Adam Skórnicki i Unia. Skazani na siebie
Leszczyńska drużyna była jak zupa, której do smaku potrzeba było jednego niezbędnego składnika. Dzięki temu, że udało się go znaleźć, Byki powalczą jesienią tego roku o medale.
W Lesznie nie trzęsą portkami
Odkąd w parku maszyn na dobre pojawił się "Skóra", Byki poległy w zaledwie jednym spotkaniu. W czterech odniosły zwycięstwa, w tym najważniejsze - w wyjazdowym meczu ze SPAR Falubazem Zielona Góra. Jedno - ze Stalą Gorzów, dające tak daleki 1 czerwca awans do play-offów - zakończyło się remisem.
Leszczyńska drużyna była jak zupa, której do smaku (a może i jadalności?) potrzeba było jednego niezbędnego składnika. Inni żużlowcy, pytani o Skórnickiego, zwykli przyznawać: "jeden z najsympatyczniejszych gości, których poznałem". Gdy przed laty zdobywał Indywidualne Mistrzostwo Polski, na palcach jednej ręki można było policzyć tych, którzy szczerze mu tego nie gratulowali. "Skóra" to showman, człowiek jedyny w swoim rodzaju. Tylko on mógł wyjść na scenę podczas balu żużlowego i zabawiać publiczność, śpiewając wspólnie z tenorem. Jak widać na przykładzie Fogo Unii, jego humor i wieczny "luz" mogą być zaraźliwe.Podniósł z desek boksera
Skórnicki jest twórcą "team spirit", którego w Lesznie brakowało. Atmosfera, która poprawiła się na lepsze, jest jego główną, choć nie jedyną zasługą. Szybko zdobył zaufanie zawodników, pokazując, że za słowami mogą pójść czyny. Problemy Unii z wygrywaniem na własnym torze dostrzeżono już w poprzednim sezonie. Pomimo zapowiedzi i szczerych chęci, nic z tym jednak nie zrobiono. - Gdyby Unia była bokserem, z powodu tylu porażek u siebie już dawno musiałaby skończyć karierę - stwierdził w swoim stylu "Skóra", już w pierwszych dniach pracy decydując się na konkretne działania.
Zmiany na lepsze nastąpiły już podczas jego debiutu przeciwko Unibaksowi. Nowy menedżer wsłuchał się w zdanie zawodników, oczekujących przyczepnego toru. Nawiezienie paru ton nawierzchni nie było bez znaczenia dla wyniku spotkania, wygranego przez Byki sześcioma punktami. - Odkąd jest z nami Adaś, wszystko zmienia się na lepsze. W końcu potrafię odnaleźć się i dobrze zapunktować na własnym torze - przyznaje Piotr Pawlicki. Nie jest on wcale wyjątkiem, gdyż poprawę wyników widać też na przykładzie Grzegorza Zengoty i Damiana Balińskiego.Potrzebują siebie nawzajem
Żużlowcy typu Adama Skórnickiego nawet w wieku pięćdziesięciu lat odpowiedzą, że zamiast pracy trenerskiej, woleliby wrócić na żużel. W życiu nadarzają się jednak szanse, które mogą już nigdy nie wrócić. Unia potrzebuje Skórnickiego, tak samo jak Skórnicki potrzebuje Unii - nawet jeśli jedna ze stron jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Klubem najbliższym mi sercu była, jest i będzie Unia - deklarował wielokrotnie "Skóra". Jedną z jego największych rozterek było zawsze to, że jako zawodnik nie zrobił w Lesznie wybitnej, wymarzonej przez siebie kariery. Unia pozostawała w jego myślach, jednak w ostatnich latach nie było mu dane w niej startować. Choć pewien rozdział został definitywnie zakończony, książka pod tytułem "Unia i Skóra" ma wiele stron czekających na zapisanie. Marzenia o wielkiej karierze w Lesznie mogą się spełnić właśnie teraz, gdy wrócił w rodzinne progi w roli menedżera.
Michał Wachowski
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>