Żużel - czy aby taki Nice (3): Mądry Anglik po szkodzie!

...a mówi się, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Sentencji tej jednak z pewnością nie znają przedstawiciele angielskiej firmy Benfield Sports International (BSI).

 Redakcja
Redakcja

Przedstawiciele BSI już po raz drugi w przeciągu ostatnich kilku miesięcy swoją postawą i presją wywieraną na FIM doprowadzili do konfliktu na linii SEC - GP. Tym razem ten spór oraz zaproponowane przez FIM i jego prezydenta Vito Ippolito rozwiązanie miało być nawet bardziej restrykcyjne i obejmować inne sporty motorowe. Historia zakazu startów zawodników biorących udział w zawodach żużlowego GP w imprezach rangi mistrzostw Europy, miała być precedensem lub osnową działań wymierzonych przeciwko wszystkim sportom motocyklowym.

Dziś nie chciałbym jednak analizować przyczyn i powodów, dla których to FIM chciał podjąć tak złą decyzję uderzającą w czyste idee sportu i prowadzącą do wprowadzania limitów oraz ograniczeń. Co więcej, nie chcę zastanawiać się dlaczego tej organizacji, która powinna dbać o rozwój dyscyplin motorowych, na nim po prostu nie zależało - przynajmniej w moim odczuciu.

Dziś chciałbym spróbować zastanowić się, co na tym sprokurowanym przez Anglików działaniu zyska lub straci organizator żużlowych igrzysk olimpijskich, czyli firma BSI. Zaczynając od końca myślę, iż na podstawie ostatniego miesiąca wszyscy polscy przyjaciele żużla - i to bez względu na to czy jesteśmy tylko kibicami, sponsorami, zawodnikami, działaczami czy dziennikarzami - jednego mogą być pewni - nasz głos jest słyszany nie tylko tu na ziemi, na której żużel jest najlepszy na świecie. Jest on również słyszalny i uważnie odnotowywany na całym kontynencie, a także we wszystkich miejscach, gdzie żużel jest uprawiany.

To jest dowód na to, że żużel w Polsce ma swoją markę i renomę. Polskie media są tymi, które są ważnym nośnikiem informacji, ale również miejscem polemiki i publicystyki pozostającej nie bez wpływu na opinię innych nacji żużlowych. To właśnie artykuły, które ukazały się na łamach wielu portali internetowych w Polsce i w wielu gazetach drukowanych w naszym kraju spowodowały, iż problem został również przedstawiony i zaprezentowany kibicom oraz środowiskom żużlowym w wielu krajach.

Zawrzało dzięki działaniom i materiałom Speedway Star w Anglii, zawrzało w całej Skandynawii, a także w jakże mi bliskiej żużlowej Rosji. Również po reakcjach Nickiego Pedersena i Emila Sajfutdinowa oraz opiniach Tomasza Golloba czy Jarosława Hampela jestem przekonany, iż środowisko zawodników powinno dojść do wniosku, że w sytuacji kiedy reprezentuje jedną sprawę, jego głos nie będzie przypominać wołania na puszczy. Ten fakt powinien zdeterminować działania żużlowców do stworzenia organizacji zrzeszającej wszystkich aktorów światowego żużla, mającej na celu dbałość o ich interesy i zabierającej głos we wszystkich sprawach bijących bezpośrednio w interes środowiska. I choć znajdą się zawsze wyrodni synowie tacy jak Andreas, to i tak moim zdaniem siła demokracji - nawet tej w speedwayu - skruszy mury nie tylko genewskiego FIM, ale i również mury twardogłowych jej przedstawicieli.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×