Nie byliśmy tym zespołem co zawsze - komentarze po meczu Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - GKM Grudziądz

W meczu decydującym o awansie do ENEA Ekstraligi, drużyna Renault Zdunek Wybrzeże wyraźnie pokonała GKM Grudziądz 59:31. Tuż po zakończeniu spotkania gospodarze długo fetowali awans do elity.

Maciej Oszuścik
Maciej Oszuścik

Zbigniew Fiałkowski (prezes Stowarzyszenia GTŻ): Nie byliśmy tą drużyną, którą jechaliśmy przez cały sezon. Różnie koleje losu na to wpłynęły, bo pierwszy bieg wygraliśmy 5:1 i myśleliśmy, że wszystko się poukłada. Później wykluczenie Przedpełskiego, zupełnie "z czapki" było to zrobione. Później dwie taśmy, ale były tylko cztery punkty straty. Liczyliśmy, że to wszystko uda nam się opanować i doskoczymy do rywali. Później nie wiem po prostu co się stało, jak już wcześniej powiedziałem - nie byliśmy tym zespołem co zawsze. Coś strasznego się dzisiaj stało, czego ja nie potrafię ogarnąć.

Robert Kempiński (trener GKM-u Grudziądz): Widać, że poza pierwszym biegiem cała drużyna nie jechała. Dopiero w końcówce zerwał się "Bomber" (Chris Harris - dop. red). Byliśmy słabi i nie ma usprawiedliwienia. Gdańsk okazał się lepszą drużyną, zasłużenie awansowali do ekstraligi, bo udowodnili to na torze.

Ales Dryml (GKM Grudziądz): Na początku mieliśmy sporo wykluczeń i to na pewno nam nie pomogło. Co mogę powiedzieć? Na pewno nie było dobrze. W biegu, gdzie upadłem, miałem bardzo dobry start i do pierwszego łuku jechałem jako pierwszy. Myślę, że był tam kontakt Thomasa Jonassona, spadł mi łańcuch z tylnego koła i upadłem.

Oskar Fajfer (gość GKM Grudziądz): Było widać, że nie jedzie cała drużyna, tak jak każdy by tego oczekiwał. Szkoda, że już po pierwszej serii miałem wyczerpaną baterię w organizmie, bo jestem trochę przeziębiony. Pech tak chciał, że jechałem trzy biegi pod rząd, w tym jeden praktycznie cały powtórzony. Tor wymagał też dużo sił i byłem trochę taki "odjechany".

Stanisław Chomski (trener Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Na wynik pracuje się miesiącami. Byli malkontenci, którzy krytykowali Dawida Stachyrę i Marcela Szymkę, ale żużel uczy pokory i cierpliwości. Jest to co się ma i trzeba z tego zbudować zespół. Rozpiętość punktowa zawodników sama o sobie świadczy. To wszystko w tym meczu pokazało, że byliśmy tymi, którym należy się ekstraliga.

Robert Miśkowiak (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): U siebie jesteśmy bardzo mocną drużyną, co pokazaliśmy w ostatnim meczu. Od pewnego czasu zaczęło wszystko się układać w drużynie, było to widać. Pomimo pierwszego przegranego meczu, wyciągnęliśmy wnioski i pojechaliśmy bardzo dobrze. W tym spotkaniu nie chodziło o indywidualną zdobycz, tylko o końcowy wynik i to zrealizowaliśmy.

Dawid Stachyra (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): W pierwszym starcie było strasznie ciasno w łuku i ciężko było znaleźć pozycję, którą wypracowałem po starcie. Później "trójeczka", więc OK. Następnie dwa punkty i totalny brak porozumienia z Tomkiem (Thomasem Jonassonem - dop. red), do końca byłem w świadomości, że to on jedzie obok mnie. Także coś w każdym biegu się działo, ale najbardziej liczy się wynik drużyny. Z siebie jestem w 70 proc. zadowolony, także teraz tylko świętowanie.

Marcel Szymko (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Chyba nie mam się do czego czepiać. Mój drugi bieg, gdzie przegrałem ze Scottem Nichollsem to żadna ujma. Wydaje mi się jednak, że zrewanżowałem mu się w tym 15. wyścigu. Jechałem przed nim, on tam niestety popełnił błąd i upadł. Jestem bardzo szczęśliwy, że pokazałem się przed gdańską publicznością. Ciężko mi coś więcej powiedzieć, bardzo się cieszę ze swojego występu.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×