Piotr Pawlicki cierpiał pokonując rywali
Wielki upór Piotra Pawlickiego sprawił, że wystartował on w niedzielnym meczu play-offów. Junior Fogo Unii przystąpił do rywalizacji z tarnowianami zmagając się z mocno uszkodzonym nadgarstkiem.
Michał Wachowski
Na godzinę przed niedzielnym meczem w Lesznie prezes Piotr Rusiecki i szkoleniowcy Byków nie odstępowali na krok Piotra Pawlickiego. Najważniejsi przedstawiciele Fogo Unii ustawili się wokół młodzieżowca i spoglądali na jego rękę. - Dam radę! - powiedział głośno "Piter", zapewniając, że może przystąpić do niedzielnych zawodów.
Tylko wielki upór Piotra Pawlickiego sprawił, że wystartował on w niedzielnym meczu w Lesznie
Z tego, że sprawa była poważna, wielu kibiców nie zdawało sobie sprawy. - Piotrkowi dopiero po próbie toru zdjęliśmy opatrunek gipsowy - wyjawił Adam Skórnicki. Nawet jeśli Pawlicki cierpiał z bólu, w czasie wyścigów nie dawał tego po sobie poznać. Przed meczem mówiono, iż nikt nie oczekuje od niego, by w takim stanie zdobył więcej niż pięć oczek. Z dorobkiem trzynastu punktów i bonusu był tymczasem najlepszym zawodnikiem swojego zespołu.- Piotrek spisał się wspaniale i teraz czeka go zasłużony odpoczynek. Niech się kuruje - stwierdzili leszczyńscy trenerzy. Młodszy z braci Pawlickich będzie znajdował się w najbliższych dniach pod czujną opieką lekarzy, którzy określą dokładnie stopień uszkodzenia jego nadgarstka. Zarówno klub, jak i sam zawodnik zrobią wszystko, by zdołał wystąpić w rewanżowym spotkaniu play-offów w Tarnowie.