Półfinał DPŚ w Vastervik oczami Bartłomieja Czekańskiego

Pomyliłem się w ostatnim typowaniu na SportowychFaktach co do Australii i Włochów. Żużel rzeczywiście jest na dnie. Zwycięzcom jednak oczywiście gratuluję.

Bartłomiej Czekański
Bartłomiej Czekański
Ten cały DPŚ to straszna nisza i popierdółka w porównaniu z innymi prestiżowymi dyscyplinami sportu. Drużyny narodowe nie potrafią skompletować wyrównanych, sensownych czteroosobowych składów! Do czego doszliśmy?! Jak do takiego upadku speedwaya w swoich krajach mogły dopuścić Anglia i USA? A miały takie sukcesy i tradycje! Owszem, Wyspiarze awansowali z 1/2 w King's Lynn do finału w Bydzi, a Jankesi do barażu, ale myślę, że przy tej marnej konkurencji o taki sam sukces mogłaby się pokusić nawet drużyna złożona z najlepszych krajowych zawodników naszej II (a de facto trzeciej) ligi!
Australia bez Holdera, z Wardem, co mu się nie chciało, a dziś Duny w półfinale bez Pedersena, Iversena i Bjerre, Szwecja bez Lindgrena... Po prostu z DPŚ robią sobie jaja, za które Dziki Nicki tak chętnie się łapie przy każdej okazji, co uwieczniają fotoreporterzy, a zwłaszcza panie fotoreporterki. Te ekipy jadą niemal rezerwowymi składami jak u nas Wybrzeże i Włókniarz nie przymierzając. Rosjanie generalnie w ogóle olali tę zabawę.

Na w miarę mocne reprezentacje stać obecnie jedynie Polskę, Danię, Australię i Rosję. Speedway na poważnie uprawia się tylko nad Wisłą i może jeszcze w trzech krajach, przy czym w Anglii on się już wyraźnie zwija. I to ma być poważna dyscyplina sportu? Nie dziwmy się więc, że kropkowana koszulka Rafała Majki dla najlepszego górala kolarskiego wyścigu Tour de France marketingowo, medialnie, pijarowo znaczy sto razy więcej niż te wszystkie puchary świata zdobyte przez polską żużlową Husarię. Taka sytuacja, taka rzeczywistość.

Jeśli dziś Szwedzi wygrają u siebie, to w barażu będziemy mieli fajną wojenkę duńsko-australijską. Może więc Bydzia nie dołoży finansowo i będzie frekwencja na tych zawodach. Ale jakoś w to nie wierzę. Tak jak w Lesznie, jak kiedyś we Wrocku, tak teraz przegrzano żużlową koniunkturę nad Brdą. Rok w rok turnieje GP, DPŚ, Ekstraliga i… się znudziło. Lat trzeba, by tę złą tendencję odwrócić.

Analizujmy. Hans Andersen, Bjarne Pedersen? Kiedy to było? Korneliussen z niższych lig? Ponoć jest w gazie? Tylko z kim on wygrywa? Jeno ten rewelacyjny Kildemand. Nie wiem, w co gra menago Danii, dziwi się temu też Kildemand. Czyżby ów menago aż tak lekceważył dzisiejszych rywali? Bogdanow, Puodżuks czy Lebiediew mogą im zaleźć za skórę. O Szwedach już nie wspomnę. Czesi? Mimo, że mam domieszkę ich krwi, to sądzę, iż jeszcze długo nie wrócą przynajmniej do tego co kiedyś reprezentowali. O ile w ogóle wrócą. Dobrze, że stawiają na młodszych zawodników.

Szwedzi? Niedoinwestowany przez Wybrzeże Gdańsk Jonasson i coraz słabszy (choć na meczu we Wrocku jakby się obudził) "Adrenalina" Jonsson. Gdyby "Adrenalina" w Ekstralidze jechał swoje, to "Fabulas" w cuglach obroniłby DMP. Szwedzi są w kryzysie. Może jeszcze nie takim jak po tragicznej śmierci ciemnowłosego idola fanek Tommy’ego Janssona w 1976 roku (był sławniejszy niż potem Tony Rickardsson!), ale się zbliżają do dna. Co ciekawe, jak twierdzi wielu zawodników, nadal mają najsilniejszą ligę na świecie!

Dzisiaj w Vastervik to będą jakieś drugoligowe, zaściankowe zawody w marniutkiej obsadzie. I to ma być DPŚ? Quo Vadis światowy speedwayu? He, he, i tak dobrze, że tym pucharem nie zarządza GKSŻ, bo pewnie cztery ekipy od razy byłyby nominowane do finału, jak to jest w IMP i nie byłoby co typować.

Typuję:
1. Szwecja
2. Dania
3. Łotwa
4. Czechy

Bartłomiej Czekański

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×