Bartosz Smektała: Powiedzieli mi "jutro jedziesz"
Gdyby nie kontuzja Nickiego Pedersena, kto wie jak długo na swój debiut w Enea Ekstralidze czekałby najmłodszy zawodnik Fogo Unii Leszno - Bartosz Smektała.
Grzegorz Zengota w rozmowie ze SportoweFakty.pl zaznaczył, że pozostali zawodnicy Fogo Unii nie mają w stosunku do Smektały żadnych oczekiwań. - Niech pojedzie cztery kółka i pokaże się z dobrej strony. Wynik w jego przypadku jest sprawą drugorzędną, bo punkty zdobywać mamy my, starsi zawodnicy. Bartkowi Smektale udało się zdobyć punkt i dołożyć cegiełkę do tak cieszącego leszczynian remisu. - Ten jeden punkt zrobiłem akurat wtedy, gdy drużyna z Gorzowa zgarniała pełną pulę. To, że przyjechałem trzeci, a nie czwarty nie miało więc znaczenia dla wyniku biegowego. Cieszę się jednak, że to jedno oczko mogłem sobie na koncie zapisać - podsumował swój występ leszczyński junior.
W ENEA Ekstralidze oprócz doświadczenia potrzebny jest sprzęt. Zaskoczony decyzją szkoleniowców "Smyk" nie miał zbyt wiele czasu na przestawienie motorów do warunków ligowych. - Jeżeli chodzi o sprzęt, to jechałem na tych samych silnikach, na których jeżdżę na młodzieżówkach. Są to silniki od klubowego majstra Kazimierza Juskowiaka i od Marcina Biernackiego. Na pewno nie nadają się do ekstraligowego ścigania, ale ja jestem zadowolony. Gdzieś tam odstaję jeszcze od reszty, przynajmniej dzisiaj i w szczególności sprzętowo - skomentował Smektała.
W zawodach młodzieżowych Bartosz Smektała prezentuje się bardzo dobrze. Zacięcie walczy tam o najlepsze zdobycze punktowe, ale jak sam stwierdził, nie ma to jak jazda w najlepszej lidze świata. – O wiele lepiej się jeździ z zawodnikami, którzy od wielu lat startują w Ekstralidze. Od nich można nabrać cennego doświadczenia - zakończył "Smyk".
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>