Anatomia upadku Włókniarza Częstochowa
Jeszcze nieco ponad rok temu Włókniarz Częstochowa walczył o medale DMP i miał na stałe zagościć w czołówce. Klub popadły jednak w problemy finansowe i prawdopodobnie startować będzie w PLŻ 2.
Łukasz Witczyk
Kiedy w grudniu 2011 roku poinformowano o zmianach własnościowych w CKM Włókniarz S.A., klubowi wróżono świetlaną przyszłość i powrót do ligowej czołówki, do której Lwy należały w pierwszej dekadzie XXI wieku. Częstochowianie w kolejnym sezonie mieli skupić się na walce o utrzymanie i odbudowie sytuacji finansowej, a w kolejnych latach rywalizować o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Pod Jasną Górą rozprzestrzeniała się moda na żużel, a stadion przy ulicy Olsztyńskiej pękał w szwach. To już jednak historia, a kibice z rozrzewnieniem mogą wspominać te chwile.
Włókniarz Częstochowa w 2009 roku zdobył brązowy medal DMP
Sezon 2009 był zwieńczeniem znakomitej passy Lwów, która trwała od 2002 roku. W tym czasie Włókniarz raz sięgnął po mistrzostwo kraju (2003), raz był wicemistrzem, trzykrotnie zdobywał brązowe medale i dwa razy był czwarty. Po zakończeniu ostatniego medalowego sezonu szeregi Lwów opuściły największe gwiazdy. Marian Maślanka zdecydował się wówczas na budowę składu oszczędnościowego, którego celem miała być walka o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Liderami drużyny byli Rune Holta, Peter Karlsson, Tai Woffinden i dość nieoczekiwanie Rafał Szombierski. Lwy w dwumeczu o siódme miejsce pokonały 91:89 Polonię Bydgoszcz, a w barażach pokonały gdańskie Wybrzeże. Cel sportowy, czyli utrzymanie w elicie, został zrealizowany, a tak zbudowany skład nie generował kolejnych długów. Częstochowianie otrzymali licencję pod warunkiem poddania obiektu inspekcji oraz uzyskania licencji toru.
Rok ten mógł wlać nadzieję w serca fanów częstochowskiego Włókniarza. Przed kolejnymi rozgrywkami do ekipy Lwów dołączyli Grigorij Łaguta, jego młodszy brat Artiom Łaguta oraz Daniel Nermark. Transfery tej trójki okazało się strzałem w dziesiątkę, lecz Włókniarz ponownie musiał walczyć o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej i mało brakło, a by ją opuścił. W dodatku mimo braku gwiazd systematycznie powiększało się zadłużenie wobec zawodników, a nad klubem wisiało widmo braku licencji. Zresztą Włókniarz jej nie otrzymał, lecz wówczas na pomoc przyszedł nowy inwestor - firma K.J.G. Company, która okazała się wybawcą Lwów.
W międzyczasie w Częstochowie narodziła się istna moda na Włókniarz. Na trybunach miejscowego stadionu zasiadała liczna rzesza kibiców, której nie zniechęcały nawet kiepskie wyniki osiągane przez Lwy. W latach 2010-2011 częstochowianie wygrali zaledwie dziewięć meczów z trzydziestu dwóch. Pod koniec 2011 roku fani zorganizowali zbiórkę pieniędzy, a jej celem było zatrzymanie w Częstochowie Grigorija Łaguty, który z miejsca stał się idolem miejscowej publiczności. Popularność żużla pod Jasną Górą sprawiło, że nowy większościowy udziałowiec z miejsca zainwestował spore środki mimo braku licencji. Nie ma takiego tematu, to jest za poważne konsorcjum, które weszło w skład naszej spółki. To są zbyt poważni ludzie, którzy nie po to się tak poważnie angażują, żeby nic z tego nie wyszło. Przepisy szanujemy, ale zdrowy rozsądek i podejście Prezydium Polskiego Związku Motorowego cenię sobie najbardziej i liczę, że się nie zawiedziemy - mówił w grudniu 2011 roku Marian Maślanka. Wkrótce nowym prezesem został Marek Polaczek. - Chciałbym żeby ten klub zaczął istnieć, bo na dzień dzisiejszy jest krucho - komentował.
Grigorij Łaguta szybko zaskarbił sobie sympatię częstochowskich kibiców
Autor tekstu kilka tygodni wcześniej rozpoczął bliższą współpracę z częstochowskim klubem. Przez ponad dwanaście miesięcy współprowadził biuro prasowe i był odpowiedzialny między innymi za wizerunek klubu w mediach. Ten w trakcie sezonu 2012 z tygodnia na tydzień był coraz lepszy, a o Włókniarzu było głośno - podobnie jak teraz - lecz z zupełnie innych powodów. Wzrastało zainteresowanie sponsorów, powstała specjalna aplikacja na smartfony, zawodnicy często spotykali się z kibicami podczas różnych eventów, a trybuny ponownie wypełniały się niemal po brzegi. Tamten rok Włókniarz dzięki zwycięstwu w ostatniej kolejce fazy zasadniczej nad Unią Leszno zakończył na 8. miejscu, które dawało utrzymanie bez konieczności walki w barażach. Wynik ten pod Jasną Górą przyjęto z wielką euforią, świętowano niczym mistrzostwo Polski. Lepsze dni Włókniarza miały dopiero nadejść...