Tarnowscy juniorzy nie chcą być statystami. "Udowodnić niedowiarkom, że nie jesteśmy tacy źli"
Na papierze najsłabszy duet młodzieżowców w PGE Ekstralidze będą stanowić przedstawiciele Unii Tarnów. Wychowankowie w osobach Ernesta Kozy i Damiana Dąbrowskiego mają zamiar zadać kłam tej teorii.
Podstawą do przyzwoitych rezultatów ma być solidnie przepracowana zima. - Zdecydowanie mocniej się przyłożyłem do przygotowań przedsezonowych. Okres ten zacząłem trochę wcześniej niż zazwyczaj. Starałem się jak najwięcej trenować. W pewnej chwili przyszedł moment kryzysu, w którym nie miałem siły. Odpuściłem, wróciłem do lżejszych ćwiczeń i czuję, że to zdało egzamin - zdradza.
Od tego sezonu 20-latek zdecydował się na odważny krok w karierze. Nie jest już na garnuszku klubu, podążył szlakiem Ernesta Kozy przechodząc na zawodowstwo. - Sporo to zmieniło. O wiele łatwiej mi wszystko przychodzi. Teraz sam jestem za siebie odpowiedzialny. Sam się przygotowuję, mam większy wpływ na wiele kwestii. Wcześniej dłużej oczekiwałem np. na części. Teraz wszystko mam dograne na sto procent. Na klub jeszcze w poprzednich latach nie mogę powiedzieć złego słowa. Teraz działacze otworzyli dla mnie i Ernesta nową furtkę. Wykorzystujemy to jak możemy. Nie zapeszając jest na razie dobrze - opowiada.We wtorek Damian wraz Martinem Vaculikiem i resztą krajowych jeźdźców Jaskółek po raz pierwszy w tym roku testowali nawierzchnię mościckiego obiektu. - Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Tym bardziej, że przez ostatni tydzień padało i nie udało się wyjechać na nasz miejscowy tor. Generalnie super, w końcu sprawdzić mogłem nowy sprzęt oraz tłumiki. Tak naprawdę trudno mi oceniać, czy lepiej jest teraz, czy może było wcześniej. Jestem z młodszego pokolenia, które nie miało wiele styczności z poprzednimi konstrukcjami - zaznacza.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>