Marek Cieślak: Nie odstawiłbym Jonssona od składu

życzyć powodzenia w kolejnych zawodach oczywiście brązowym medalistom też

CZĘSTOCHOWIE WALKA OD STARTU DO METY , CZUJĘ ŻE TRYBUNY BĘDĄ CORAZ BARDZIEJ PUSTE Z TEGO POWODU

dopiero pierwszy mecz. Wszystko się rozkręca. Tarnowianie troszkę lepiej weszli w sezon, ale jak zielonogórzanie dojdą do "swoich" dyspozycji (Hampel, Jonsson), to też będą śmigać. Natomiast chciałbym poruszyć przy tej okazji nieco inne kwestie - im dłużej obserwuję żużel tym częściej dochodzę do wniosku, że 2 sprawy w regulaminie powinny być zmienione. 1. Rezerwa taktyczna. Bardzo często jest tak, że drużyna przez cały mecz nie może przeważyć szali zwycięstwa - mecz jest na "styku" - druga ekipa jedzie doskonale - i raz prowadzi jeden - raz drugi zespół. W pewnym momencie przewaga jednego zespołu wzrasta do 6 oczek. I tutaj pojawia się "możliwość" dla przegrywających, czyli - (w mojej ocenie) kompletnie niesprawiedliwa rezerwa taktyczna, którą jeszcze dodatkowo można zastosować w biegach nominowanych! Oczywiście za chwilę zwolennicy RT być może mnie tutaj zlinczują, że to jest atrakcyjne dla zawodów, że wprowadza emocje...No tak - jasne, ale ze sportowego punktu widzenia to nie ma kompletnego sensu. W momencie, kiedy jedna z drużyn jedzie bardzo dobrze - wygrywa, powiększa swoją przewagę - nagle zostaje de facto "ukarana", bo zespół przeciwny może wystawić sobie np. w biegach nominowanych (tak było właśnie w Zielonej Górze, gdzie 2 razy pojechali Hampel z Łoktajewem) najlepszą parę. Przepis w dzisiejszych warunkach - przy walce również o punkt bonusowy - do zmiany. Moim zdaniem - jeżeli wogóle ten przepis być powinien, to należałoby podwyższyć granicę punktową np. do 8 punktów. Wówczas zespół przegrywający musiałby się bardziej nagłówkować i napracować - żeby spróbować zwyciężyć i przede wszystkim wygrać więcej niż 2 biegi. Bo dzisiejszy przepis sprawia, że drużyna jadąc równo i dobrze przez 13 wyścigów w 2 ostatnich biegach może przegrać mecz. 2. Podobnie ma się sprawa z "ZZ"... Dla mnie przepis co najmniej chory. W dzisiejszym żużlu - przy dużych budżetach, telewizji, wysokich kontraktach i dużej liczbie zakontraktowanych zawodników, ZZ to nic innego jak narzędzie do kombinowania dla bardziej cwanych menadżerów. I znowu pojawią się głosy, że biedny osłabiony zespół itd. Czyli znowu filozofia jest ciekawa: ekipa jadąca w normalnym składzie może przegrać mecz tylko dlatego, że drużyna mająca kontuzję (lub "udawaną" kontuzję) wystawia do jazdy 6 - krotnie 2 najlepszych lub 7 - krotnie najlepszego... I czy to ma sens? Nie jest prawdą, że jest to "tylko" zastępstwo dla osłabionej drużyny. Doskonale widzieliśmy już (w poprzednich sezonach), że ZZ jest obecnie często zagrywką taktyczną. Dla mnie - przepis do całkowitej zmiany. Zastępstwo powinno być stałe - kontuzjowanego zastępuje następny z kadry. A...że jest słaby? Hmm... no to "sorry"..Takie życie. A może dzięki temu częściej szansę dostaliby młodzi zawodnicy siedzący w klubach i jeżdżący tylko na treningach...?