Bydgoszcz z dylematem. Dzika karta dla znanego czy lokalnego zawodnika?
Decyzja Tomasza Golloba, który zrezygnował z przyjęcia dzikiej karty na zawody Grand Prix w Bydgoszczy jest nie lada problemem dla organizatorów. Czy znajdą godnego zastępcę tego zawodnika?
Informacja, iż Tomasz Gollob nie pojawi się na zawodach w Bydgoszczy pojawiła się krótko po tym, jak światło dzienne ujrzała uchwała FIM, mająca zakazać zawodnikom startującym w SGP startów w IME. Gollob podkreślał, że nie wyobraża sobie, aby w tej sytuacji mógł przyjąć zaproszenie na Grand Prix Europy w Bydgoszczy. Pomimo że zakaz FIM został ostatecznie zawieszony, Gollob nie zmienił już swojej decyzji.
Nie ulega wątpliwości, że w związku z nieobecnością najbardziej zasłużonego polskiego zawodnika, organizatorzy będą mieć problem z wypełnieniem bydgoskiego stadionu. Wielu kibiców zamierzało bowiem przybyć na kwietniowe zawody właśnie ze względu na udział Tomasza Golloba. Bydgoszcz, do spółki z BSI, ma tym samym twardy orzech do zgryzienia. Czy dziką kartę powinien otrzymać jeden z czołowych polskich żużlowców? A może lepiej postawić na jednego z lokalnych zawodników?
Innym, znacznie bardziej prawdopodobnym rozwiązaniem, na które mogą zdecydować się organizatorzy, jest przyznanie dzikiej karty jednemu z czołowych polskich zawodników. - Myślę, że na takim rozwiązaniu frekwencja by nie ucierpiała. Kibice chcą oglądać tych żużlowców, którzy mają jakieś szanse na zaistnienie w zawodach - ocenił Jacek Gajewski, który proponuje, by dziką kartę otrzymał zawodnik Unibaksu Toruń - Adrian Miedziński. - Adrian, jak wszyscy pamiętamy, wygrał ostatnią rundę Grand Prix w Toruniu. To solidny zawodnik, który potrafi ścigać się ze światową czołówką. Jego obecność z pewnością przyciągnęłaby na trybuny kibiców z Torunia - zapewnia.
Arian Miedziński to jednak nie jedyny z czołowych polskich zawodników, którzy powinni być brani przez organizatorów pod uwagę. Do walki o półfinał turnieju w Bydgoszczy włączyć mogliby się tacy żużlowcy jak Paweł Przedpełski, Maciej Janowski, Janusz Kołodziej czy Patryk Dudek. - Każda z tych kandydatur jest tak naprawdę dobra. Trudno powiedzieć czy jest taka możliwość, ale organizatorzy zawodów powinni wstrzymać się z przyznaniem dzikiej karty do początku ligowego sezonu. Wówczas, spoglądając na wyniki, wybraliby tego zawodnika, który byłby po prostu w najwyższej formie - zaproponował Cegielski.