Kilka takich spotkań i bankructwo jak u innych - Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - Grupa Azoty Unia Tarnów (komentarze)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grupa Azoty Unia Tarnów nie miała większych problemów z pokonaniem Renault Zdunek Wybrzeża w Gdańsku. Po spotkaniu przedstawiciele obu drużyn narzekali na to, jak wyglądał tor po opadach.

Marek Cieślak (trener Grupy Azoty Unii Tarnów): To kolejny mecz, po którym księgowy naszego klubu dostanie być może zawału serca. Żużel nie powinien polegać na tym, że przyjeżdżamy i płacimy za 75 punktów. Cieszę się, że przeżyliśmy te zawody. Tor rano wyglądał dobrze i z pewnością winni nie byli gospodarze, ale po kilkukrotnych opadach deszczu zrobił się on taki, jaki zrobił. Martwiłem się o zawodników. Dobrze, że wszyscy ukończyli cało i zdrowo. Nie chcę tu nikogo winić, ale Częstochowa na mecz z nami przysyła dzieci, jedziemy do Gdańska i zespół gospodarzy wygląda jak wygląda. Cały czas jedziemy normalnym składem, bo innego nie mamy. Kilka takich spotkań i bankructwo jak u innych. [ad=rectangle] Janusz Kołodziej (Grupa Azoty Unia Tarnów): Te zawody były bardziej do odjechania, a nie do walki szczególnie, że tor na nią nie pozwalał. Z mojej perspektywy jako zawodnika, mecz w pewnym momencie trzeba było przerwać. Wiało bardzo wielką grozą. Szanujemy siebie nawzajem, a większość zawodników nie panowała nad motocyklem. Jak się nie trzyma gazu, ciężko jechać. Cieszę się, że wszyscy są cali i zdrowi i możemy ścigać się dalej w play offach.

Martin Vaculik (Grupa Azoty Unia Tarnów): To były ciężkie zawody. Tor był trudny i dawno nie jechałem w takich warunkach. Do tego zaliczyłem upadek. Dobrze, że wszystko się tak skończyło i nikt nie doznał kontuzji.

Artiom Łaguta (Grupa Azoty Unia Tarnów): Po mocnych opadach myślałem, że meczu nie będzie wcale. Dobrze, że się on jednak odbył. Nie było nam ciężko wygrać, ale mieliśmy problemy z jazdą. Na początku nawierzchnia wyglądała dobrze, ale później już nie chciałem jechać w wyścigach nominowanych.

Kacper Gomólski (Grupa Azoty Unia Tarnów): Największa walka była z torem, a nie z rywalami. W pierwszym i w trzecim biegu gdzie wygrałem start dojechałem na 5:1 jechało się dobrze. W pozostałych wyścigach walczyłem z nawierzchnią. Wraz z gospodarzami nawzajem podpowiadaliśmy sobie jak jechać. Oczywiście nie mam pretensji do Wybrzeża, bo zawinił deszcz.

Piotr Szymko (trener Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Gratuluję zwycięstwa zespołowi gości, chociaż wiedziałem, że tak będzie wyglądał mecz. Uczulałem moich chłopaków, by szanowali kości. Drużyna z Tarnowa jedzie o mistrza Polski, a my mamy tylko jeden mecz do odjechania. To przykra sytuacja w ENEA Ekstralidze, niemniej jednak ja i obecny zarząd nie mieliśmy na to wpływu. Nieodpowiedni ludzie nie powinni się brać za żużel, bo w efekcie mecze są do jednej bramki. Było kilka biegów, w których Artur włączył się do walki. Warunki były trudne. Jak byśmy mieli decydować, to też chcielibyśmy przerwać zawody. Decydował sędzia. Ta siódemka jest mi potrzebna na ostatni mecz. Oni nie będą wysyłali mi zwolnienia i na pewno przyjadą na mecz. Raz jeszcze gratuluję tarnowianom. Przepraszam, że jechaliśmy w takim składzie. Myślę jednak, że zawody odjechaliśmy rozsądnie.

Artur Mroczka (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Drużyna gości pojechała w mocnym zestawieniu, a my w osłabionym składzie. W pełnym mecz byłby dużo ciekawszy, chociaż warunki torowe nie pozwalały na wielkie ściganie. Starałem się walczyć, ale nie za wszelką cenę. Chciałem wygrywać dla kibiców.

Cyprian Szymko (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Może to wyglądało tak, jakbyśmy chcieli tylko odjechać mecz, jednak każdy włożył w to spotkanie dużo serca. Tak na dobrą sprawę nic innego nam nie pozostało. Jak bym miał się minimalnie usprawiedliwić, to chciałbym zauważyć, że bardzo dawno nie jeździłem. Dodatkowo podczas meczu w Częstochowie przytrafiła mi się dosyć poważna kontuzja więzadeł w barku. Zbagatelizowałem to, a okazuje się, że to przeszkadza w jeździe. Pogoda nie pomagała, a my jechaliśmy z najlepszą drużyną ENEA Ekstraligi. Mam więc mieszane uczucia. Z jednej strony każdy ma do siebie pretensję, a z drugiej strony, czy w tym składzie mogliśmy zrobić coś więcej?

Renat Gafurow (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Dziękuję bardzo tym kibicom, którzy mimo wszystko przyszli na mecz. Naprawdę lubią oni gdański żużel. Nasi juniorzy dostali swoje szanse i mogli się pokazać. Szkoda, że to nie był tor, a corrida. Cało i zdrowo dojechaliśmy i się z tego powodu cieszymy.

Aureliusz Bieliński (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): W pierwszym biegu byłem w szoku. Ściąłem do kredy, patrzę i jadę drugi przed Martinem Vaculikiem. Później jednak nie widziałem nawet jak mnie wyprzedził (śmiech). Popełniałem mnóstwo błędów i spadłem na ostatnią pozycję. Z moją jazdą jest jednak coraz lepiej. [event_poll=25246]

Źródło artykułu:
Czy po tym sezonie powinny być nadal przyznawane licencje nadzorowane?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (31)
avatar
Rafi GKS Wybrzeże
25.08.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Teksty pt "Księgowy dostanie zawału serca" albo "Kilka takich spotkań i bankructwo jak u innych", to tylko świadczą o kondycji żużla i chorych zasadach w tym sporcie. W piłce nożnej zawodnicy t Czytaj całość
avatar
delek
25.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Januszku Kołodzieju, gdzie ty "odjeżdżałeś" z tymi zawodami? Sprawdź, co to znaczy "odjechać"...  
avatar
Bozdzio
25.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
mogli by oddawać mecze walkowerem ale w naszym kraju to hańba i jeszcze większe koszty finansowe a o ujemnych punktach na przyszły sezon nie wspomnę!  
avatar
netoperek
25.08.2014
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
No to nie ma wyjścia skoro nikt nie chce KSM-u. Trzeba zamknąć ligę i ograniczyć ją do 6 a wkrótce do 4 zespołów oraz dołożyć do lipca jeszcze jeden miesiąc wakacji. :)  
avatar
esmundostarnow
25.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jeb..nac dolny ksm i cyrk się skończy ,tyle w temacie!