wyjątkowe zawody pod każdym względem. I były. Najpierw przygotowano dla zawodników nawierzchnię, która niczym nie przypominała toru żużlowego. Niepokojące wydarzenia z piątkowego treningu nie stanęły jednak na przeszkodzie i postanowiono, że po porannych jazdach w sobotę zawody ostatecznie się odbędą.
Przy pustych trybunach pożegnano człowieka, którego zasługi dla speedwaya są ogromne. Przyznajcie się - wpadlibyście na bardziej oryginalną formułę zawodów? Na pewno nie!
Dość tego sarkazmu. Żenada. Wstyd. Kompromitacja. Te słowa nie oddają tego, co wydarzyło się w sobotę na Stadionie Narodowym. Gang Olsena, BSI i PZM powinni spalić się ze wstydu. Każdy w równej mierze i bez wyjątku. Nie trafia do mnie tłumaczenie, że to Duńczycy są odpowiedzialni za ten skandal. Odpowiedzialność zbiorową ponoszą wszyscy, którzy podjęli się tego przedsięwzięcia.
Od samego początku nie byłem zwolennikiem Grand Prix na Stadionie Narodowym. Z dwóch powodów. Po pierwsze nigdy nie uważałem za dobry pomysł organizacji zawodów na torach jednodniowych. Po drugie miałem duże obawy, czy Polski Związek Motorowy jest w stanie udźwignąć ciężar promocji żużla po ewentualnym sukcesie organizacyjnym, frekwencyjnym i wizerunkowym na Narodowym.
Nie da się bowiem "marketingu" w tak dużej organizacji "robić" rękoma kilku osób.
O tym, czy PZM byłby w stanie udźwignąć ciężar sukcesu, przynajmniej przez rok się nie dowiemy. Wiemy natomiast na pewno, że będzie musiał sobie poradzić z brudem, którego jest współautorem. Honor nakazywałby, aby osoby odpowiedzialne za ten blamaż, złożyły rezygnacje, a firmy odpowiedzialne za tę kompromitację zapłaciły milionowe odszkodowania. Przynajmniej każdy kibic będzie mógł otrzymać zwrot za zapłacone bilety.
Z całą jednak pewnością nie można tych zawodów traktować jako pożegnania Tomasza Golloba. Największemu wrogowi nie życzę, aby dziękowano mu w ten sposób, a co dopiero legendzie polskiego żużla. Taki turniej musi zostać zorganizowany jeszcze raz. Niekoniecznie na Stadionie Narodowym, będącym jak się okazuje lekarstwem na kompleksy wielu dyscyplin, które ten obiekt uznają za najbardziej właściwy.
Krótko po decyzji o odwołaniu zawodów zadzwonił do mnie Józef Dworakowski, który zadeklarował, że on sam i Unia Leszno zgłaszają gotowość organizacji turnieju Grand Prix na właściwym poziomie organizacyjnym. Może nie będzie 50 tysięcy ludzi, ale przynajmniej w sposób godny pożegnamy naszego mistrza świata.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>