Kolejarz Opole chce odzyskać pieniądze za transfery swoich wychowanków
Opolski Kolejarz wycofał się z rozgrywek, ale nie rezygnuje z odzyskania pieniędzy za transfery Damiana Dróżdża i Michała Kordasa do innych klubów. W tej sprawie wysłał pisma. Czy ma rację?
Regulamin Przynależności Klubowej w Sporcie Żużlowym określa, że klub może domagać się za swojego wychowanka nawet 120 tysięcy złotych za każdy rok obowiązywania kontraktu. A Dróżdż reprezentował Kolejarz dwa lata. Gra toczy się zatem o poważne pieniądze. Oczywiście, opolanie maksymalnej kwoty z tego tytułu nie uzyskają, ale w sytuacji, gdy potrzebują pieniędzy na spłatę długów, każdy przypływ gotówki byłby zbawienny. - Dlatego podjęliśmy kroki, by ekwiwalent wyegzekwować - mówi Drozd.
Podobnie ma się rzecz z innym wychowankiem - Michałem Kordasem, który związał się przed kilkoma dniami z Hawi Racing Team. - Najpóźniej w piątek wyślemy pisma do zainteresowanych klubów - wyjaśnia prezes Drozd, który nie chce zdradzać, o jakie kwoty Kolejarz wnioskuje. - Wpisaliśmy propozycję i jesteśmy skłonni do negocjacji. Zawiesiliśmy sekcję żużlową, ale prawnie jeszcze funkcjonujemy.
Nie wiadomo jednak, czy Kolejarzowi pieniądze za Kordasa się należą. Andrzej Hawryluk uważa, że nie. - W żadnym wypadku. Mamy pismo, w którym Kolejarz zrzeka się prawa do żądania ekwiwalentu za wyszkolenie Michała. Nie wiem więc, skąd pomysł, byśmy mieli za zawodnika płacić - komentuje Hawryluk. Z przedstawicielami wrocławskiego klubu w czwartek nie udało nam się skontaktować.
Od tego, czy opolanom uda się pozyskać kasę za swoich wychowanków, może zależeć przyszłość żużla w Opolu. Polski Związek Motorowy domaga się od stowarzyszenia Hawi, które zabiega o start w II lidze, uregulowania zobowiązań, jakie Kolejarz ma względem żużlowców (czyli ok. 70 tysięcy złotych). Hawi na to nie chce przystać i twierdzi, że pieniądze na spłatę zaległości mogą pochodzić właśnie z transferu Dróżdża do Sparty.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>