USA wróci do walki w SBPC. Hancock: Gino kluczem do sukcesów
14 punktów wywalczyła reprezentacja USA w sobotnich zawodach inaugurujących kolejny cykl Speedway Best Pairs Cup. Greg Hancock tym razem nie był aż tak osamotniony w walce.
Dla doświadczonego w boju Hancocka widok jadącego obok Manzaresa był miodem na serce. Przez chwilę jechali na 5:1. - Zgadza się, był tuż obok mnie. To wspaniałe! Naprawdę lubię tego dzieciaka. Ma niesamowite serce i jest wielce zainspirowany do jazdy. Chce wygrywać. To może zająć mu trochę czasu, ale pokazał, że jest gotowy, by ścigać się z tymi zawodnikami - ocenił swojego parowego idol amerykańskich adeptów.
Legendarny zawodnik wierzy, że doświadczenie zbierane w ten sposób przez kolejnych żużlowców ze Stanów Zjednoczonych zaprocentuje i już wkrótce reprezentacja tego kraju może się liczyć w światowej stawce, niczym za czasów Bruce'a Penhalla, Kelly'ego Morana czy Bobby'ego Schwartza. - Z każdymi zawodami jedzie coraz lepiej. Nie ma na nim żadnej presji, ma się po prostu uczyć. Mamy wspaniałą okazję, by pokazać, że znów chcemy być znaczącą siłą w żużlu. Gino jest kluczem do tego - zauważył "Herbie".Jak wygląda współpraca dwóch amerykańskich pokoleń w parku maszyn? - Staram mu się pomagać, ile tylko mogę. Zadaje sporo pytań i chce próbować każdej możliwości. Naprawdę cenię sobie pracę z takim chłopakiem, bo kiedy tylko coś podpowiem, to on odpowiada: "Dobra, spróbuję!". To jest wspaniałe - przyznał aktualny indywidualny mistrz świata na żużlu.
Zebranym na Motoarenie Toruń im. Mariana Rosego kibicom zawodnicy sprezentowali całkiem ciekawe zawody. Nie zabrakło twardej walki, mijanek i zagrywek taktycznych. Tor przy ulicy Pera Jonssona po raz kolejny był chwalony przez uczestników turnieju. - Toruń zawsze jest świetny do ścigania. Nigdzie tak nie ma - mówił po zawodach Hancock - Jesteśmy gotowi na następne rundy i będziemy walczyć w Gustrow oraz w Esbjergu - dodał.
Już za tydzień startuje PGE Ekstraliga. Amerykanin podpisał kontrakt z PGE Stalą Rzeszów, która do tej pory nie trenowała jeszcze na własnym torze. - Czekamy, aż wszystko będzie jasne w Rzeszowie. Chcemy się tam udać na treningi. Jeśli nie w Rzeszowie, to potrenujemy gdzieś indziej. Pora wracać do gry - skwitował nowy jeździec Żurawi.Powodem braku treningów przy Hetmańskiej był remont Stadionu Miejskiego w Rzeszowie, a wszystko opóźniło się jeszcze przez problem z dmuchanymi bandami. Pierwsze jazdy mają się jednak odbyć w poniedziałek. - To zawsze szkoda, bo każdy chce u siebie trenować jak najszybciej. Wszystko jest jednak w porządku i mam nadzieję, że zbierzemy się razem. Może zajmie nam to tylko trochę więcej czasu - powiedział 44-latek.
Rzeszowianie powrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej po rocznej banicji. Oprócz Amerykanina do zespołu dołączył Peter Kildemand. Sięgnięto także po utalentowanego juniora Artura Czaję i chcącego się odrodzić Hansa Andersena. Czy Stal ma szansę zdziałać coś w Ekstralidze? - Mamy nadzieję, że tak. Jest sporo młodych żużlowców w drużynie, ale są także i ci doświadczeni. To może być dobry sezon, ponieważ mamy potencjał. Wszystko w naszych rękach, by urzeczywistnić marzenia - zakończył Greg Hancock.