Widziane z Rusi Czerwonej (21)

Wiem, że stwierdzenie, jakie mam zamiar wypowiedzieć, pobrzmiewa samochwalstwem, ale chyba jednak nie oprę się pokusie i wypowiem z namaszczeniem: a nie mówiłem? Nadchodzi WIELKIE BUM!

Waldemar Bałda
Waldemar Bałda
Pisywałem już o tym dawno, dawno temu, gdy poletko swe uprawiałem nie na elektrycznych rozłogach, jeno w rzeczywistości papierowej: degustowany narastającym procesem mnożenia oraz piętrzenia dureństw, jakie przypadkowi (za to bezczelnie się rozpychający) goście żużlowego światka nakazywali uważać za przejaw otwartości, nowoczesności i w ogóle postępu, wypowiedziałem przestrogę, że jeśli wszystko będzie dalej tak się rozwijało, ulubioną naszą dyscyplinę uratuje jedynie WIELKIE BUM, po którym zostaną jeno zgliszcza. Dopiero na nich da się zbudować coś wartościowego.
Odnoszę teraz nieodparte wrażenie, że WIELKIE BUM rozbrzmi lada dzień. Takiego dna, bałaganu i dewastacji polskiego speedwaya jeszcze - twierdzę - nie doświadczaliśmy. Co gorsze, degrengolada nie daje się polukrować obfitym medalowym plonem, zebranym na międzynarodowej łączce; może to i paradoks, ale te wszystkie trofea, zdobyte zarówno przez starszych jak i juniorów, w kategoriach indywidualnych oraz zespołowych, są jedynie listkiem figowym, który bezskutecznie usiłuje przykryć wstydliwy obraz.

Jaki obraz? Ano - przaśny i żałosny. Zazwyczaj było tak, że koniec rozgrywek ligowych wieńczył sezon. Zostawały jeszcze tylko turnieje pocieszenia, z Łańcuchem Herbowym w Ostrowie i mikołajowymi gonitwami w Pile; bo wszystko co ważne mieliśmy dawno za sobą. Tym razem zdobywcy tytułu DMP pławią się w zasłużonym szampanie - a my wojujemy dalej. Mistrzostwa par juniorów i seniorów, Złoty Kask - oto, co nam zacni przywódcy zostawili na jesień. Czy chodziło im o smakowity deser? Mam wątpliwości... Sądzę, że organizują te imprezy raczej tylko po to, żeby wreszcie pozbyć się strupów niemiłych, zatruwających błogostan. Bo czy naprawdę tak mają wyglądać rozgrywki o ważne nagrody - dla mnie np. (a chyba nie jestem w tym odosobniony) znaczące w biografiach znacznie więcej aniżeli tytuły zdobyte w drużynie...

I co mamy jeszcze? Dziwne mecze reprezentacyjne. Swego czasu obiecywałem trzymać kciuki za przewodniczącego GKSŻ, który obiecywał, że dołoży starań, aby przywrócić rangę takim spotkaniom - ale nie tak, jak w 2014, nie tak... Mecz Polska - Ukraina: czy to było poważne? A cóż to za ekipa, reprezentująca rzekomo kraj najmocniejszej ligi świata? Owszem, wzruszyła mnie obecność ojcowsko-synowskiego duetu Rempałów, ale czy aby Jacek nie jest już o lata świetlne od "international level", Krystian zaś o taki sam dystans przed wdrapaniem się nań? A mecz z tzw. resztą świata? Rozumiem, że aby zawody takie miały sens i prestiż, Polska powinna wystawić, co ma najlepszego - w takim razie nie mogę nie zapytać: to która obsada była tą drugiego sortu? Obsada meczu czy obsada finału Złotego Kasku? No, chyba że najwyższa władza uważa, iżeśmy taką potęgą, że ganc nam pomada, komu każemy jechać w Złotym Kasku, a kogo obdarzymy zaszczytną przyjemnością zmierzenia się z resztą świata...

Oczywiście, zawsze można powiedzieć, iż skoro godny Pac pałaca, to i pałac Paca - i że ludzie sami sobie zgotowali ten los. Skoro panowie żużlowcy od kilku lat demonstrują, w jakim mają niepoważaniu mistrzostwa indywidualne i w parach tudzież kaski barwy trojakiej - trudno, aby przywódcy, zasiadający w najwyższym gremium decyzyjnym i strategicznym, pielęgnowali w sobie inny stosunek do tych zawodów. Ale przecie panowie żużlowcy nie lekceważą ligi - a przywódcy i w sprawach lig mają niemało zaniechań i zabałaganień na sumieniu. Może nie?

Toć jeśli zważyć - poza powyżej wyliczanymi problemami - że niewiadoma jest obsada tego, co dla wielu uchodzi za sól polskiego sportu żużlowego, czyli lig o niemądrych nazwach, to czy nie mam prawa uważać, że WIELKIE BUM powinno nastąpić już, zaraz? Wybrzeże i Włókniarz: w jakiej lidze wystąpią? Jeśli w trzeciej - to kogo dokooptujemy do pierwszej i kogo zakwalifikujemy do drugiej? Na rozum wypadałoby dać do pary awansującemu Rzeszowowi drugą w fazie pucharowej Łódź, ale Łódź nie ma przecież ani chęci (przynajmniej deklarowanej oficjalnie), ani stadionu, a przede wszystkim uważanych za niezbędne świateł (umożliwiających przerywanie meczu, kiedy komu wola...). Więc jeśli nie Łódź - to kto? Grudziądz? Ale dlaczego Grudziądz, a nie Gniezno? Przecież skoro dorobek z całego roku liczy się o tyle, o ile kwalifikuje do fazy pucharowej, no to w tej ostatniej oba kluby uplasowały się na tym samym, 3.-4., miejscu. Zatem co? Czyżby ukochany przez prezydium GKSŻ casting, poprzedzający powołanie? Ale casting - łatwo powiedzieć. Jaki klucz przyjąć? Zaprosimy prezesów na wagę? Do śpiewania piosenek? Może narysują coś? Albo powiedzą, ile są w stanie wyłożyć za przydzielenie do najwyższej ligi?

Kpię, bo miejsce jest już chyba tylko na kpiny. Pytań mnóstwo, odpowiedzi brak. Bo co - że bezlitośnie będę kontynuował nękanie - jeśli Wybrzeże z Włókniarzem polecą do trzeciej ligi, i szczęśliwie obejdzie się bez przymusowej degradacji kogoś jeszcze (no i jeżeli uda się z castingu na ósmego uczestnika rozgrywek pierwszej ligi wyłonić jelenia)? Kto wystąpi w drugiej? Dwóch uczestników tegorocznych wojowań pójdzie wyżej, jeden spadł; zostaje pięciu do rywalizacji, czyli brakuje trzech. Kto zostanie zakwalifikowany? Ostrów (awansowany za wybitne osiągnięcia na polu szukania sportowych rozstrzygnięć) i Kraków - to dwa; a kto trzeci? Piła? Krosno? Czy ktoś z łapanki? A może i tu casting?

Zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa, na jakie się wystawiam: ktoś może uznać, iż popadłem w zoologiczną niechęć do Pana Przewodniczącego Piotra oraz Najbliższych Współpracowników Jego, bo i mnie skojarzenie, iż wszystkie nitki przejawów niezgulstwa i dezorganizacji biegną ku Ich dłoniom, nasuwa się samo, z nieodpartą mocą; no i tyle co apelowałem, aby dla dobra żużla i dobra własnego rozważyli Oni przerzucenie zawodowych zainteresowań w inną stronę. Ale ryzykuję, ze spokojem tym większym, iż piszę wszak o faktach, a mają one to do siebie, że ani nie można ich ignorować, ani się na nie obrażać.

WIELKIE BUM zaś jest moim prywatnym poglądem. Nie ukrywam, iż liczę, że wreszcie się rozlegnie, rozdmuchując wszelkie śmieci, jakimi polski speedway obrósł, i grzebiąc monumenty myśli ludzkiej, które go popsuły.

Waldemar Bałda

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×