Żużel - czy aby taki Nice (6): Cieślak musi zostać

- W kolejnym roku mając 65 lat chce zjechać z żużlowego toru i zamknąć bramę do parkingu. Słysząc to od niego doznałem przygnębienia - pisze w swoim felietonie o Marku Cieślaku Adam Krużyński.

 Redakcja
Redakcja
W ostatni weekend miałem przyjemność po raz kolejny przyglądać się pracy naszego teamu żużlowego podczas oficjalnych zawodów. W Toruniu, choć ranga zawodów nie była mistrzostwami świata, to moim skromnym zdaniem lepszego zestawu zawodników podczas jednej imprezy w Polsce już nie zobaczymy. Tym razem wspólnie na jednym torze rywalizujących przeciwko sobie mogliśmy zobaczyć Tomasza Golloba i Emila Sajfutdinowa z zawodnikami startującymi w Grand Prix, z Nickim Pedersenem, Darcym Wardem czy Nielsem Kristianem Iversenem na czele. Zawody oglądane z parku maszyn dodają smaku, ale również wyzwalają dodatkowe wielkie emocje. I tym razem były one moim udziałem.

Przygodę z żużlem z perspektywy parku maszyn rozpocząłem od zawodów Drużynowego Pucharu Świata (SWC) w 2009 roku, zaraz po tym jak Nice został pierwszym w historii sponsorem żużlowej reprezentacji Polski. Był to pamiętny finał z Leszna z przełożonymi na niedzielne przedpołudnie zawodami, wspaniałą jazdą Krzysztofa Kasprzaka i ostatnim biegiem o tytuł i trumf Tomasza Golloba na udostępnionym przez Kaspera motocyklu. Cóż za emocje i przeżycia zakończone "happy enedem"…

Kolejne finały w Vojens 2010 i Gorzowie 2011 szczęśliwe dla nas i zakończone zdobyciem złotych medali trzy razy z rzędu utwierdziły mnie w przekonaniu, że żużel to sport, w którym sportowiec odwołując się do kosmicznej terminologii jest słońcem, wokół którego kręcą się planety czyli mechanicy, teamy i cały sztab szkoleniowy. Te wszystkie elementy mają wpływ na stabilność całego układu. Zachodzi wzajemne przyciąganie i oddziaływanie. Bez choćby jednego elementu tej układanki cały układ może być rozchwiany, a delikatny balans zaburzony, co w końcowym efekcie wpływa na sukces lub jego brak.

Oczywiście głównymi aktorami zawodów żużlowych są zawodnicy, ale niezwykłe wrażenie na mnie zawsze podczas wszystkich kolejnych wizyt w parku maszyn wywierała praca zespołu, w którym kluczowe role odgrywają mechanicy, a także menedżerowie czy po prostu sztaby szkoleniowe. O technicznym zapleczu, jego roli oraz fantastycznych umiejętnościach polskich mechaników oraz rzemiośle jakie prezentują, z pewnością postaram się jeszcze napisać. To fantastyczna grupa ludzi, dla nich żużel jest nie tylko pomysłem na zarabianie pieniędzy i utrzymywanie swoich rodzin. Przede wszystkim to pasjonaci i profesjonaliści w każdym calu, których zazdroszczą nam i często korzystają z ich usług najlepsi żużlowcy z całego świata.

Dziś jednak chciałbym opowiedzieć o Marku Cieślaku, o człowieku legendzie tak kontrowersyjnym z jednej strony, a z drugiej tak wybitnym i uwielbianym przez innych w tym przeze mnie. Dla wielu antagonistów mój pogląd będzie trudny do zrozumienia i zaakceptowania. Dla wielu na zawsze Marek zostanie tzw. "Polewaczkowym" lub "Shrekiem". Jednak dla mnie, po tym co widziałem z perspektywy parkingu i zawodów, które prowadził, a jego zespół wstawał z kolan, zrywał się do heroicznej walki czy też rzutem na taśmę przeważał szalę zwycięstwa, jest Markiem Narodowym.

Choć urodził się w Milanówku w 1950 roku i jak sam mówi bliżej mu było do prac polowych w ogrodnictwie, to pokochał sport i to nie od razu czarny. W polskiej lidze startował w barwach tylko jednego klubu - Włókniarza Częstochowa i z nim zdobywał w 1974 roku pierwsze miejsce w lidze. To jeden z najbardziej utytułowanych polskich zawodników z piękną kartą zapisaną w światowym speedwayu. Niewielu mamy Polaków, którym dane było pojechać na Wembley i wypełnionym po brzegi 100 tysięcznym stadionie w Chorzowie. Żużel lat 70 poprzedniego stulecia nie pozwalał jednak na osiąganie najwyższych trofeów Polakom w tym i Markowi. Izolacja Polski za żelazną kurtyną i brak dostępu do światowych sprzętowych nowinek nie pomagała w zdobywaniu najwyższych laurów żużlowych i wpisywanie się na stałe Polaków w panteonie czarnego sportu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×