Zatrzymanie Pedersena realne - rozmowa z Robertem Łukasikiem, przewodniczącym RN Startu Gniezno

Budowa porównywalnej drużyny z sezonem 2014 to cel włodarzy gnieźnieńskiego Startu. Robert Łukasik przyznaje, że klub sonduje rynek i zakontraktuje zawodników, na jakich będzie go stać.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Maciej Kmiecik: Jak idzie budowa składu na nowy sezon?

Robert Łukasik: W tej chwili sondujemy zawodników. Rozmawiamy zarówno w żużlowcami polskimi, jak i zagranicznymi. Zbieramy oferty i analizujemy rynek.

Szykuje się mocna przebudowa zespołu czy tylko kosmetyczne zmiany?

- Na chwilę obecną nie mamy konkretnego pomysłu. Dla nas głównym elementem i wykładnią budowy zespołu będą kwestie finansowe, dlatego w tej chwili chcemy zebrać jak najwięcej ofert, porównać je i na bazie budżetu, którym będziemy dysponować, zbudujemy skład.
Budżet na rok 2015 będzie porównywalny z minionym sezonem?

- Tak. W tym roku to, co mieliśmy spłacić, czyli 1/3 wartości naszych zobowiązań z przeszłości, uregulowaliśmy. Było to 620 tysięcy złotych. Na przyszły rok mamy do spłacenia kolejne 600 tysięcy, podobnie jak w sezonie 2016.

Budżet, który przeznaczyliście na drużynę ligową w sezonie 2014 w takim razie w jakiej kwocie się zamykał?

- Cały budżet klubu opierał się o kwotę plus minus dwóch milionów złotych. Na drużynę wydaliśmy więc około 1,4 miliona złotych.

I za te pieniądze udało się zbudować całkiem ciekawy zespół...

- W 2014 roku pojechaliśmy za takie pieniądze i zespół spisał się dobrze. Wszystko zostało rozliczone i obecnie działamy, żeby zbudować podobną drużynę za porównywalne pieniądze. Wiadomo, że będzie to trudniejsze, dlatego, że w zeszłym roku podpisywaliśmy kontrakty z zawodnikami niechcianymi gdzie indziej, a którzy chcieli jeździć w Gnieźnie. Teraz apetyty są większe i chcielibyśmy zakontraktować zawodników na tym samym poziomie, co mieliśmy lub trochę lepszych. Wiadomo, że zawodnicy lepszej klasy mają wyższe wymagania finansowe. Musimy to wszystko wypośrodkować.

Ci zawodnicy, którzy w Gnieźnie zanotowali dobry sezon 2014 mają teraz większe wymagania finansowe?

- Wiadomo, że jeśli ktoś odjechał dobry sezon, to zawsze wymagania finansowe ma trochę większe. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na tę chwilę mamy ważne kontrakty z Rohanem Tungatem, Wadimem Tarasenką i Damianem Adamczakiem. Jakieś podwaliny zespołu już więc są.

Kogo będzie najtrudniej utrzymać w Gnieźnie? Bjarne Pedersen może być najbardziej rozchwytywanym zawodnikiem?

- Nie. Z Bjarne Pedersenem nie powinno być problemów. Jestem przekonany, że dojdziemy z nim do porozumienia i zostanie on w Gnieźnie.

Z juniorami już tak łatwo chyba nie będzie? Adrian Gała jest łakomym kąskiem dla wielu klubów ekstraligowych...

- Może być problem z jednym juniorem, właśnie Adrianem Gałą. Dawid Wawrzyniak ma ważny kontrakt. Umowa skończyła się natomiast Adrianowi Gale. Wiadomo, że w ekstralidze brakuje juniorów na odpowiednim poziomie. Adrian Gała pokazał w tym roku, że potrafi jechać na torach pierwszej ligi. Czy jego umiejętności wystarczą na to, by ścigać się w ekstralidze? Nie jestem w stanie tego ocenić. On sam i ludzie z jego otoczenia powinni wiedzieć, czy podoła wyzwaniom ekstraligi, czy lepiej zostać w niższej lidze i za rok spróbować sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. To już jest decyzja Adriana i jego teamu.

Dariusz Śledź będzie nadal prowadził drużynę?

- Tak. Dariusz Śledź ma u nas ważny kontrakt.

A jeśli chodzi o nowych zawodników? Napływają ciekawe oferty do klubu?

- Owszem, ale ci sami zawodnicy wysyłają te same oferty do wielu klubów. To, że niektórzy działacze wypowiadają się, iż napływają do nich oferty, bo klub jest wypłacalny, nie oznacza, że ci sami zawodnicy nie wysyłają propozycji startów do innych klubów. Żużlowcy przedstawiają swoje wymagania finansowe. Moim zdaniem zawodnicy sondują kluby, przedstawiając czasami horrendalne kwoty, które jak dla mnie są w ogóle nie do zaakceptowania, jak na poziom pierwszej ligi. Jeżeli ktoś się skusi na to, zawodnik wygrywa. Uważam, że jeśli wszyscy będą wstrzemięźliwi do końca okresu transferowego, to jesteśmy w stanie razem dużo ugrać.
Gnieźnieński zespół może zostać nieco przebudowany. Wszystko zależy od klubowych finansów. Niektórzy zawodnicy z poprzedniego składu mają jednak ważne kontrakty w klubie z pierwszej stolicy Polski Gnieźnieński zespół może zostać nieco przebudowany. Wszystko zależy od klubowych finansów. Niektórzy zawodnicy z poprzedniego składu mają jednak ważne kontrakty w klubie z pierwszej stolicy Polski
Rozumiem, że zawodnicy wysyłają oferty "z kosmosu", na zasadzie, a nuż się ktoś skusi?

- Dokładnie. Są to niekiedy oferty trochę "z kosmosu", oderwane od realiów. Wiadomo, że ci zawodnicy, którzy podpiszą jako pierwsi kontrakty, wygrywają i będą mieli lepsze warunki. Ci, którzy będą czekali do samego końca, ostatecznie zejdą z tych żądań. Nie ukrywajmy, że w tej chwili większość klubów nie ma pozawieranych kontraktów i zamkniętych składów. Trzeba wiedzieć, jakim się dysponuje budżetem. Obecnie są przepychanki na rynku transferowym na zasadzie, kto jest silniejszy i mocniejszy finansowo. Uważam, że nie wpływa to korzystnie na proces, o którym wszyscy mówimy, czyli oszczędzanie pieniędzy przez kluby i nie wydawanie tych, których nie ma.

O co gnieźnieński klub będzie walczył w sezonie 2015? Spokojne utrzymanie i może a nuż uda się znów awansować do fazy play-off?

- Cel będzie ten sam. Minimum to utrzymanie, a jeżeli wjedziemy do czwórki, to będzie rewelacja. W tym roku końcówka sezonu nam nie wyszła. Odpuściliśmy sobie ją nie tylko ze względów finansowych. Każdy nam zarzuca, że odpuściliśmy sobie play-offy z pobudek ekonomicznych. Wcale tak nie było. Przesłanki były zupełnie inne, dlatego uważam, że w przyszłym sezonie będziemy chcieli pojechać do końca i sprawić może jakąś niespodziankę.

Te przesłanki, o których pan wspomniał to był fakt, że po zeszłorocznych doświadczeniach nie chcieliście awansować do Enea Ekstraligi?

- Nie. To nie dotyczyło w ogóle ani awansu ani też spraw finansowych. Wiązało się to z pewnymi umowami, które były wcześniej zawarte z zawodnikami. Umowa była taka, że każdy z zawodników minimum dwa razy wyjedzie w meczu. Odbiór zewnętrzny środowiska był też taki, że my odpuszczamy, bo nie chcemy awansować. W sezonie zasadniczym nie było okazji, żeby Rohan Tuntgate czy Maciej Fajfer mogli pojechać, a wewnętrzne umowy między klubem a zawodnikami były takie, że każdy miał zagwarantowany udział w jednym meczu u siebie i jednym na wyjeździe. Chcieliśmy po prostu dotrzymać umowy, stąd też taki, a nie inny skład w meczach play-off.

O co w sezonie 2015 będzie walczył Carbon Start Gniezno?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×