Greg Hancock: Nie ma nic przyjemniejszego niż zdobycie mistrzostwa świata

Greg Hancock przed ostatnim turniejem Grand Prix ma nad Krzysztofem Kasprzakiem 12 punktów przewagi i jest blisko zdobycia trzeciego tytułu mistrza świata.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Do wywalczenia złotego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata Amerykaninowi wystarczy zdobycie już 9 punktów. Greg Hancock nie zamierza jednak kalkulować, a w Grand Prix Polski chce powalczyć o zwycięstwo. - W Toruniu wszystko się może zdarzyć, więc jadę tam po to, by wygrać. Nie chcę skupiać się tylko na obronieniu przewagi. Moim celem jest zdobycie mistrzostwa świata i wiem, że muszę na to ciężko pracować. Tegoroczny upadek, jaki zanotowałem w Gorzowie pokazuje, że w każdym momencie może się coś wydarzyć. Nie pragnę niczego innego, niż stanąć na koniec sezonu na najwyższym stopniu podium. Nie ma nic wspanialszego niż zdobycie mistrzostwa świata i wzniesienie trofeum - ocenił Hancock.
Po upadku w Grand Prix Polski w Gorzowie Hancock pauzował przez cztery tygodnie. Przed GP Skandynawii dwukrotny mistrz świata nie był pewny swojej formy. - Przeżywałem sporo nerwów. Miałem wątpliwości odnośnie tego, czy jestem wystarczająco szybki, a także czy ręka pozwoli na jazdę. Było wiele myśli w mojej głowie, jednak okazało się, że z ręką jest wszystko w porządku. Dzięki temu byłem dużo spokojniejszy - powiedział "Grin".

Amerykanin nie ukrywa, że przed ostatnim tegorocznym turniejem elitarnego cyklu odczuwa presję, lecz jak sam przyznaje, nie będzie mieć ona wpływu na jego dyspozycję. - Jeśli nie odczuwasz nerwów, to znaczy, że jest coś nie tak. Trzeba kontrolować swoje nerwy. Na przestrzeni lat nauczyłem się, jak łączyć takie emocje w coś pozytywnego. Dzięki temu można uzyskać przewagę nad innymi. Presja nigdy mi nie przeszkadzała. Nikt nie nakłada większej presji na mnie niż ja sam - przyznał Hancock.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×