Daniel Jeleniewski: Doyle we mnie wjechał
Mimo przegranej GKM-u Grudziądz w Łodzi 42:48, Daniel Jeleniewski jest usatysfakcjonowany wyjazdowym rezultatem. Zawodnik odniósł się również do kontrowersyjnego wykluczenia w 15. wyścigu dnia.
Wychowanek lubelskiego klubu był obok Rafała Okoniewskiego liderem GKM-u w starciu z łódzkim Orłem. Doświadczony zawodnik wywalczył w sześciu startach 10 "oczek". Jak podsumował pierwsze półfinałowe spotkanie Nice Polskiej Ligi Żużlowej?
- Orzeł jest bardzo mocną drużyną. Powiem szczerze, że naprawdę bałem się o ten wynik, bo oni dobrze tutaj jeżdżą. Jestem zadowolony z rezultatu, który zrobiliśmy, ale jednocześnie podkreślam, że jesteśmy w połowie drogi. Sezon pokazuje, że każdy może wygrać z każdym i nie ma faworytów - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.31-latek przyznał, że Australijczyk uderzył lekko w jego nogę. - Kontakt był, ale leciutko odprostowałem motocykl. Zrobiłem tak, żebyśmy nie leżeli we dwóch. Najwyraźniej tylko ja zachowałem zdrowy rozsądek. Ze zdrowiem wszystko w porządku. Troszkę ucierpiała moja noga, ale to nie jest problem.
Już w najbliższą niedzielę rewanżowe starcie obu ekip. - Nie jesteśmy na straconej pozycji. Wiadomo, nie będzie to łatwe spotkanie. To jest połowa drogi i jeszcze trzeba przejechać drugą, ale to jest w naszym zasięgu - zakończył Daniel Jeleniewski.