Niech od razu rozdadzą medale - półfinał IMP w Opolu (komentarze)

Po zawodach w Opolu żużlowcy nie kryli rozgoryczenia ostatnimi decyzjami władz. Odbywający się w kadłubowej obsadzie turniej był szczęśliwy przede wszystkim dla Grzegorza Zengoty.

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Grzegorz Zengota (Fogo Unia Leszno): Pamiętajmy, że to tylko eliminacje. Radość będzie podwójna, jak wygram finał. Do tego jednak daleka droga. Na razie udało się awansować i z tego się bardzo cieszę. Tylko czterech zawodników uzyskiwało przepustkę, dlatego łatwo nie było. Każdy błąd mógł drogo kosztować. Na szczęście zdołałem tych błędów uniknąć. Jechałem przyzwoicie, może poza jednym wyścigiem, w którym byłem trzeci. Motywacja w finale będzie o tyle szczególna, że pojadę na swoim torze. Mam nadzieję, że szybko się do niego dopasuję i okaże się on moim sprzymierzeńcem.
Tomasz Jędrzejak (Betard Sparta Wrocław): Postawiono nas w niekomfortowej sytuacji. To dotyczy zwłaszcza tych żużlowców, którzy znaleźli się w czołowej szóstce, a mimo to nie awansowali. Uważam, że zostali skrzywdzeni. Powinniśmy się trzymać tego, co ustalono przed sezonem. Nie winię zawodników nominowanych do finału, chodzi tylko o normalne, przejrzyste reguły. Co do mnie, cieszę się z tego, że od pewnego momentu jestem skuteczny. Jeżdżę równo i efektywnie, mimo że mam mało jazdy. Wszystko idzie we właściwym kierunku.

Przemysław Pawlicki (Fogo Unia Leszno): Tylko czterech zawodników z silnej stawki uzyskiwało awans. Stanęliśmy więc przed trudnym zadaniem i nie uniknęliśmy nerwów. W swoim drugim biegu zostałem wykluczony. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Zostawiłem Grzesiowi Zengocie miejsce przy bandzie, pociągnęło go, nie opanował motocykla, ale to ja znajdowałem się z przodu. Teraz to już nieważne. Pojadę w Zielonej Górze i z tego muszę się cieszyć. Takich sytuacji jak dzisiaj, gdy półfinał odbywa się w niepełnej obsadzie i tylko czołową czwórkę premiuje się awansem, trzeba w przyszłości unikać. Jest regulamin i powinien być on stanowczo przestrzegany. Postąpiono z nami nie do końca fair. I mówią to także ci, którzy awansowali.

Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław): Cały mój team został postawiony na nogi, bo jeszcze na trzy dni przed tymi zawodami nikt się nie spodziewał, że mogą się one odbyć dzisiaj. Przyznawanie tak dużej liczby dzikich kart jest moim zdaniem niesprawiedliwe. Tylko czterech zawodników awansowało i każde potknięcie okazywało się bolesne w skutkach. W moim przypadku o niepowodzeniu zdecydował defekt - wypadł bezpiecznik od motocykla, co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. Jednak w normalnych warunkach, przy starych zasadach dziewięć punktów wystarczałoby do awansu.

Tomasz Gapiński (Stal Gorzów): Nie awansowałem, ale są pewne pozytywy. Słabo startowałem, co zdarza mi się ostatnio bardzo często. Pracujemy nad tym, jednak dziś poprawy nie było widać. Jeden wyścig, w którym upadłem, sam zepsułem. Na ostatni bieg zaryzykowaliśmy, zmieniliśmy przełożenia, ale ten zabieg kompletnie się nie powiódł. Mimo to widać, że forma zwyżkuje. Na temat zawirowań wokół półfinału rozmawialiśmy z innymi zawodnikami już przed zawodami. Po co rozgrywać eliminacje? Zabrakło wielu zawodników, niektóre wyścigi odbyły się w dwójkę. Może niech trener kadry i przewodniczący od razu rozdadzą medale. Chcą naprawiać speedway, a tak naprawdę go niszczą. Musimy tę naprawę zacząć chyba od kogoś innego niż żużlowców i klubów.
Zabijanie żużla - półfinał IMP w Opolu (relacja)

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×