W Krośnie nie śpieszą się z kontraktami. Najpierw licencja i budżet
Kluby z Ekstraligi są w trakcie kompletowania składów na przyszły sezon. Nieco inaczej wygląda to w Polskiej 2. Lidze Żużlowej, gdzie aby poznać szkielety drużyn trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
W Krośnie na razie nie podpisano żadnych kontraktów z zawodnikami, ale jest to spowodowane m.in. tym, że nadal nie wiadomo ile drużyn przystąpi do Polskiej 2. Ligi Żużlowej. - Ta sytuacja ma trochę minusów. Utrudnia nam to choćby konstruowanie budżetu, bo nie wiemy ile meczów możemy pojechać, a jest to nam niezbędne choćby do rozmów ze sponsorami. Dla nas jedno spotkanie to koszt ok. 40 tys. zł. Musimy wiedzieć na ile spotkań w rundzie zasadniczej musimy być przygotowani, bo od tego zależy też to, ile będziemy w stanie zaoferować zawodnikom - tłumaczy Wojciech Zych.
Liczebność lig, która ma być znana dopiero 14 grudnia, wpływa też na podejście żużlowców. - Część z nich na razie rozmawia ostrożnie, bo też nie wiedzą ile drużyn będzie w I lidze, a ile w II. Część wierzy, że załapie się gdzieś na zapleczu Ekstraligi i podpisze lepszy kontrakt, a inni swoje warunki uzależniają też od liczby meczów w których będą mogli wystąpić. Dlatego dobrze by było gdyby to się wyjaśniło jak najszybciej.Okres transferowy rozpocznie się dopiero 19 grudnia i potrwa do końca stycznia. To też jest jednym z czynników, przez który działacze trzeciej drużyny PLŻ 2. nie śpieszą się z negocjacjami. - Do tego czasu jeszcze wiele może się wydarzyć. Rynek kurczy się co widać choćby po Ekstralidze. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia było, że Tomasz Gollob może w niej nie jeździć, a teraz jest to możliwe. Część zawodników będzie zmuszona zejść ligę niżej, co z kolei może poskutkować tym, że niektórzy z Nice PLŻ będą szukać klubów w PLŻ 2. My może nie oferujemy wielkich pieniędzy, ale za to realne. Płacimy na bieżąco po każdym meczu i to zawsze jest naszym mocnym argumentem przy negocjacjach. Niewykluczone więc, że trafi nam się dzięki temu jakiś dobry zawodnik.