Komunikacyjne problemy w Unii. Cieślak: Prezes nie odbierał telefonów od zawodników, a ja nawet nie mam jego numeru!

Łukasz Sady twierdzi, że ma ciągły kontakt z Markiem Cieślakiem. Trener tarnowskiego zespołu przyznaje jednak, że nawet nie ma numeru telefonu do prezesa Unii.

Dawid Borek
Dawid Borek
Trener Jaskółek ma kontrakt z Grupą Azoty i to z przedstawicielami tej firmy Marek Cieślak będzie rozmawiał o swojej przyszłości w Tarnowie. Szkoleniowiec przyznaje jednocześnie, że ma bardzo słabe relacje z włodarzami Unii. - Przez trzy lata praktycznie nie kontaktowałem się z klubem, bo nawet nie mam numeru prezesa. Tak naprawdę pracowałem z toromistrzami, mechanikami, Pawłem Baranem - to my przygotowywaliśmy składy i różne rzeczy przed meczem. Te rzeczy wykonuje się bez udziału prezesa i ludzi z klubu, którzy uważają, że są ważni. Ja z nimi nie miałem kontraktu i wątpię, bym miał. Jak już powiedziałem, nie mam numeru do prezesa, bo jeśli dzwonię drugi czy trzeci raz, a on nie odbiera, to kasuję numer, bo tylko mi śmieci w telefonie. Prezes nie odbierał telefonu ani ode mnie, ani od zawodników, a potem się żali, że żużlowcy z nim nie rozmawiają. Prawda jest taka, że wyniki osiągnęliśmy tylko i wyłącznie dzięki zaangażowaniu Grupy Azoty i ludzi, którzy tam pracują - powiedział Cieślak w rozmowie z radiem RDN.
Zupełnie odmienne zdanie ma Łukasz Sady, który nie ma najmniejszych zastrzeżeń do relacji z Markiem Cieślakiem. - Postanowiliśmy z Radą Nadzorcza, że w najbliższych dniach porozmawiamy z trenerem, ale mamy także w zanadrzu pewne opcje i czas pokaże, jak się ta sprawa zakończy. Mamy swoje numery telefonu i nawet, gdy nie ma sezonu, możemy do siebie w każdej chwili dzwonić. Podczas sezonu trener większość czasu spędzał na tarnowskim stadionie, więc cały czas mamy ze sobą kontakt. Po sezonie nie rozmawiałem jeszcze z Markiem Cieślakiem na temat jego pozostania w klubie - skomentował prezes Unii.

Na komunikację z zarządem narzekają także zawodnicy Jaskółek. Rozmowy o kontraktach na przyszły sezon rozpoczęły się dopiero po zakończeniu minionego sezonu, choć podczas rozgrywek można już było negocjować umowy na rok 2015. - Sezon trwał, zawodnicy jechali i nie było potrzeby, by w trakcie rozgrywek rozmawiać o czymś, co nastąpi dopiero za jakiś czas. Nie widziałem takiej potrzeby. Nie było konkretnych rozmów - dodał Sady.

źródło: Radio RDN

Czy Łukasz Sady powinien pozostać prezesem tarnowskiego klubu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×