Prezesi oburzeni postawą Unibaksu. "Będziemy to piętnowali"

Hańba, skandal, niezrozumiałe zachowanie - takimi słowami przedstawiciele ekstraligowych klubów określają postawę Unibaksu, który nie przystąpił do niedzielnego meczu finałowego ze Stelmet Falubazem.

Michał Wachowski
Michał Wachowski

Zdaniem prezesa Dospel Włókniarza Częstochowa, Pawła Mizgalskiego, winny całemu zdarzeniu jest główny sponsor toruńskiego klubu - Roman Karkosik. - Jestem bardzo zniesmaczony tym, co się wydarzyło. Nie da się zrozumieć tego, że można było posunąć się aż tak daleko. Z punktu widzenia nas, klubu z Częstochowy, rzuca to nowe światło na nasz półfinał z Unibaksem. To, jakie światło, pozostawię w sferze domysłów - powiedział Mizgalski w rozmowie z naszym portalem.

- Jest niedopuszczalne, aby jedna osoba, pan Karkosik, decydowała o tym, kto otrzyma medale. Nie może być sytuacji, gdy jedna osoba trzyma w szachu całe środowisko żużlowe. Nie ma znaczenia, czy jest to pan Karkosik czy ktokolwiek inny - dodał.

Jak podkreśla Mizgalski, częstochowianie, pomimo trudnej sytuacji kadrowej, zawsze kierowali się dobrem widowiska. - My, Włókniarz Częstochowa, cały sezon walczyliśmy fair. Gdy przyszedł mecz z Unią Leszno, gdy nie mogli jechać Michael Jepsen Jensen i Emil Sajfutdinow, mimo opadów nie kombinowaliśmy z torem. Nawet leszczynianie byli pozytywnie zaskoczeni, że w taki sposób podeszliśmy do tego meczu. Nie próbowaliśmy meczu przełożyć, wyjechaliśmy na tor, przegraliśmy i mówi się trudno. Takie były okoliczności. Podobnych sytuacji było w tym sezonie więcej, gdyż w niejednym meczu byliśmy pozbawieni liderów. Wszystko rozgrywało się na zasadzie fair play.
- Jest niedopuszczalne, aby jedna osoba, pan Karkosik, decydowała o tym, kto otrzyma medale - podkreśla Mizgalski - Jest niedopuszczalne, aby jedna osoba, pan Karkosik, decydowała o tym, kto otrzyma medale - podkreśla Mizgalski
- Po rewanżowym meczu o 3. miejsce sami się zastanawialiśmy, czy może nie jesteśmy zbyt naiwni. Może sami powinniśmy kombinować i próbować jakichś pozasportowych sztuczek. To jednak nie o to chodzi. Funkcjonujemy w sporcie, gdzie są pewne reguły fair play i chcemy, by rywalizacja odbywała się na torze. Z pewnością nigdy od tego nie odstąpimy - podkreślił prezes Włókniarza.

Mizgalski uważa, iż żadna kara finansowa nie będzie dostateczną nauczką dla Romana Karkosika. - Sam jestem ciekaw, jaką karę otrzyma klub z Torunia, bo jest to sytuacja bezprecedensowa. Bardzo prawdopodobne jest to, że zostanie nałożona duża kara finansowa oraz ujemne punkty na początku przyszłego sezonu. Odstąpi się w ten sposób od degradowania klubu do I czy II ligi. Biorąc jednak pod uwagę, że w przyszłym roku, zgodnie z postanowieniami, nie będzie limitów oraz KSM-u, żadna kara finansowa nie będzie dla pana Karkosika bolesna. Będzie on mógł zatrudnić najlepszych zawodników z Polski i zagranicy, a ujemne punkty nie są barierą nie do przeskoczenia. Uważam więc, że biorąc pod uwagę możliwości pana Karkosika, kara finansowa i ujemne punkty to za mało.

Częstochowianie mają nadzieję, iż srebrne medale zostaną Unibaksowi Toruń odebrane. Nie liczą jednak na to, że Włókniarz zostanie dzięki temu przesunięty na trzecią lokatę w tabeli. - Za złamanie wszelkich zasad fair play, odebranie srebrnego medalu jest dla mnie oczywiste. Podkreślam jednak, że chodzi mi tutaj o klub, a nie o drużynę. Wiem bowiem, że zawodnicy Unibaksu chcieli wyjechać na tor i chcieli powalczyć w tym spotkaniu. Decyzje zapadły po prostu ponad nimi. Nie mówię tego wszystkiego z punktu drużyny, która po sportowej rywalizacji straciła brązowy medal. Uważam, że tego srebrnego medalu w ogóle nie powinno się w tym sezonie przyznawać i pozostawić wakat. Niech to zostanie odnotowane w rocznikach, że drugiego miejsca nie przyznano ze względu na niesportową rywalizację - podkreślił Mizgalski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×