Świst musiał wskoczyć na bandę. Janusz Michaelis: Mechanicy nie dokręcili mu koła

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Do z jednej strony kuriozalnej, a z drugiej niebezpiecznej sytuacji doszło w wyścigu 10 meczu w Ostrowie, kiedy to po upadku, spowodowanym defektem Piotr Świst musiał ratować się wskoczeniem na bandę.

Piotr Świst miał znakomity początek meczu w Ostrowie, kiedy to pokonał najlepszego zawodnika PLŻ2, Petera Karlssona, a później na dystansie wygrał także z Timo Lahti. Nic więc dziwnego, że trener Janusz Michaelis desygnował go do wyścigu dziewiątego jako rezerwę taktyczną. "Twisty" zdobył wówczas dwa punkty, ale jechał bieg po biegu już w kolejnym starcie, co nie skończyło się dla niego dobrze. - Mechanicy nie stanęli na wysokości zadania, bo nie dokręcili Piotrowi Świstowi tylnego koła -  wyjaśniał po meczu trener Victorii Piła. [ad=rectangle] W efekcie Piotr Świst zaliczył upadek w pierwszym wirażu, ale nie zdołał sprowadzić zablokowanego motocykla na murawę. Sędzia Piotr Lis długo nie przerywał wyścigu, a widząc nadjeżdżających rywali, 46-latek wskoczył na dmuchaną bandę. Na szczęście nic mu się nie stało. Nie ucierpieli też zawodnicy, którzy musieli ominąć stojący na środku toru motocykl Śwista. Mecz w Ostrowie, z uwagi na obawy przed deszczem, prowadzony był w iście ekspresowym tempie. - Sędzia bardzo rygorystycznie przestrzegał przerw dla zawodników, startujących bieg po biegu. Absolutnie nie mam nic przeciwko sędziemu. Rozumiem, że chciał dokończyć zawody, bo prognozy pogody nie były najlepsze. Zanosiło się na deszcz, ale po ósmym biegu było wiadomo, że zawody zostaną zaliczone. Można było trochę wyhamować i wtedy widowisko byłoby jeszcze ładniejsze - powiedział po meczu Janusz Michaelis.

Victoria Piła momentami nawiązywała wyrównaną walkę z faworytem PLŻ2, ale ostatecznie przegrała w Ostrowie różnicą 22 punktów. - Niestety, nasze silniki odbiegały - jak widać było na torze - od silników zawodników z Ostrowa, szczególnie zagranicznych. Myślę tutaj głównie o Peterze Karlssonie, Nicklasie Porsingu czy Timo Lahti. W sumie ostrowianie dysponowali o wiele lepszym sprzętem od nas. Nie chcę zwalać winy za porażkę na motocykle. Po prostu przegraliśmy w sportowej rywalizacji. Na dzień dzisiejszy Ostrów ma lepszą drużynę niż my. Widać to było zarówno na torze w Pile jak i w Ostrowie - zakończył Michaelis.

Jesteśmy na facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu:
Komentarze (25)
avatar
gorzownns
30.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
twisty stary ale jary ma te kocie ruchy  
avatar
Artt
30.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wazne, ze Swistek daje rade .Niestety w barwach Stali juz go nie zobacze i musze w inny sposob szukac i pokazywac mlodemu pokoleniu prawdziwych z krwi i kosci Stalowcow na torze:P  
avatar
bosiu
30.06.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mi podobało się tempo zawodów. Tak powinno być zawsze. Nie ma nic gorszego dla promocji żużla niż ciągnące się jak flaki z olejem zawody.  
avatar
smok
30.06.2014
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Sędzia Piotr Lis do inteligentnych nie należy. Nie tylko z matematyki.  
Georgi
30.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
" Niestety, nasze silniki odbiegały - jak widać było na torze - od silników zawodników z Ostrowa, szczególnie zagranicznych." To cała prawda o dzisiejszym żużlu w którym jakość sprzętu ma ogrom Czytaj całość