Damian Gapiński: Żużlowe cztery pory roku

Klimat się zmienia. Właśnie weszliśmy w fazę żużlowej jesieni. Za mniej więcej trzy miesiące nastanie… lato, w którym nie będzie brakowało burz z piorunami.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

Stosunkowo niedawno większość stacji telewizyjnych w programach meteorologicznych chwaliła się sprawdzalnością swoich prognoz pogody. Procentowo określano, na ile sprawdziły się zapowiedzi dotyczące temperatur, opadów itp. Czyniły to głównie wtedy, kiedy sprawdzalność była na poziomie powyżej 90 procent. Teraz czynią to coraz rzadziej, bo klimat się zmienia i sami fachowcy przyznają, że pewne zjawiska są dla nich niewytłumaczalne. Część z nich mówi wręcz o pojawiających się coraz częściej anomaliach. Klimat zmienia się również w żużlu. Na tyle, że tutaj pory roku przestawiły się już kompletnie i nie pokrywają się z tymi kalendarzowymi.

Jak bywało wcześniej - wszyscy wiemy. Obecnie sytuacja wygląda w ten sposób, że w zasadzie od rewanżowego meczu finałowego toczy się wyścig zbrojeń. Choć zaległości minionego sezonu jeszcze nie spłacone, to prezesi już układają skład na nowy sezon i prześcigają się w składaniu ofert zawodnikom. Zazwyczaj jest tak, że chrapkę na danego zawodnika ma kilka klubów. Stąd przebijanie ofert często trwa w nieskończoność i kończy się tym, że zawodnik później śmieje się z faktu, że w Polsce zapłacono mu pięć razy więcej niż w Szwecji. Przy okazji nie brakuje piorunów i grzmotów w relacjach pomiędzy klubami, które zarzucają sobie nawzajem brak solidarności i lojalności względem siebie. Zazwyczaj wszystko kończy się jednak pozytywnie. Prezesi kompletują skład, zapowiadają, że będą walczyli o jak najwyższe cele, a liga będzie ciekawa jak nigdy dotąd. A pieniądze? W większości przypadków zaciągany jest kredyt na pokrycie bieżących wydatków lub przyznawana licencja nadzorowana. To jednak bez wątpienia żużlowe lato, w którym wszyscy pełni nadziei odpoczywamy po trudnym sezonie racząc się promiennymi zapowiedziami prezesów o dążeniu do normalności i stabilizacji.

W zasadzie wraz z zamknięciem okienka transferowego po żużlowym lecie nastaje od razu zima. To najbardziej ponury okres w żużlu, kiedy w klubach niewiele się dzieje a zawodnicy prześcigają się w pomysłach na to, jak spędzić wolny czas i naładować akumulatory przed zbliżającym się sezonem. Odpoczywają oczywiście główne Ci, którzy otrzymali zaległe pieniądze. Niespłacone zaległości to w zasadzie jedyny powód, dla którego co jakiś czas w trakcie żużlowej jesieni dochodzi do zlodowacenia stosunków na linii klub - zawodnik. Jak to jednak w zimie bywa, co jakiś czas pojawia się słońce w postaci przelewu, który daje nadzieję na lepsze jutro i pozwala łatwiej przetrwać trudny czas.

Po zimie przychodzi niespodziewanie jesień. Rozpoczyna się w momencie, gdy zawodnicy wracają z obozów przygotowawczych i podczas spotkań sparingowych oraz pierwszych kolejek sezonu weryfikujemy to, w jaki sposób przygotowali się oni do sezonu. I jak to jesienią bywa - u niektórych świeci słońce, bo wszystko poszło zgodnie z przewidywaniami. U innych pada deszcz łez działaczy i kibiców, którzy płaczą nad swoim losem. Nieudane transfery, jeszcze bardziej nieudane inwestycje w sprzęt zawodników dopełniają ponury obraz. Jeżeli jeszcze nie daj Boże pojawiają się zaległości w bieżących wpłatach, to polska złota jesień przeradza się w gorączkę złota, czyli poszukiwanie brakujących pieniędzy. W większości przypadków jesień trwa mniej więcej do czasu zakończenia pierwszej rundy spotkań. To moment, kiedy w większości klubów (podobnie jak to się dzieje obecnie) pojawiają się zaległości finansowe. Z wielu powodów – terminy wpłat od sponsorów, brak pieniędzy miast, które realizowane są transzami i tym podobne.

Po jesieni w żużlu przychodzi wiosna. To najpiękniejszy i najbardziej radosny moment każdego sezonu. Rozpocznie się lada chwila. W zasadzie pierwsze jego symptomy już mamy. Czym charakteryzuje się wiosna? Zalewem pomysłów prezesów na temat możliwych zmian regulaminowych. Bo przecież to głównie regulamin i brak KSM (o zgrozo) jest największym problemem polskiego żużla. Zamiast zmieniać siebie i swoją mentalność, prezesi chcą za wszelką cenę wprowadzić zmiany (głównie dolny i górny KSM), które zapewnią im komfort psychiczny przy kompletowaniu składu na kolejny sezon. Pozornie. Wiosna w żużlu charakteryzuje się również niezwykłą pomysłowością działaczy, którzy dla poparcia swoich tez na temat koniecznych zmian (zwłaszcza KSM) gotowi są posunąć się do oskarżeń ludzi związanych ze środowiskiem o korupcję i pobieranie pieniędzy od zawodników. To jednak temat na osobny felieton, który popełnię w poniedziałek. Będzie on dotyczył podstawowego prawa ekonomii, o którym nasi działacze nie mają pojęcia lub celowo starają się działać wbrew jego założeniom.

Osobiście najbardziej w żużlu podobnie jak w życiu codziennym lubię lato. Czasami naiwnie, ale wolę wierzyć, że nadejdzie lepsze jutro. Pasjonujący jest również okres transferowy, w którym dzieje się zazwyczaj więcej, niż w trakcie samego sezonu. A która pora żużlowego roku Wam podoba się najbardziej?

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×