W Toruniu będzie silna drużyna za mniejsze pieniądze. Klub rozważa scenariusze bez Warda

W Toruniu chcieli zbudować silny skład za mniejsze pieniądze. Coraz więcej wskazuje, że będzie to możliwe. Sen z powiek działaczom spędza jednak sytuacja Darcy`ego Warda.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Torunianie od początku zapowiadali, że w rozmowach z zawodnikami będą wykazywać dużą cierpliwość. Działaczom zależało na zbudowaniu silnej drużyny, ale od razu dawali wyraźnie do zrozumienia, że przepłacania nie będzie. Najlepiej było to widać na przykładzie negocjacji z Emilem Sajfutdinowem. Najpierw obie strony były bardzo daleko od porozumienia, bo Rosjanin liczył na zarobki zbliżone do tych z minionego sezonu, a więc na kwotę rzędu 1 800 000 złotych. Torunianie jednak stali twardo przy swoim i podkreślali, że na kontrakt mogą wydać maksymalnie 1 300 000 złotych. Z czasem pojawił się też temat indywidualnego sponsora, który mógłby pokryć część zarobków żużlowca. W rezultacie, porozumienie jest bardzo blisko.

Kontrakt Sajtutdinowa obrazuje doskonale politykę finansową klubu. Żaden z zawodników nie może liczyć na większe zarobki niż 1 300 000 złotych w skali sezonu. To górna granica, której nikt w grodzie Kopernika nie zamierza przekraczać. - Zależy nam na rozsądnej polityce finansowej i uważam, że z tego założenia powinny wychodzić wszystkie kluby. Jeśli nie będziemy myśleć takimi kategoriami, to dyscyplina za daleko nie ujedzie. Jesteśmy w momencie, w którym muszą nastąpić sensowne rozwiązania. W przeciwnym razie, jeszcze dwa sezony i wszystko runie. Jest szansa zbudować drużynę za mniejsze pieniądze, ale trzeba być cierpliwym i nie ulegać emocjom. Na naszą korzyść pośrednio działa też to, że niektórzy już podpisują umowy. To umacnia naszą pozycję w negocjacjach, bo robi się coraz mniej miejsc pracy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl menedżer klubu Jacek Gajewski.

W Toruniu na każdym kroku podkreślają, że najważniejsza jest cierpliwość w negocjacjach. Nerwowych ruchów nie ma, ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że działacze są na najlepszej drodze do zakończenia budowy składu na sezon 2015. W drużynie ma zostać Chris Holder. Na dobrej drodze są rozmowy z Emilem Sajfutdinowem. Zmiany otoczenia nie planuje także raczej Adrian Miedziński. Jest też kilku kandydatów do zastąpienia Tomasza Golloba, ale najwyżej stoją notowania Kacpra Gomólskiego. Kontraktowania rezerwowych nie należy się spodziewać, bo klub wychodzi z założenia, że ewentualne luki po kontuzji któregoś z seniorów mogą załatać juniorzy - Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer.

Jedyną i największą niewiadomą jest w dalszym ciągu temat Darcy'ego Warda. Nadal nie ma informacji, jak długie zawieszenie może czekać tego żużlowca. Niektóre źródła mówią o półrocznej przerwie. To mocno komplikowałoby plany torunian, którzy już teraz rozważają różne scenariusze. Na ten moment najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia Australijczyka jest jego rodak Jason Doyle. - Sam chciałbym wiedzieć, co będzie z Darcym. Wiadomo mi tyle, że nie musi mieć operacji i na tym doniesienia się kończą. Będziemy jeszcze za nim trochę czekać. Wszystko zależy od tego, jaka to będzie kara. Jeśli nie mógłby jeździć dłużej, to musimy mieć kogoś w jego miejsce, bo możliwość podpisania umowy nastąpi dopiero w pierwszym okienku transferowym. Poczekajmy, co się wydarzy. Wiele też będzie zależeć od tego, jak my w trakcie rozgrywek będziemy wyglądać pod względem sportowym. Okaże się, czy będzie wtedy konieczność podpisania kontraktu z takim żużlowcem jak Darcy. Ja na pewno bym chciał, żeby on był w składzie, ale teraz trudno to przesądzać - zakończył Jacek Gajewski.

Czy w przypadku dłuższego zawieszenia Warda torunianom uda się znaleźć godnego zastępcę dla Australijczyka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×