Żużel - czy aby taki Nice (9): Harakiri po polsku...

W ostatnim tygodniu w swoim felietonie, zresztą bardzo krytycznym wobec władz polskiego żużla, Damian Gapiński poruszył temat medialnego harakiri w kontekście wydarzeń związanych z Enea Ekstraligą.

 Redakcja
Redakcja
Nie mam zamiaru w tym felietonie polemizować czy wręcz wspierać tez przedstawionych przez redaktora Gapińskiego, chciałbym jednak przedstawić swój indywidualny punkt widzenia, dotyczący wizerunku polskiego żużla, który stymulowany i kreowany jest głównie przez działania i wydarzenia oraz rozgrywki Enea Ekstraligi, która reklamuje się dumnie hasłem: "Najlepsza żużlowa liga świata".Biorąc za przykład wiele dyscyplin sportowych i to nie tylko w odniesieniu do polskiej rzeczywistości, motorem napędowym praktycznie wszystkich jest reprezentacja kraju. Wszystkie wizerunkowe sukcesy dyscyplin sportowych związane są ze startami reprezentacji narodowych, które to właśnie skupiają największe zainteresowanie mediów i kibiców. To właśnie na bazie sukcesów polskich siatkarzy w mistrzostwach świata oraz Europy rodziła się i ugruntowywała siła i poziom PlusLigi. To dzięki olbrzymiemu zainteresowaniu kibiców występami reprezentacji hale zapełniały się również podczas zawodów ligowych. Pozwoliło to klubom na budowanie stabilnych i rosnących budżetów oraz występy gwiazd światowej siatkówki w naszych najlepszych ligowych drużynach. Dziś już nikogo nie dziwią występy reprezentantów Francji, Rosji, Bułgarii, USA czy innych czołowych światowych siatkarskich potęg w naszej rodzimej PlusLidze. Sukces ten był również wypadkową współpracy z otwartą na sport i wspierającą ze wszech miar telewizją. W tym wypadku stacją pana Zygmunta Solorza-Żaka - Polsatem. Właśnie obecność siatkarskich spektakli w wykonaniu reprezentacji generowała na otwartym kanale Polsatu imponujące oglądalności, które porównywane były z występami polskich przereklamowanych kopaczy.
Wiele z występów w Lidze Światowej, która została powołana do promocji tego sportu na wszystkich kontynentach, miało w Polsce telewizyjne oglądalności zbliżone do tych z największych sukcesów naszego narodowego herosa Adama Małysza. Właśnie tak tworzyła się potęga siatkówki oraz jej rozwój w polskiej rzeczywistości sportowej i nawet dziś jeżeli otworzycie państwo stronę internetową PlusLigi, na pierwszym miejscu znajdziecie informacje wcale nie dotyczące rozgrywek ligowych, a właśnie występów czy przygotowań do nich polskiej reprezentacji. Właśnie tak została stworzona synergia pomiędzy wszystkimi elementami tej układanki, gdzie bazą dla wszystkiego jest sport w wydaniu z orzełkiem na piersi. Również działania sponsora są spójne i zbudowane według schematu - w pierwszej kolejności Reprezentacja, a następnie PlusLiga. To właśnie przykład firmy Polkomtel jest ewidentnym dowodem na to, że piramida biznesowa musi mieć podstawę, którą jest identyfikacja z barwami narodowymi i budowanie zainteresowania całego środowiska poprzez utożsamianie się nas wszystkich z przynależnością do grupy kibiców - kibiców nie tylko sportu, ale kibiców w pierwszej kolejności naszych barw narodowych i sukcesów sportowców Polaków.

Oczywiście pieniądze tak jak w naszym ukochanym żużlu są ważne i to one pozwalają klubom na podnoszenie poziomu rozgrywek, ale i tworzenie z meczów wydarzeń oraz spektakli dla kibiców, które mogą być alternatywą dla innych rozrywek będących konkurencją dla sportu i bezpośrednio wpływających na frekwencję podczas zawodów. Ta piramida finansowa była jednak budowana od solidnej podstawy fundamentu - reprezentacji i jej medialnego wizerunku, który wpłynął na przyciągnięcie do dyscypliny prężnych i możnych sponsorów. Właśnie sukces medialny siatkówki oraz jej sportowe wyniki wygenerowały zainteresowanie biznesu i napływ pieniędzy do tego sportu. Następstwem dobrze prowadzonej polityki promocyjnej oraz współpracy z telewizją jest dzisiejsza pozycja tego sportu w Polsce.

Jak się to jednak ma do sytuacji znanej z żużla. Reprezentacja odnosi od wielu lat spektakularne sukcesy sportowe, zdobywając wielokrotnie i często rokrocznie tytuły mistrzów świata, które niestety nie mają możliwości przebicia się do mediów publicznych w związku z dominującą i do niedawna monopolistyczną pozycją promotora najważniejszych rozgrywek w światowym żużlu, którego strategia związana była z maksymalizacją przychodów tak z samych eventów, jak i ich obecności telewizyjnej. Nie tylko w Polsce ale praktycznie w całej Europie zawody Drużynowego Pucharu Świata czy Grand Prix, pokazywane są na kodowanych programach lub płatnych platformach cyfrowych, gdzie dostęp do nich jest ograniczony zawartością portfela. Podobnie stało się z naszym ligowym żużlem, który z powodów finansowych trafił do stacji kodowanej. Oczywiście klubom i Ekstralidze pieniądze są potrzebne, bo budżety klubów trzeszczą w szwach, a wiele klubów ledwo wiąże koniec z końcem. Wpływy z praw telewizyjnych są często ważnym elementem, składową ekstraligowych budżetów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×