Wypracowanie układu to większy wysiłek niż awans - rozmowa z Arkadiuszem Rusieckim, prezesem Startu Gniezno

Zebranie wierzycieli Startu zostało odroczone do środy, a władze klubu zobowiązano do przedstawienia szeregu dokumentów. Czy zdążą? Jak całe zamieszanie wpływa na bieżące sprawy klubu?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: Jak dużym wyzwaniem dla państwa jest zgromadzenie dokumentów, które uwiarygodnią prognozowane przychody? Trzeba przedstawić deklaracje sponsorów, czy miasta w sprawie przyznania dotacji. Pracy jest sporo, a czas to niespełna dwa dni...

Arkadiusz Rusiecki: Nie będzie łatwo. Na pewno wysiłek wkładany przez klub w wypracowanie układu jest dużo większy niż ten, który trzeba było włożyć awans do Enea Ekstraligi w 2012 roku.

Sąd wyraził wątpliwość, czy zgromadzenie dokumentacji w tak krótkim czasie jest w ogóle realne, choć później zgodził się odroczyć zebranie do środy. Innego wyjścia niż po prostu zdążyć chyba nie macie.

- Podjęliśmy się kolejnych, niezwykle trudnych działań i zrobimy wszystko, by je wykonać. Czy się uda? Trudno powiedzieć, tak samo nie potrafię przewidzieć jakie będzie orzeczenie sądu w całej sprawie.

Czy spodziewał się pan, że podczas poniedziałkowego zebrania pełnomocnicy zawodników będą wymagać tak wielu dokumentów? Wygląda na to, że doprowadzenie do układu będzie trudniejsze niż można było zakładać przed wejściem na salę...

- Nie zaskoczyły nas poniedziałkowe wydarzenia. Musimy po prostu zrobić wszystko, by wykonać czynności, których wymaga od nas sąd.

Co najmniej część sponsorów to pewnie tacy, z którymi współpracujecie od dłuższego czasu. Sądzi pan, że uzyskanie od nich umów warunkowych czy promes będzie stanowić jakiś problem?

- Nie wiem jaka będzie opinia naszych partnerów i sponsorów, ale jest wiele innych możliwości, by wykazać, że nasze propozycje układowe są realne. Poza wpływami ze sprzedaży reklam i kontraktów sponsorskich mamy całą resztę przychodów, które jesteśmy w stanie uwiarygodnić i bardzo wierzymy, że propozycje układowe zostaną zrealizowane.

Jak pan sobie wyobraża funkcjonowanie Startu z tak dużym bagażem długów? To są ponad 3 mln zł, które będzie trzeba spłacić w trzy lata. Na ile wpłynie to na bieżące sprawy sportowe, a więc choćby dobór składu?

- Owe trzy miliony to całościowe zobowiązania wraz z odsetkami i kosztami pobocznymi. Układ zakłada jednak spłatę określonych części należności głównych, bez odsetek. Plan naprawczy jest rozpisany tak, abyśmy mogli funkcjonować i prowadzić działalność w kolejnych latach. Na podstawie tego planu mamy pełną świadomość ile pieniędzy możemy wydać rocznie na zespół i tego się musimy po prostu trzymać.

Do inauguracji sezonu pozostało raptem kilkadziesiąt dni. Czy w obliczu obecnych kłopotów - zwłaszcza że ta sama grupa osób zajmuje się zarówno postępowaniem upadłościowym, jak i przygotowaniami do rozgrywek - zdążycie wystartować bez zakłóceń?

- Funkcjonowanie spółki jest aktualnie zakłócone, natomiast staramy się mimo wszystko realizować założenia na 2014 rok, aby wszystko szło zgodnie z planem.

Abstrahując od kwestii prawnych, czy widzi pan dobrą wolę u zawodników, by pójść na rękę Startowi i zawrzeć układ?

- Na dziś mogę ocenić jedynie dobrą wolę ze strony tych żużlowców, którzy podpisali karty do głosowania i złożyli je w sądzie.

A pozostali? Im dobrej woli brakuje?

- Nie potrafię odpowiedzieć. Nie zagłosowali na poniedziałkowym posiedzeniu, więc nie wiem jaka jest lub będzie ich decyzja. Wierzę jednak, że znajdziemy kompromis możliwy do akceptacji przez wszystkich.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×