Szkoda, że "Grisza" nie trafił do Rzeszowa - rozmowa z Arturem Czają, zawodnikiem PGE Stali Rzeszów

Nowym pracodawcą Artura Czai został beniaminek Enea Ekstraligi z Rzeszowa. 20-letni wychowanek Włókniarza chciałby z PGE Stalą m.in. awansować do fazy play-off. Junior zapewnia, że ciężko trenuje.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Mateusz Makuch: Już w przeszłości rzeszowski klub chciał cię pozyskać, lecz udało się to dopiero teraz. Jakie nadzieje wiążesz ze swoim nowym klubem?

Artur Czaja: Mam nadzieję, że będzie to przede wszystkim fajnie spędzony sezon. Życzyłbym sobie żeby rzeszowscy kibice dobrze mnie przyjęli. Co do przeszłości, to rzeczywiście kiedyś już rozmawialiśmy, ale dopiero teraz odbyliśmy poważne negocjacje zakończone sukcesem.
Czy w momencie osiągnięcia porozumienia z rzeszowianami postawili oni przed tobą jakieś konkretne oczekiwania?

- Nie. Wiadomo, chcieliby żebym jeździł jak najlepiej. Zresztą ja sam od siebie tego właśnie oczekuję.

Czyli? Jakaś konkretna średnia biegowa czy zdobycze punktowe będą cię zadowalać?

- W ten sposób o tym nie myślę. Po prostu obecnie skupiam się na przygotowaniach do sezonu na każdej płaszczyźnie. Ostro trenuję oraz dbam o to, aby sprzęt był bardzo dobrze przygotowany. Staram się z całych sił, ponieważ chciałbym notować jak najlepsze rezultaty w trakcie przyszłego sezonu.

Dotychczas byłeś wypożyczany ze stowarzyszenia Włókniarza do spółki i w zawodach młodzieżowych reprezentowałeś SCKM. Czy teraz dojdzie do wypożyczenia definitywnego do rzeszowskiego klubu i w turniejach młodzieżowych także będziesz reprezentować zespół z Podkarpacia?

- Tak. W przyszłym sezonie we wszystkich zawodach będę jeździł jako zawodnik rzeszowskiego klubu.

Po raz pierwszy w karierze zmieniasz klub w Polsce. To jakieś szczególne wydarzenie dla ciebie?

- Nie. Po prostu bardzo się cieszę, że mogłem przejść do takiego klubu jak Stal Rzeszów. Dla mnie to coś nowego, nowe doświadczenie i przyznam szczerze, że nie mogę się już doczekać początku sezonu.

Niewykluczone, że w PGE Stali startować będą także Peter Kildemand i Mirosław Jabłoński, czyli zawodnicy, z którymi jeździłeś w minionym roku w Częstochowie. Myślisz, że może być ci dzięki temu raźniej w Rzeszowie?

- Zdecydowanie. Jeśli się okaże, że dołączą oni do rzeszowskiej drużyny i będę z nimi jeździć, to z tego powodu będę się bardzo cieszyć. To są naprawdę fajni goście, z którymi dobrze się dogaduję.

Drużyna PGE Stali cały czas jest w budowie, ale zza kuluarowych informacji wynika, że w Rzeszowie powstanie wyrównany zespół. Jakie widzisz szanse dla twojej nowej ekipy w Ekstralidze?

- Przyznam szczerze, że trudno mi to ocenić. Żużel to bardzo nieprzewidywalny sport i wszystko może się wydarzyć. Wiem, że często się to powtarza, ale tak właśnie jest. Mogę jedynie dodać, że chciałbym, abyśmy wywalczyli awans do fazy play-off. Zawsze jest to wyróżnienie i więcej okazji do startów, a ponadto walka o medale.

Rzeszowski tor różni się od częstochowskiego geometrią. Przede wszystkim na pewno jest większy. Jak ci się startuje na owalu przy Hetmańskiej? Sądzisz, że uda ci się szybko do tamtejszego toru przystosować?

- Bardzo lubię rzeszowski tor. Jest duży i łagodny. Można na nim jeździć bardzo szybko i ścigać się.

Mówiłeś, że jednym z czynników, dla których wybrałeś Rzeszów, była obecność w tym klubie Janusza Stachyry. Aż tak dobrze wspominasz współpracę z tym trenerem z czasu jego pracy we Włókniarzu?

- Dokładnie tak. Ja z trenerem Januszem Stachyrą bardzo dobrze się dogadywałem. Tor przygotowywał dobrze i myślę, że również w Rzeszowie nasza współpraca będzie układała się pomyślnie.
Artur Czaja przechodzi do PGE Stali Rzeszów. Jak sobie poradzi w nowym klubie? Artur Czaja przechodzi do PGE Stali Rzeszów. Jak sobie poradzi w nowym klubie?
Jeszcze niedawno blisko PGE Stali był Grigorij Łaguta, zawodnik, którego często podpatrujesz i z którym lubisz startować. Ostatecznie "Grisza" trafił do Torunia, w związku z chwilowymi zawirowaniami w rzeszowskim klubie. Żałujesz, że tak się stało i nie będzie ci dane kolejny rok jeździć w Polsce w jednym zespole z "Griszą"?

- No tak, trochę szkoda, że ostatecznie "Grisza" nie dołączył do rzeszowskiego zespołu. Praktycznie od początku kariery startowałem razem z nim i naprawdę dobrze się znamy. Równie miło wspominam wspólną jazdę z nim. Cóż, szkoda, że w przyszłym sezonie nie wystartujemy w jednej drużynie, ale to jest jego praca i ja to rozumiem.

Jak będziesz się przygotowywał do nadchodzącego sezonu? Będziesz trenować indywidualnie, czy z rzeszowskim klubem? Może macie zaplanowany wyjazd na jakiś obóz kondycyjny?

- Moje przygotowania wyglądają tak, że codziennie trenuję z trenerem Piotrem Ruszelem. Ćwiczenia przeprowadzane są w sali i siłowni. Ponadto pracuję nad motoryką, gram w hokeja, czy jeżdżę na motocrosie. Jak już powiedziałem, trenuję codziennie, nawet dwa razy w jednym dniu i daję z siebie wszystko.

Wspomniałeś o hokeju. Ostatnio na Facebooku podpatrzyłem, że zainteresowałeś się tym sportem i grywasz wespół z Błażejem Kępką i Sebastianem Ułamkiem. To twoje nowe hobby?

- Myślę, że można tak to ująć. W hokeja gra się super. Uważam, że to nie tylko świetna rozrywka, ale także bardzo dobry trening.

Wybierzesz jakieś kluby za granicą?

- Podpisałem już kontrakt w szwedzkiej Allsvenskan z Ornarną Mariestad. Dodatkowo chciałbym jeszcze znaleźć klub w duńskiej Superlidze.

Na koniec, jakie cele indywidualne przed sobą stawiasz na nadchodzący rok startów?

- Jak już mówiłem, skupiam się na przygotowaniu swojego organizmu oraz sprzętu. Sezon pokaże, co uda mi się osiągnąć. Wiadomo, chcę jeździć jak najlepiej i wszędzie zajmować czołowe lokaty oraz zdobywać spore ilości punktów. Liczę, że ciężkie treningi pozwolą mi zrealizować moje założenia.

Czy rzeszowski klub zyska na angażu Artura Czai?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×