Robert Noga: Żużlowe podróże w czasie (124): Złoto w Diedenbergen z bojkotem w tle
Kilka poprzednich odcinków "Żużlowych podróży" poświęciłem wspomnieniom triumfów Polaków w DMŚ. Dziś ostatni odcinek z tej serii, o złotym medalu wywalczonym w niemieckim Diedenbergen, w 1996 roku.
W takiej formule finał DMŚ rozegrano po raz pierwszy w niemieckim Brokstedt, w 1994 roku, gdzie wygrali Szwedzi, a Polacy w składzie Tomasz Gollob, Jacek Gollob i Dariusz Śledź zdobyli dosyć niespodziewanie srebrny medal. Dlatego szóste miejsce rok później w Bydgoszczy odebrano jako przykrą porażkę. W 1996 roku na miejsce finałowych zmagań wyznaczono ponownie tor w Niemczech, tym razem w Diedenbergen. Tamten sezon upłynął pod znakiem bardzo ostrego konfliktu pomiędzy FIM a światową czołówką żużlowców. Powodem były opony. Otóż działacze zabronili używania opon z nacięciami bieżnika. Argumentowali to kwestią bezpieczeństwa, opona "ochrzczona" szybko przez zawodników mianem "łysej" miała powodować mniejsze prędkości. Zawodnicy z kolei twierdzili, że brak nacięć bieżnika spowoduje mniejszą przyczepność i co zatem idzie mniej bezpieczny komfort jazdy. Spór okazał się na tyle ostry, że spowodował bojkot DMŚ przez wszystkich zawodników, którzy w tamtym roku jeździli w cyklu Grand Prix.
W efekcie silne wówczas reprezentacje Australii i USA w ogóle wycofały się ze startu, natomiast inni możni: Anglicy, Szwedzi i Duńczycy wystawili mocno rezerwowe składy. Jako ciekawostkę podajmy, że na skutek bojkotu w ekipie duńskiej znalazło się miejsce dla czupurnego nastolatka, który nazywał się... Nicki Pedersen. W tej sytuacji przed drużyną polską pojawiła się wielka szansa nie tylko na medal, ale pierwsze od 27 lat zwycięstwo w drużynowej rywalizacji. Biało-czerwoni drogę do finału otworzyli sobie w turnieju tzw. Grupy A w Pile. Tercet: Tomasz Gollob, Piotr Protasiewicz, Rafał Dobrucki wygrał zawody, wyprzedzając o punkt Rosjan, a ciekawostką może być fakt, że za Australijczyków w zawodach wystąpiła jako rezerwa toru druga nasza reprezentacja w składzie: Wiesław Jaguś, Grzegorz Walasek, Sebastian Ułamek. Warto przy tym zauważyć, że obok Golloba wszyscy nasi reprezentanci byli wówczas juniorami!
Finał rozegrany w połowie września przyniósł długo oczekiwany triumf Polaków, wśród których doszło do jednej zmiany, Dobruckiego zastąpił Sławomir Drabik. Nasi wygrali zdecydowanie, wyprzedzając Rosjan o 5, a Duńczyków o 6 punktów. A przewaga mogła być większa gdyby nie upadek w pierwszym starcie Piotra Protasiewicza, którego w kolejnych biegach zastąpił, z dużym powodzeniem Drabik. Wieloletni lider Włókniarza Częstochowa wywalczył 12 punktów, a Tomasz Gollob 15. Władysław Pietrzak tak opisywał swoje wrażenia z zawodów na łamach "Tygodnika Żużlowego": - Mówicie, że obsada była słabsza, bo nowe nienacinane opony, bo protesty zawodników Grand Prix? A cóż nas to może obchodzić. Nie chcieli jechać, to nie pojechali. Osłabili swoje drużyny (…) Za dziesięć lat nikt nie będzie pamiętać wojny o opony, a wyniki DMŚ 96 pozostaną w annałach speedwaya. Pozostaną też w nich nazwiska dzielnych polskich zawodników, którzy godnie reprezentowali swój Kraj i ofiarowali Mu najwyższy, sportowy tytuł. Dziękujemy!
Pomijając nieco pompatyczny - przyznajmy - chociaż płynący prosto z serca styl felietonu, zacny pan Władysław miał rację. Kto pamięta dziś tamten spór o opony? A mistrzostwo Polaków, pierwsze po prawie trzech dekadach jest faktem historycznym. Kolejny raz nasi żużlowcy okazali się najlepsi w drużynowej rywalizacji dopiero w XXI wieku, kiedy to Drużynowe Mistrzostwa Świata zostały zamienione na Drużynowy Puchar Świata. Na trzynaście rozegranych dotąd edycji wygrali aż sześć. Czy 2 sierpnia w Bydgoszczy powtórzą tamte osiągnięcia?
Robert Noga
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>