Grand Prix Danii przez trzy lata w Horsens

realia są inne. Czy Horsens to dobra lokalizacja? Czas pokaże, ale minus jest taki, że to kolejny obiekt z torem układanym, a z tym niemal zawsze są kłopoty. Zamiast pompować kasę w organizację zawodów na arenach piłkarskich, można byłoby gruntownie zmodernizować stadion w Vojens. Przecież to prywatny folwark Olsena. Pobudować prawdziwe trybuny na 15 000, dać zadaszenie a'la Motoarena, ze względu na częste opady i jedziemy. Vojens to dla duńskiego speedwaya mekka, a tor zawsze sprzyjał walce. Stadionu budować od podstaw nie trzeba, wystarczy remont trybun oraz parku maszyn i można się bawić. Koszta na przestrzeni lat będą diametralnie zmniejszone. Wzorem Tampere i Rygi niekoniecznie w Horsens może być tak kolorowo. Cardiff też prawie zawsze sprawiało kłopoty, w Kopenhadze mieliśmy kilka razy festiwale upadków, Gelsenkirchen przypominać nie trzeba. Duży znak zapytania co do nowego wyboru BSI.

Hiszpania, Włochy, Azja - czemu nie, dla nich to by było coś nowego, jak oni przyjeżdżają z aparatami i podniecają się wszystkim to wierzę, że przyszłoby ich bardzo dużo. Żużel musi być światowy a nie znany tylko w kilku krajach, inaczej ten piękny sport będzie traktowany jako niszowy.

Sztokholm, Kopenhaga, Syndey, Cardiff, Madryt. I finał. Mamy cykl, że mucha nie siada. No, ale przecież hajs się musi zgadzać. W idealnym świecie finałową rundę rozgrywalibyśmy w Tokio. W ogóle żużel jest nietknięty na Dalekim Wschodzie. Tyle gigantycznych koncernów tam funkcjonuje i stamtąd pochodzi, w tym tez motoryzacyjnych. A my w kółko to samo.

nic do gadania :)