Od porażki na dzień dobry do złota - 10 lat Ireneusza Macieja Zmory. Stal Gorzów stawia sobie nowy cel

Dokładnie 10 lat temu pracę w gorzowskim klubem rozpoczął Ireneusz Maciej Zmora. W minionym sezonie zrealizował swój cel - Stal została mistrzem Polski. Teraz stawia sobie jednak kolejny.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Ireneusz Maciej Zmora pracę w gorzowskim klubie rozpoczął 4 grudnia 2004 roku jako dyrektor Stali Gorzów. Od tego momentu minęło 10 lat. Zmieniło się wszystko. Gorzowianie jeżdżą w Ekstralidze, Zmora jest prezesem i to najlepszej drużyny w kraju. - Ale pamiętam, że na dzień dobry była porażka - przypomina w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes. - Rzeczywiście, zaczynałem jako dyrektor i mój debiutancki rok zabolał. Wtedy nie miałem jeszcze wpływu na część sportową, ale doskonale pamiętam przegraną walkę o awans do Ekstraligi. Na to nałożyło się odejście sponsora tytularnego firmy Mars RTV AGD. Wtedy pojawił się duży znak zapytania i obawy, co dalej - wspomina Zmora.

Później jednak Stal szła w górę. Obecny prezes najpierw stał za plecami swojego poprzednika Władysława Komarnickiego. To jednak on osiągnął to, o czym aktualny prezes honorowy marzył przez lata. Stal w końcu została najlepszą drużyną w kraju. - Sukcesem Stali Gorzów jest cały miniony sezon, który był najlepszy w historii klubu. Wszystko zostało okraszone złotem w drużynie i osiągnięciami naszych żużlowców w innych imprezach - tłumaczy Zmora. Zasług nie przypisuje sobie, bo odkąd prowadzi klub jedną z naczelnych zasad funkcjonowania Stali jest praca zespołowa. - Można wygrywać lub przegrywać, ale to nigdy nie jest zasługa jednej osoby - podkreśla.

10 lat w polskim żużlu to spory materiał do przemyśleń. Zmora w rozmowie z naszym serwisem przyznał, że żużla uczy się codziennie. Z wielu pomysłów zdołał się już wyleczyć. - Wyrosłem z tego, by być reformatorem polskiego żużla. Skupiam się na Stali Gorzów i cały swój czas chce poświęcić klubowi - przyznaje.

Ciekawostkę stanowi fakt, że z prezesów, którzy aktualnie stoją na czele klubów ekstraligowych, Zmora ma najdłuższy staż. - To można postrzegać jako naszą przewagę strategiczną nad konkurencją - zauważa. - Oczywiście, nie nad wszystkim bo nie ma szkoły, która uczy prowadzenia klubu żużlowego. To jest coś, co przychodzi po latach. Taka wiedza tajemna, którą każdy chowa w swoim ośrodku. Najważniejsze, żeby ona była przekazywana z prezesa na prezesa lub pracownikom poszczególnych działów. Dopiero wtedy to procentuje i stanowi przewagę nad innymi. Nie ma nic gorszego niż częste zmiany na stanowiskach, a zwłaszcza odcięcie jednej grupy ludzi i wejście zupełnie nowej. Proszę zwrócić uwagę, że prym w lidze biorą obecnie kluby, które mają zachowaną ciągłość w zarządzaniu - przekonuje Zmora.

Miniony sezon powoduje, że poprzeczka została zawieszona Stali wysoko. Jak się jednak okazuje, klub wytycza sobie nowe cele. - Jest jeszcze coś, co chcę osiągnąć - nie ukrywa prezes mistrzów Polski. - To zadanie na najbliższe dwa lata, ale może uda się już w przyszłym roku. Marzy mi się komplet na każdym jednym meczu ligowym - wyjaśnia Zmora.

Wbrew pozorom realizacja tego celu nie jest tak odległa. - Niewiele nam brakuje. Mieliśmy frekwencją na średnim poziomie, który przekraczał 13 000 widzów. Trzeba ją podnieść o około tysiąc osób i wtedy na każdym meczu będzie komplet - kończy Zmora.

Czy Stal zrealizuje swój nowy cel już w przyszłym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×