Tor w Gorzowie nie był bezpieczny. Kasprzak: Dosyć kontuzji w tym roku

Drugie podejście do meczu Stali Gorzów z Unibaksem Toruń nie znalazło szczęśliwego zakończenia. Po dwóch godzinach pracy nad torem spotkanie odwołano. Zdaniem Krzysztofa Kasprzaka to słuszna decyzja.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
Ponad dwie godziny trwały prace torowe na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Ściągnięto błoto, by potem dosypać świeżej nawierzchni. Po tych wszystkich zabiegach kapitanowie drużyn z Gorzowa i Torunia wraz z trenerami, sędzią i komisarzem po raz kolejni zrobili obchód toru. Następnie wszyscy udali się na naradę. Około godziny 19:30 arbiter Wojciech Grodzki podał informację, że mecz nie dojdzie do skutku.
Z wysokości trybun mogło to wyglądać całkiem obiecująco, ale faktem jest, że świeżą nawierzchnią przykryto jeszcze nieco błota. Z podjętą decyzją w pełni zgodził się kapitan Stali Gorzów. - Tor byłby trudny, a ja nie chciałem się za dużo odzywać - stwierdził Krzysztof Kasprzak. Uczestnik Grand Prix nie chciał zbyt wiele mówić o nawierzchni. Jego zdaniem więcej o torach wiedzą inni, choć "KK" zwrócił uwagę na pewne zagrożenie. - Wypowiadali się bardziej doświadczeni: trenerzy i Tomek Gollob, który jeździł tutaj wiele lat. Tor był bardzo niebezpieczny i samemu może by dało radę, ale w czterech byłoby gorzej. Na wejściu w łuk było bardzo przyczepnie - zauważył reprezentant Polski.

Żużlowiec był zadowolony z podjętej decyzji. Na razie nie wiadomo, kiedy drużyny po raz kolejny spróbują odjechać to spotkanie. Nieoficjalnie mówi się o czwartku. Dla jeźdźca "żółto-niebieskich" najważniejsze jest to, aby rywalizacja odbyła się w dobrych warunkach, by zakończyć ją cało i zdrowo. - Mamy jeszcze dwa tygodnie czasu, więc nie ma co tutaj wariować. Dosyć kontuzji w tym roku. Zadecydowaliśmy o tym wszyscy razem - zakończył Kasprzak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×