Żużlowcy o tłumikach: Wrócą najlepsze lata żużla i ułańskie szarże. Może nastąpić przewartościowanie zawodników

Z entuzjazmem żużlowcy przyjęli wieści o uzyskaniu homologacji przez polski tłumik Poldem. Cieszą się na powrót przelotowych tłumików, podkreślając bezpieczeństwo, mniejsze koszty i widowiskową jazdę.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Wróci magia ścigania i bezpieczeństwo

Michał Szczepaniak był jednym z pierwszych, który miał możliwość testowania polskiego tłumika jeszcze na etapie prototypów. Już wówczas wychowanek ostrowskiego klubu w samych superlatywach oceniał konstrukcję Leszka Demskiego. - Jazda na tłumikach przelotowych jest faktycznie inna. Trudno powiedzieć, jak to od razu będzie, bo przecież kilka lat pojeździliśmy na tłumikach bez przelotu. W zeszłym roku trenował na polskim tłumiku i było dużo lepiej - przyznaje obecny żużlowiec MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia.
Zachwycony powrotem do przelotowych tłumików jest Mirosław Jabłoński. - W moim przypadku żużel wróci do najlepszych lat. Tak przynajmniej mi się wydaje. Te dotychczasowe tłumiki zabiły żużel. Nie było już taki szarż jak kiedyś, chociażby w wykonaniu Jasona Crumpa, który potrafił przejść z czwartej na pierwszą pozycję. Również inni zawodnicy na przelotowych tłumikach potrafili przedzierać się z końca stawki na początek. Na tłumikach bez przelotu wyprzedzanie z reguły było po błędach rywali - uważa młodszy z braci Jabłońskich.

Zdaniem Tomasza Gapińskiego, dzięki przelotowym tłumikom, kibiców znów będą pasjonować się walką na dystansie. - Przede wszystkim wróci bezpieczniejsza jazda. Jak będzie bezpieczniej, nikt nie będzie bał się walki na torze i ułańskich szarży. Rywalizacja na torze będzie wyglądała lepiej. Teraz przymykaliśmy gaz, a motocykl przyśpieszał. Na starych tłumikach, jak się zamykało gaz, to motocykl zwalniał. Oby to przyniosło taki skutek, że zawody będą bardziej zacięte, ciekawsze dla kibiców, a przede wszystkim bezpieczniejsze dla nas, żużlowców - podkreśla Tomasz Gapiński.

Będzie taniej dla żużlowców?

Nie tylko niebezpieczeństwo, ale również znaczny wzrost kosztów utrzymania sprzętu - to były podstawowe zarzuty części środowiska w stosunku do tłumików bez przelotu. Zawodnicy wierzą, że powrót do przeszłości, ograniczy rosnące ostatnio lawinowo koszty. - Na pewno będzie mniej kosztów związanych z eksploatacją motocykli. Przy dotychczas obowiązujących tłumikach trzeba było co chwilę robić remonty. Części szybko się przegrzewały. Przy przelotowych tłumikach nie było takich problemów - zauważa Michał Szczepaniak.

- Kiedy jeździliśmy na tłumikach bez przelotu, silnik musiał być świeży, zadbany, bardziej dopasowany. Więcej problemów stwarzało dopasowanie silniku do toru. Ciężko było utrzymać sprzęt na wysokim poziomie. Wystarczyło czasami pojechać dwa wyścigi z rzędu w trakcie meczu przy wysokiej temperaturze, by silnik tracił swoje parametry. To był największy problem - podkreśla starszy z braci Szczepaniaków. Podobnego zdania było wielu innych zawodników, którzy w trakcie meczu nie wiedzieli, dlaczego w jednym wyścigu motocykl spisywał się dobrze, by w następnym kompletnie zawodzić.
Zawodnicy wierzą, że kiedy teraz zamkną gaz, silnik momentalnie zareaguje i nie będzie dochodziło do groźnych kolizji Zawodnicy wierzą, że kiedy teraz zamkną gaz, silnik momentalnie zareaguje i nie będzie dochodziło do groźnych kolizji
- Trudno wyrokować, czy przy przelotowych tłumikach będzie można zaoszczędzić na eksploatacji sprzętu. Na pewnym poziomie zawodnicy nie liczą się już tak z kosztami. Żeby odpowiednio przygotować się do danych zawodów, trzeba remonty wykonywać, bez względu na to, czy pojedzie się na tłumiku z przelotem czy bez. Często remontowane są elementy, które u zawodników z niższymi budżetami, byłyby nadal eksploatowane. Zawodnicy topowi, którzy stawiają sobie wysoko poprzeczkę przed każdą z rund Grand Prix czy zawodami ligowymi, nie liczą kosztów. Może o tym nieczęsto się mówi, ale naprawdę to są duże pieniądze. W sporcie motorowym o sukcesie decyduje zarówno człowiek jak i maszyna. Robi się więc wszystko, żeby te motocykle były przygotowane optymalnie zawsze - uważa z kolei Rafał Lewicki z teamu Krzysztofa Kasprzaka.

Faktycznie dla żużlowców ze ścisłej światowej czołówki, być może przelotowe tłumiki nie ograniczą znacząco wydatków. Zawodnikom z niższy lig mogą jednak pomóc zaoszczędzić na eksploatacji sprzętu. - Powinno tak być, a jak będzie w praktyce, to się okaże. Trochę doświadczenia sprzed kilku lat z tłumikami przelotowymi mam i wówczas takich problemów nie było w porównaniu z tym, co działo się teraz - podkreśla Michał Szczepaniak.

Czy wprowadzenie przelotowych tłumików zmieni układ sił w światowej czołówce żużlowców?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×