Zawodnicy chcą drugiej szansy od działaczy SPAR Falubazu? "Rewolucja nie jest potrzebna"
Tylko Piotr Protasiewicz mógł wracać z Tarnowa z otwartą przyłbicą. Jako jedyny zawodnik SPAR Falubazu Zielona Góra nawiązywał walkę z gospodarzami, którzy zwyciężyli 63:27 i sięgnęli po "brąz".
Kamil Hynek
W całych zawodach reprezentanci lubuskiego zespołu zdołali zwyciężyć indywidualnie tylko raz. Stało się tak za sprawą najbardziej doświadczonego żużlowca gości w przedostatniej gonitwie. - Jeden wyścig nie zmienia naszego położenia, czy też sytuacji. Nie oszukujmy się i powiedzmy sobie szczerze, nasze miejsce w tej czwórce jest jakie jest. W obecnej dyspozycji z pozostałą trójką nie mamy najmniejszych szans. Tak to trzeba obiektywnie ocenić - powiedział "PePe".
Według Protasiewicza przyszłość drużyny spod znaku Myszki Miki rysuje się w kolorowych barwach. - Nie z takich problemów wychodził ten klub. Ja za nim stoję murem i uważam, że wrócimy mocniejsi, silniejsi, bardziej głodni sukcesu. Tego chyba nam też brakło. Trochę przegraliśmy półfinały i mecze o brązowy krążek w głowach. Taka jest moja subiektywna opinia. Rewolucja nie jest więc potrzebna - uważa.