Jacek Gajewski: Hampel musiał się z tym liczyć. W każdej innej dyscyplinie usiadłby "na ławie"

- W każdej innej dyscyplinie zawodnik po kilku słabszych meczach usiadłby "na ławie". Hampel musiał się liczyć z presją i oczekiwaniami - twierdzi Jacek Gajewski.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
- Falubaz w drugiej części rozgrywek zaczął jechać poniżej oczekiwań. Uważam, że wszystko jest związane z dwoma problemami. Pierwszy to zawieszenie Patryka Dudka. Drugi to słaba forma Jarka Hampela, który ostatnio bardzo mocno odbił się w Grand Prix. Regres był jednak wcześniej widoczny. To wszystko przełożyło się na atmosferę w klubie. Dobry wynik buduje klimat w zespole - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
W Zielonej Górze zawrzało po ostatnim meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów. Na pomeczowej konferencji prasowej Jarosław Hampel skrytykował swój klub. Lider Falubazu miał żal o to, w jaki sposób został odsunięty od składu. - Z jednej strony Jarkowi nie można odmówić racji. Może czuć się rozgoryczony. Być może oczekiwał czegoś innego. Ja jednak spoglądam na wszystko z pewnym dystansem i twierdzę, że należy słuchać tego, co mówią obie strony. Z drugiej strony twierdzę, że tacy zawodnicy powinni być przyzwyczajeni do presji. Jeżdżą przecież za bardzo duże pieniądze. Ich postawa ma duży wpływ na to, jak układa się wiele spraw w klubach. Dotyczy to zwłaszcza zainteresowania kibiców, sponsorów. Wszystko bardzo mocno przekłada się na finanse - wyjaśnił Gajewski.

W ocenie naszego eksperta, duża presja, która panuje w Zielonej Górze jest rzeczą normalną. Klub w ostatnich latach przyzwyczaił swoich fanów do sukcesów i nie może dziwić, że cały czas zawiesza sobie wysoko poprzeczkę. - W Gorzowie była przecież kompromitacja. Czego oczekiwać po takim meczu? Nikt nikogo nie powinien głaskać i mówić, że wszystko będzie pięknie i ładnie. Zawodnicy też potrafią być stanowczy. To się dzieje zwłaszcza na etapie negocjacji kontraktowych. Wtedy nie odpuszczają i mocno przyciskają kluby. Jeśli nie będą mieć poczucia, że kondycja finansowa ich zespołu zależy w dużej mierze od ich wyników, to będzie dochodzić do dziwnych sytuacji - podkreślił Gajewski.

- W tej całej sprawie komuś mogły puścić nerwy. Nie ma sensu się jednak oszukiwać. Porażka w Gorzowie w takim stylu to wielka klęska Falubazu. To duży policzek dla całej Zielonej Góry. Być może niektórzy ludzie są trochę rozkapryszeni i myślą, że sport to ciągłe pasmo sukcesów. Kiedyś musiała przyjść porażka i to jest zupełnie naturalne. Raz boli to mniej, innym razem bardziej, ale za każdym razem trzeba potrafić się odpowiednio zachować. To jest moment na pokzanie swojej klasy. W tym całym konflikcie można rozumieć obie strony. Być może zabrakło po prostu komunikacji, właściwych rozmów. Ciężko znaleźć w tym wszystkim prawdę, bo wypowiedzi obu stron są sprzeczne. Hampel ma status trochę innego żużlowca. To dotyczy nie tylko Zielonej Góry, ale całej ligi. Jeśli ktoś jedzie jednak kilka meczów z rzędu słabo, to nie powinien być jakoś bardzo zdziwiony. W każdej innej dyscyplinie poza żużlem taki sportowiec wylądowałby "na ławie". W żużlu jednak ławki rezerwowych nie ma albo jest ona bardzo krótka. Kluby często są zmuszone stawiać na zawodników, którzy w danym momencie są "pod formą". Często liczą, że w tym kolejnym meczu nastąpi oczekiwane przełamanie - zakończył Gajewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×