Stal Gorzów wygrała z Unibaksem Toruń 53:37. Był to zaległy mecz 10. kolejki ENEA Ekstraligi. Bonus wywalczyła ekipa z Torunia. Spotkanie miało swoje dobre i złe strony, które oceniamy poniżej.
Hop:
Frekwencja
Już po raz kolejny zwracamy uwagę na ilość kibiców w Gorzowie. Choć spotkanie przekładano dwa razy i to w dość kontrowersyjnych okolicznościach, a ostatecznie rozegrano je w środku tygodnia to gospodarze mogli liczyć na wsparcie blisko 12 tysięcy ludzi. Tym sektorem wpływów zarząd "żółto-niebieskich" z pewnością nie jest zawiedziony.
Bezpardonowa walka
Takimi atakami popisali się przede wszystkim Adrian Cyfer i Bartosz Zmarzlik. Oglądaliśmy też starcie Nielsa Kristiana Iversena i Darcy Warda, które dostarczyło bardzo wielu emocji. Nie było tego może zbyt wiele, ale jeśli dochodziło do walki to mogła się ona bardzo podobać.Cztery filaryStal Gorzów ponownie mogła liczyć na swoją "fantastyczną czwórkę" w osobach Zmarzlika, Iversena, Mateja Zagara i Krzysztofa Kasprzaka, choć to starszy z Polaków i Duńczyk byli niemal niezawodni. Przegrali tylko jeden raz w całym meczu. Więcej pomyłek miał Słoweniec i junior, ale swoje zrobili. Do tego kilka punktów pozostałych, w tym równa forma Tomasza Gapińskiego, który nie poddawał się bez walki i gorzowianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Bęc:
Pech Sajfutdinowa Niepowstrzymany wydawał się być Emil Sajfutdinow, ale jednak zastopowały go problemy sprzętowe. Rosjaninowi przegrzał się jeden z silników i musiał zmienić motocykl. Po dwóch "śliwkach" znów wygrywał, ale zera zostały.
Piotr Świderski Zaledwie jeden punkt tego zawodnika. Nie tego wymaga się od "Świdra" i nie ma znaczenia to, że nominalnie jest uzupełniającym parę. Ten żużlowiec przyzwyczaił kibiców do lepszych zdobyczy. Tym razem nie wyszło.