Kacper Gomólski: Tym razem nie kuchennymi drzwiami

Kacper Gomólski, choć ma już medal IMŚJ, po raz pierwszy w karierze przebrnął krajowe eliminacje do IMŚJ. "Ginger" marzy, by wrócić do Ostrowa w sierpniu na 2. Finał IMŚJ.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Finał w Ostrowie przyniósł kilka niespodziewanych rozstrzygnięć. W gronie faworytów do awansu wymieniany był na pewno Kacper Gomólski, który jednak w pierwszym swoim starcie przyjechał do mety ostatni. - Zacząłem kiepsko, ale wynikało to faktu, że pojechałem dokładnie na tym samym przełożeniu, jak podczas ostatniego sparingu w Ostrowie, kiedy to byłem szybki. Okazało się jednak, że teraz trzeba pójść o ząbek niżej, bo tor jest jeszcze twardszy - przyznał na po zawodach brązowy medalista IMŚJ z zeszłego roku.

W kolejnych startach młodszy z braci Gomólskich jeździł już pewnie i wygrywając 19. wyścig zapewnił sobie miejsce w czołowej piątce. - Bardzo się cieszę z tego awansu, bo są to pierwsze krajowe eliminacje, które przeszedłem. Jestem z tego tym bardziej dumny. Przed rokiem do finału dostałem się trochę kuchennymi drzwiami, bo wykorzystałem okazję w Rawiczu i jadąc jako drugi rezerwowy, wygrałem trzy biegi i awansowałem do finału. W tym roku awans z krajowych eliminacji wywalczyłem na torze. Tym razem sam wyważyłem drzwi  - cieszył się reprezentant Polski. Kacper Gomólski bardzo często startuje w Ostrowie i nie kryje, że lubi tamtejszy tor. - Byłem spokojny nawet po tym pierwszym zerze. Wiedziałem, że może być tylko lepiej. Uwielbiam tor w Ostrowie, bez względu na to, czy jest przyczepnie czy twardo, jeździ mi się tutaj wyśmienicie. Zawsze sobie tutaj radziłem i wiedziałem, że w kolejnych czterech wyścigach muszę sobie poradzić – tłumaczył po zawodach.

Kiedy sam ukończył rywalizację, z trybun dopingował swojego kolegę Adriana Gałę, który był największą sensacją ostrowskiego finału. - Adrian zrobił ogromną niespodziankę. Bardzo się cieszę, że awansował. Wywalczył sobie to na torze. Nikt mu tego nie podarował. On jako pierwszy zaczął dziś atakować szerzej. Po jego wyścigu zaczęło się na dobre ściganie. Bardzo się cieszę z jego sukcesu i gratuluję mu szczerze. Bardzo dobrze z nim żyję, bo mieszkamy przecież w tym samym mieście. Bardzo często się spotykamy, stąd też przyjacielska radość - mówił Gomólski.

21-letni żużlowiec największy sukces w swojej karierze zanotował w poprzednim sezonie. Teraz wierzy, że będzie równie dobrze, choć oczywiście najpierw celem jest awans do turniejów finałowych IMŚJ. - Brązowy medal z zeszłego sezonu zobowiązuje. Poprzeczka zawieszona jest wysoko. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Cieszę się, że jeden z finałów odbędzie się w Ostrowie. Muszę jednak najpierw awansować do finału. To moja ostatnia szansa, bo mam już 21 lat. Trzeba już zapierdzielać i wspinać się na wyższy poziom. Im lepsi zawodnicy, tym lepiej. Trzeba ścigać się z najlepszymi, bo tylko w ten sposób można podnosić swoje umiejętności - zakończył nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×