Stalowym piórem (18): TOP 5 trenerów. Przepaść za Markiem Cieślakiem

- Nie zgadzam się do końca z twierdzeniem, że rynek trenerów w Polsce nie jest bogaty i brakuje ludzi z doświadczeniem i autorytetem - pisze w swoim felietonie Władysław Komarnicki.

 Redakcja
Redakcja

TOP 5 trenerów. Przepaść za Markiem Cieślakiem

Ostatnio często przewija się opinia, że rola trenerów jest marginalizowana, bo brakuje im autorytetu, wiedzy i doświadczenia. Wiele mówi się o tym, że te cechy posiadają tylko nieliczni. Powiem szczerze, że nie do końca się z tym zgadzam. Zacznijmy od tego, że pewne rzeczy dotyczące tego fachu trudno zmierzyć, bo nie istnieje coś takiego jak szkoła trenerów czy menedżerów żużlowych. Wszyscy ci ludzie są samoukami. Do pewnych rzeczy dochodzą metodą prób i błędów. To jest możliwe, bo żużel nie jest skomplikowaną dyscypliną. Najlepiej zaświadcza o tym obecny menedżer KS Toruń pan Jacek Gajewski, który nigdy na żużlu nie jeździł. Jest jednak menedżerem i świetnie radzi sobie z prowadzeniem zespołu.
Generalnie ludzi, którym w polskim żużlu warto zaufać i powierzyć im budowanie zespołu, jest w mojej ocenie kilku. Bez trudu wskazałbym piątkę. Moje TOP 5 wśród trenerów/menedżerów przedstawia się następująco...

Na piątym miejscu Rafał Dobrucki. Znamy jego historię w Zielonej Górze. W mojej ocenie, obciążanie go za słabszy wynik zespołu w ubiegłym sezonie to nieporozumienie. Pamiętajmy o tym, że w żużlu sukces zależy przede wszystkim od dyspozycji fizycznej i sprzętowej poszczególnych zawodników. A w Falubazie to się posypało i trudno obarczać za to winą jednego człowieka. Dobrucki był niezłym zawodnikiem. Miał też ważną cechę. W ekstremalnych warunkach potrafił poderwać drużynę do walki. Uważam, że to było widać również podczas jego pracy trenerskiej w Falubazie. Szkoda, że rozstał się z tym klubem w taki sposób. Cieszy mnie jednak, że teraz opiekuje się młodzieżą. W mojej ocenie, to człowiek, który ma wielki potencjał i może być w przyszłości jeszcze lepszy w tym fachu. To przedstawiciel nowej fali na rynku trenerskim, któremu bardzo mocno kibicuję.

Jeśli chodzi o miejsce czwarte, to stawiam na nim Stanisława Chomskiego. Kolejny szkoleniowiec, który obecnie pozostaje bez pracy w żadnym klubie. Znam go doskonale, bo współpracowaliśmy. Jego największym atutem jest spokój, który udziela się całej drużynie. Jego wiedza o czarnym sporcie jest naprawdę ogromna. Poza tym, jest bardzo konsekwentny w stosunku do młodych zawodników. Oni traktują go w pewnym sensie jak ojca. Potrafi podnieść na duchu młodego chłopaka, ale też w odpowiednim momencie skarcić. Za to go zawsze ceniłem. Ma bardzo dobrą rękę, jeśli chodzi o szkolenie. Wierzę, że szybko wróci do pracy. Przestrzegam tych, którzy twierdzą, że jego czas już minął. To nie jest starszy pan, który wybiera się na emeryturę. Stać go na prowadzenie do sukcesów drużyny na poziomie ekstraligowym. Równie dobrze mógłby pracować w pierwszej czy drugiej lidze. Na pewno nie byłaby to dla niego żadna ujma.

Pozycja trzecia to osoba powracająca do pracy w roli menedżera po czterech latach przerwy. Jacek Gajewski z KS Toruń. Ostatnio zajmował się innymi sprawami. Jest klasycznym przykładem tego, że nie trzeba jeździć, by świetnie kierować tymi, którzy to robią. Jest bardzo dobrym menedżerem, który potrafi otoczyć się też odpowiednimi ludźmi. A takich nie brakuje w żadnym mieście, trzeba tylko wiedzieć, do kogo się zwrócić. Pan Gajewski nie jeździł, ale wie, gdzie szukać rady. W Toruniu taką osobą jest Jan Ząbik. Mam nadzieję, że Jacek Gajewski zostanie teraz w środowisku jako menedżer na dłużej, bo powinien to robić. On świetnie prowadzi i motywuje swoje zespoły.

Już wcześniej wspominałem, że bardzo podoba mi się drużyna, którą pan Gajewski zbudował w Toruniu. Nie jest to pewnie dream-team, ale mają bardzo ciekawy zespół. Liczę, że szybko wróci do nich Darcy Ward. Zamieszanie wokół tego chłopaka to już wstyd. Jest naprawdę niemiłosiernie przeciągany. Jestem pewny, że KS Toruń Jacka Gajewskiego będzie rwać wszystkim punkty. Dla mnie to pewniak do medalu.

Wracając jednak do zestawienia. Miejsce drugie - Piotr Paluch. Jego mentorem był najpierw Czesław Czernicki. Razem tworzyli sztab szkoleniowy w Gorzowie. Przez ten czas Piotrek potrafił wiele wyciągnąć od bardziej doświadczonego szkoleniowca. Stal rzuciła go w pewnym momencie na głęboką wodę, ale on nie utonął. To była trafiona decyzja zarządu. Paluch zna się na tym, co robi. Radzi sobie z presją i tworzeniem klimatu w zespole. Poza tym, mam w tym wszystkim trochę szczęścia. W moim TOP 5 trenerów, to obok Rafała Dobruckiego przedstawiciel tej nowej fali trenerów, na którą bardzo liczę. Paluch musi zrobić jeszcze jedną rzecz. Mówiłem mu wielokrotnie, że powinien skończyć AWF. Wtedy byłby fachowcem pełną gębą.

W przypadku numeru jeden nie mam wątpliwości i uważam, że w polskim żużlu tak naprawdę nie ma ich nikt. Dla mnie poza wszelką dyskusją najlepszy jest Marek Cieślak. On ma w sobie coś, czego niestety brakuje innym trenerom. To jest trenerski zmysł. Większość ludzi w sporcie żużlowym odnosi sukces, kiedy dostanie do tego świetnych zawodników, najczęściej tych topowych. Zaleta Cieślak polega natomiast na tym, że widzi potencjał w ludziach, którzy mieli wcześniej słabsze wyniki. Potrafi kogoś takiego wziąć do siebie, przekonać go o jego możliwościach i zrobić z niego świetnego jeźdźca. Nie widzę drugiego polskiego trenera, który ma taką zdolność. A przykłady? Jest ich pełno, ale dwa ostatnie to Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta.

O Cieślaku mówi się, że poza nosem do zawodników, czuje też gdzie są pieniądze i dobre składy. Rzeczywiście, wiele razy pracował w świetnych zespołach, którymi starczyło tylko odpowiednio pokierować. Nie powiedziałbym jednak, że takie zadanie jest łatwe, bo wielu już ono przerastało i wyniku pomimo wielkich nazwisk nie było. Poza tym, nie zgadzam się również z tym, że Cieślak odnosi sukcesy, bo zawsze pracuje z najlepszymi. To nie jest prawda. W Tarnowie jego drużyna nie była przed minionym sezonem stawiana jako kandydat do wygrania rundy zasadniczej. A zespół jechał jak z nut. Wcześniej Cieślak był we Wrocławiu i tam też był sezon, kiedy nie miał nazwisk, a mimo to utrzymał drużynę w lidze.

Ma wielki dorobek, który go broni. Worek medali w kraju i w imprezach międzynarodowych. Wyniki mówią w jego przypadku wszystko. To też jeden z tych trenerów, któremu często sprzyja szczęście. To jest bardzo istotne w sporcie. Poza tym, Cieślak to też specjalista od budowania świetnej atmosfery w drużynie. Z tym również radzi sobie jak nikt inny. W jego zespole jest zawsze klimat. Potrafi pogłaskać zawodnika, poczęstować towarzystwo świetnym dowcipem, ale też skarcić. Przede wszystkim jednak nie boi się zawodników i wie, jak z nimi rozmawiać. A proszę mi wierzyć, że są w środowisku szkoleniowcy, którzy boją się podejść do żużlowca albo nie wiedzą, co mu powiedzieć. W wielu aspektach Cieślak bije innych na głowę. Obyśmy mieli w przyszłości więcej takich trenerów.

Władysław Komarnicki

TOP 5 polskich trenerów/menedżerów według Władysława Komarnickiego:

1. Marek Cieślak
2.
Piotr Paluch
3.
Jacek Gajewski
4.
Stanisław Chomski
5.
Rafał Dobrucki

Czy Marek Cieślak to najlepszy polski trener/menedżer?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×