SPAR Falubaz stracił 250 tysięcy złotych. Marek Jankowski: Włókniarz nie powinien dostać licencji na przyszły sezon
SPAR Falubaz Zielona Góra na meczu z częstochowskim Włókniarzem stracił około 250 tysięcy złotych. - Działacze Włókniarza wykiwali wszystkich - twierdzi prezes Marek Jankowski.
- Częstochowianie mówią, że nie chcieli marnować pieniędzy i dlatego wysłali taki skład do Zielonej Góry. To ja chętnie uświadomię im, ile my straciliśmy przez ich brak szacunku i odpowiedzialności. Mieliśmy najmniejsze wpłwy z biletów. Zarobiliśmny na nich trochę ponad 40 tysięcy złotych. To grubo o 100 tysięcy mniej niż kalkulowaliśmy na tym meczu przed początkiem rozgrywek. Na papierze mamy do zapłacenia ponad 80 punktów, licząc bonusy. To rekord i gigantyczne pieniądze do zapłacenia za pokonanie przeciwników, których przeciętny kibic nie kojarzy. Jeśli wszystko podliczymy, to na niedzielnym meczu straciliśmy około 250 tysięcy złotych. Tyle musimy dołożyć do tego spotkania - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.p Marek Jankowski.
Prezes zielonogórskiego klubu twierdzi, że sytuację w ENEA Ekstralidze może uzdrowić przede wszystkim odpowiednie podejście do najbliższego procesu licencyjnego. - PZM powinien zastanowić się, co z tym wszystkim zrobić. My też mamy pewne przemyślenia. Kto nam odda pieniądze za niedzielny mecz? Nie wiemy nawet, czy adresatem naszego roszczenia powinien być Włókniarz czy Komisja Licencyjna, która dopuściła taki klub do rozgrywek. Dwa ośrodki kpią sobie z wszystkich, mieszcząc się w regulaminie. Wniosek jest taki, że błąd został popełniony na etapie procesu licencyjnego. Mieliśmy ratować tonące okręty, ale zrobiliśmy to kosztem tych, którzy ciężko pracują i mają stabilną sytuację. Rachunki Częstochowy i Gdańska płacimy my, Tarnów i inne kluby. I przez kogoś, kto dopuścił te kluby do rozgrywek także poukładane finansowo ośrodki maja problem. Nie wiem, w jakiej formie powinniśmny wyrazić swoje roszczenie, ale od tego mamy prawnika i Przewodniczącego Rady Nadzoroczej w jednym. Chciałbym też zwrócić uwagę, że działacze Wybrzeża i Włókniarza, a więc pan Zdunek i Śleszyński byli w Radach Nadzorczych swoich klubów. To oznacza, że doskonale znali ich sytuację już wcześniej. To nie jest tak, że ktoś ukradł walizkę pieniędzy i uciekł, a teraz pojawiło się dwóch zbawców. Fajnie, że to się jeszcze kula, ale obaj panowie mieli świadomość, co się dzieje na ich podwórku. Każdy prezes spółki ma kogoś nad sobą. Radę Nadzorczą mniej interesuje wynik sportowy, a bardziej cyferki. Jeśli ciagle jest minus, który się regularnie powiększa, to w pewnym momencie należy roważać zgłoszenie upadłości spółki. Może klub z Częstochowy powinien był podejść do tego jeszcze jesienią ubiegłego roku. Zamiast tego ich rachunki pośrednio płacą inni. Brniemy do nikąd. Los Włókniarza jest nieuchronny. To musi zacząć się od niższego pułapu. Nie ciągnijmy tego. Jeśli oni obronią się w barażach, to za rok, przy takim podejściu do sportu i tak nie powinni być dopuszczeni do rozgrywek. Bardzo szkoda kibiców, bo tych Częstochowa ma wspaniałych, żaden inny klub nie dysponuje w mieście takim potencjałem, ale nie można ich wciąż oszukiwać - zakończył Jankowski.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>