LJ: Fogo Unia Leszno najlepsza w Toruniu (wyniki)

upadków niestety też, ale i czego więcej oczekiwać po zawodach juniorskich. No i czego jeszcze wymagać, kiedy wstęp był wolny. ;))) Po kolei: Wrocław - Patrykowie pokazali, że są dość przeciętnymi juniorami, i zwieńczyli zawody naprawdę groźnym upadkiem po błędzie Patryka M. Patrząc na męczarnie i wolny sprzęt Trzensioka zastanawiałem się, jak bardzo beznadziejni są ci Holendrzy, na których ten chłopak robi dwucyfrówki. Wrocław za rok będzie musiał szukać juniora. Leszno - Daniel Kaczmarek w pierwszym biegu strasznie się gubił, łuki brał na dwa razy, ale potem jako tako załapał, jak tu jeździć. Dość poprawny występ na niewielki plus. Musielak w porównaniu do pozostałych objeżdżonych juniorów dość wolny, choć to pewnie kwestia tego, że używał jakiegoś rezerwowego sprzętu. W ostatnim biegu pojechał jak zabijaka, na wyjściu z ostatniego łuku zostawiając Cyferowi góra pół metra pod bandą w miejscu, gdzie jeszcze mógł wciągnąć go dmuchawiec. Smektała to dla mnie MVP tych zawodów. Dobre starty, fajna sylwetka, naprawdę waleczny, jak na ten wiek - jeździ genialnie. O Piosickim napisałbym "dobrze, że jeździ", ale niestety i to by było za dużo. W swoim jedynym biegu męczył się strasznie i jechał prawie całą prostą za resztą stawki. Nawet na niego za bardzo nie patrzyłem, bo wolałem obserwować walkę o dwa punkty Strzelca i Musielaka niż walkę Piosickiego z motocyklem o dojechanie. Na czwartym okrążeniu nie zmieścił się w łuku, zahaczył o jeden z końcowych segmentów dmuchawca i zrobił przykrego fikołka. Spiker mówił coś o podejrzeniu uszkodzenia obojczyka. Tak czy inaczej, indywidualnie jak dla mnie najsłabszy występ dzisiaj. Częstochowa - cała czwórka równo i solidnie, bez wielkiego szału, ale dorzucali oczka. Na zawody juniorskie to dobra drużyna, ale na ligę brakuje drugiego mocniejszego ogniwa. Tym bardziej, że nawet Czaja w jednym z biegów dał się objechać Kozie. Toruń - Przedpełski to zupełnie inna klasa, w biegu z Wrocławianami miałem wrażenie, że po prostu puścił ich przodem po starcie, żeby potem w kapitalnym stylu objechać ich obu pod bandą na drugim łuku. Po pierwszym biegu Golloba sądziłem, że faktycznie zrobił postępy, o których jego ojciec gada od dłuższego czasu. Ale kolejne biegi to klapa. Co prawda gorzowską parę objechał, ale reszta rywali była poza jego zasięgiem. U Krzyżanowskiego widać niedawną kontuzję i brak objeżdżenia. Ambicję ma, udało mu się wyprzedzić na trasie obu gorzowian i solidnie zmęczyć Kaczmarka z Leszna, ale brakuje techniki i na starcie, i w samej jeździe. Wolender dostąpił miana jedynego zawodnika, który nie wystąpił dziś na torze. Szkoda, bo przecież te zawody są dla takich jak on, jemu te cztery biegi dałyby dużo więcej niż Przedpełskiemu. Nawet kosztem wyniku. Zielona Góra - Adamczewski i Strzelec jak na siebie wypadli bardzo dobrze. Pierwsze zero Strzelca spowodowane było tym, że zjechał mu laczek z buta i Adam skupił się na tym, żeby go nie zgubić, zamiast na samej jeździe. Zgardziński swoją jazdą nie zachwycił, brakuje mu sporo do wspomnianej dwójki. Właściwie jedyny warty wspomnienia fakt jest taki, że on nawet z trybun podczas jazdy wygląda na szerszego od innych zawodników. Potoniec to podobny przypadek co Krzyżanowski. Kaczmarek odstawił go o całą prostą. Jazda, jazda, jazda, inaczej nic nie osiągnie. Tarnów - w bezpośrednich biegach Borowicz dwukrotnie wypadł lepiej od Kozy, ale w pozostałych dwóch lepiej pojechał Koza. Co prawda z parą leszczyńską przegrał podwójnie, ale to trudni rywale. Za to udało mu się po walce pokonać Artura Czaję i za to plus. Borowicz jadąc w parze z Dąbrowskim dwukrotnie pokonał nieopierzonych młodziaków, za to z rywalami na - wydawałoby się - swoim poziomie nie nawiązał żadnej walki. Dąbrowski wypadł tak sobie, do powyższej dwójki nie ma startu. Słabo radził sobie technicznie. Gorzów - punktowo może to tak nie wygląda, ale Cyfer pojechał zdecydowanie lepiej od pozostałych i raczej zasłużenie jest numerem 2 w drużynie. Gdyby nie atak Musielaka na granicy fair-play, jego dorobek mógłby być wyższy. Kaczmarek może nie jest świetny technicznie, za to imponował zadziornością. O Karczmarzu słyszałem wiele i to raczej wiele dobrego, ale dzisiaj w żadnym stopniu tego nie potwierdził. Nie nawiązywał walki z większością rywali, tracił sporo dystansu i ewidentnie nie radził sobie z geometrią tego toru. Porównując go do Smektały, który też ma jeszcze 15 lat, to dwa inne światy. Jeśli faktycznie ma zrobić taką karierę, jaką mu się wróży, to przed nim jeszcze mnóstwo pracy. Ale dobrze, że dostaje szanse startów, to jest podstawa.