SCKM Włókniarz liczy straty. Możliwe kroki prawne!
SCKM Włókniarz Częstochowa nie wystartuje w rozgrywkach PLŻ 2 w sezonie 2015. - Jesteśmy załamani. Policzymy straty i rozważymy podjęcie kroków prawnych - mówi Michał Świącik.
SCKM Włókniarz rozważa teraz podjęcie kroków prawnych. Władze stowarzyszenia chcą odzyskać pieniądze, które - jak twierdzą - stracili z powodu nieprzyznania licencji na starty w sezonie 2015. - Będziemy się odwoływać do PZM. Być może także do Ministra Sportu. Liczymy także poniesione straty. Zastanowimy się, jak odzyskać fundusze. Nie chodzi jednak o zakupiony sprzęt czy transfery żużlowców, o czym wspomniałem na wstępie naszej rozmowy. To kwota 450-500 tysięcy złotych. Mówimy o dłuższej perspektywie, a więc o sponsorach, na których mogliśmy liczyć. To już może pójść w miliony złotych. Nie ukrywam, że będziemy się domagać zwrotu całej sumy. Wynajmiemy sztab prawników. Zrobię wszystko, żeby znaleźć winnych tego, co się stało. Być może udamy się też do osób, które naciskały na PZM, by częstochowski klub nie startował w lidze. Wiemy, którzy zawodnicy to robili. Zresztą, więcej na ten temat na portalu SportoweFakty.pl opowie niedługo przedstawiciel Rune Holty. Wiem, że sam zawodnik chce wyrazić zniesmaczenie postępowaniem kolegów, którzy oczekiwali spłaty zobowiązań spółki przez stowarzyszenie - podkreślił prezes SCKM Włókniarz.
W Częstochowie zwracają uwagę, że klub ubiegał się o licencję na starty w najniższej klasie rozgrywkowej znacznie wcześniej niż przed sezonem 2015. To w ocenie prezesa jasno dowodzi, że stowarzyszenie nie działało w żadnej relacji ze spółką. - To można sprawdzić. Wystarczy zadzwonić do Biura PZM. O licencję żużlową na starty w drugiej lidze wystąpiliśmy wiosną 2014 roku. Są na to świadkowie. Przewodniczący Szymański wysyłał do mnie wtedy komunikaty, że mam czekać na zakończenie rozgrywek. Wtedy okazało się, że spółka straciła licencję, a nas podciągnięto pod dziwny paragraf. To jest w mojej ocenie żenujące. Jak ma się to do naszego wcześniejszego dążenia do startów w drugiej lidze? Później, z wiadomych względów, chcieliśmy być tym jedynym zespołem w Częstochowie. Wcześniej byliśmy jednak przeciągani, a wszyscy wiedzą co działo się w ostatnich tygodniach. Pan Szymański nie powinien robić z tego dłużej tajemnicy. Niech powie dziennikarzom, że zabiegaliśmy o licencję wcześniej i bardzo nalegaliśmy, by się nami poważnie zająć. Chcieliśmy jechać w sezonie 2015 w drugiej lidze, ale słyszeliśmy, że mamy czekać, bo będzie na to czas. Później uwikłano nas w sprawę, która nas w ogóle nie dotyczyła, a i tak zostaliśmy bez licencji - zakończył Świącik.