Bez presji w Orle Łódź. Witold Skrzydlewski: Mnie to "rybka", ale zespół pojedzie na maksa
Prezes Orła Łódź podtrzymuje swoje słowa wypowiedziane po odwołaniu niedzielnego meczu w Grudziądzu. Twierdzi też, że nie musi dodatkowo motywować żużlowców. - W końcu to zawodowcy - podkreśla.
- Mówią, że zrobili nam łaskę, przekładając niedzielny mecz na 18.00 - kontynuuje Skrzydlewski. - Żadnej łaski nam nie zrobili. Dlatego że pisałem w tej sprawie do telewizji, głównego sponsora oraz GKSŻ-u i dwa pierwsze podmioty naszą prośbę zaakceptowały. Tak naprawdę to one, zwłaszcza telewizja, o wszystkim decydują. A my z wszystkich klubów mamy największą oglądalność, bo nasze spotkania są dla kibica ciekawe. Inna kwestia, że raz nam się udaje wygrać, a innym razem nie.
Zdaniem prezesa Orła, zamieszanie wokół półfinału nie wpłynie na postawę żużlowców jego drużyny w środowym starciu. - Daj Boże, żeby pojawiła się u nich tak duża sportowa złość jak u mnie - śmieje się Skrzydlewski. - Oni w każdym meczu mają motywację. W końcu to zawodowcy i gra toczy się o ich pieniądze. Jeśli przegrają, to będą mogli już czyścić motory.
Witold Skrzydlewski nie wywiera presji na zespole, twierdząc, że ten wykonał już przedsezonowe założenia. - Za cel stawialiśmy sobie utrzymanie - zaznacza. - I to, czy teraz wygramy, czy przegramy, to mnie "rybka". Natomiast nasi zawodnicy po porażce u siebie z Rybnikiem zmobilizowali się, wygrali w Lublinie, poszczęściło im się i są w półfinale. Nie mogę desygnować słabszego składu, bo wyrządziłbym im krzywdę. Pojadą na maksa i oby zwyciężyli.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>