Mecze o brąz to nawet pół miliona straty w budżecie! "Należy zrezygnować z tych spotkań"
Drużyny startujące w finale ENEA Ekstraligi mogły na tym dwumeczu zarobić nawet pół miliona złotych. Straty na tym poziomie ma z kolei zwycięzca spotkań o brązowy medal.
- Zastanawiałem się nad tym już wcześniej. Rozmawialiśmy na ten temat także z prezesami innych klubów. Frekwencja na meczu o trzecie miejsce była średnia. Widzę więcej argumentów przeciw rozgrywaniu spotkań o brąz niż za. Finały to bezwzględnie dochodowa sprawa. W zeszłym roku przy walce o brązowy medal też nie było szaleństwa na trybunach. W naszym przypadku podsumowywanie rywalizacji z Falubazem trwa. Sprzedawaliśmy bilety nie tylko w kasach, ale także w 11 innych punktach. Wszystko będziemy wiedzieć w najbliższym czasie. Tak jak jednak powiedziałem, od strony finansowej widzę więcej argumentów przeciw rozgrywaniu takich meczów - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes tarnowskiego klubu Łukasz Sady.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku ekip, które walczyły o złoto. Ich wydatki na punkty były podobne, jednak wpływy z biletów znacznie większe. - Tutaj sytuacja jest odwrotna. Na finałach da się zarobić nawet pół miliona, bo przychody z biletów wahają się w granicach od 700 tysięcy do miliona złotych. Można więc powiedzieć, że mecze o złoto i brąz to milion złotych różnicy w budżecie, a tak naprawdę często o tym, kto pojedzie o mistrzostwo decydują szczegóły - wyjaśnił nam jeden z działaczy. Warto również dodać, że lepiej na finałowej rywalizacji zarobili w Lesznie, ponieważ Unia dysponuje większym obiektem od Stali.
W tej sytuacji zasadnym jest pytanie, czy należy rozgrywać spotkania o brązowy medal. Coraz więcej osób w środowisku żużlowym uważa, że z tych meczów należy zrezygnować ze względu na wiążące się z nimi koszty. Jak wiadomo, sytuacja finansowa w polskich klubach nie jest kolorowa. Poza tym, coraz więcej mówi się o tym, że należy w większym stopniu nagradzać drużyny za skuteczną jazdę w rundzie zasadniczej. - Zwycięzca rundy zasadniczej powinien mieć automatycznie pewny brązowy medal. Tarnowianie mieli olbrzymiego pecha z powodu kontuzji. Jakby tego było mało musieli walczyć o brąz i ponosić z tego tytułu dodatkowe koszty - stwierdził prezes gorzowskiej Stali Ireneusz Maciej Zmora.
- Absolutnym minimum powinna być już możliwość wyboru rywala, dla drużyny, która wygrała rundę zasadniczą. Twierdzę jednak, że z meczu o brąz należy zrezygnować - dodał Zmora. - Również jestem za tym, żeby zrezygnować z tych meczów. To żaden finał pocieszenia. Brąz powinna otrzymać drużyna, która była wyżej w tabeli po części zasadniczej. Dwumecz o trzecie miejsce rodzi także skutki finansowe. Rozpatrujemy to z punktu widzenia zespołów, które były w czwórce i dla żadnego z nich nie byłaby to impreza dochodowa. Dla Torunia także byłaby to porażka. Świętem żużla mogłoby to być dla ośrodków, które nie walczyły dawno o żaden z medali - dodał z kolei prezes zielonogórskiego SPAR Falubazu Marek Jankowski.