Mądra kobieta potrafi mężczyznę ogarnąć - II część rozmowy z Julią Chomską, psychologiem sportowym

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Niektórzy współpracują ze mną w tajemnicy przed trenerem, inni nigdy do mnie nie przyjdą, bo jestem Chomska - mówi Julia. O zawodowej relacji z tatą i pasjach żużlowców opowiada w II części rozmowy.

Poprzednio wypytywałam Julię Chomską m.in. o to, na czym polega stosowana przez nią metoda biofeedback. W związku z tym, że jest córką znanego trenera, byłego szkoleniowca polskiej reprezentacji, nie mogłam pominąć pytania o relację z tatą. Czy znane w środowisku żużlowym nazwisko pomaga, czy przeszkadza w karierze psychologa?

Sandra Rakiej: Zdarzyło ci się pracować z osobami, które właśnie zakończyły sportową karierę? To duże wyzwanie, aby powrócić do normalnego świata i znaleźć sobie w nim własne miejsce.

Julia Chomska: Niestety miałam wielu takich pacjentów, a także zawodników, którzy musieli zrezygnować z jazdy w wyniku poważnej kontuzji. Dlatego też zawsze, gdy zaczynam współpracę ze sportowcem, pytam na początku, czy ma jakieś hobby, alternatywę na życie. Żużel jest przecież nieprzewidywalny. Zarówno kontuzje, jak i wiek wpływają na decyzję o zakończeniu kariery. Po trzydziestym roku życia fale mózgowe zaczynają zanikać i wtedy warto się zastanowić nad "planem b".

Żużlowcy mają jakieś pasje, czy sport to ich całe życie?

- Do głównych hobby żużlowców należą inne sporty motorowe, ale wielu z nich ma smykałkę do informatyki, wykazują też zdolności techniczne. Inni pasjonują się sprzętem, motocyklami i w tej dziedzinie upatrują zajęcia na przyszłość. Wiele zależy od tego, jak mają poukładane życie rodzinne. Ostatnio w artykule fajnie napisałaś, że za sukcesem mężczyzny stoi mądra kobieta i uważam, że jest w tym wiele racji. Kiedyś rozmawiałam z Holderem i on sam ten fakt podkreślił. Chris wie, iż nie zdobyłby upragnionego mistrzostwa świata, gdyby nie fakt, że związał się z Sealy i urodził im się syn Max. Gdy życie prywatne jest udane, to zawodnik ma odskocznię od sportu. Mądra kobieta potrafi mężczyznę "ogarnąć" i dopilnować, aby wszystkie pieniądze nie szły na wakacje i zakupy, ale były też mądrze inwestowane.

Od lewej: Piotr Pawlicki, Julia Chomska, Krystian Pieszczek, Kacper Gomólski (fot. archwium prywatne)
Od lewej: Piotr Pawlicki, Julia Chomska, Krystian Pieszczek, Kacper Gomólski (fot. archwium prywatne)

Spotykając zawodnika jesteś w stanie rozpoznać, czy jest to osoba, która ma predyspozycje, aby osiągać sukces lub też wiesz, że dany sportowiec daleko nie zajdzie?

- Zdarzyło mi się kilka razy rozpoznać prawdziwy potencjał. Przyznam tu, że mam z tatą schemat działania, że gdy wypatrzę zdolnego zawodnika, zauważę, że ma świetne fale sportowe, ale musi pracować na przykład nad startami czy koncentracją, to daję mu znać. Tata ocenia go wtedy ze strony sportowej. To działa w dwie strony, bo on też wysyła żużlowców do mnie z prośbą o ocenę. Kilka razy zdarzyło się, że ktoś świetnie radził sobie na torze, ale psychikę miał słabą.

Z racji tego, że twój ojciec jest trenerem, zawsze byłaś obecna w sporcie. Obecnie, gdy zaczęłaś swoją karierę zawodową, nazwisko bardziej ci pomaga czy przeszkadza?

- Na początku bardzo mi ułatwiało pracę, gdyż będąc już na studiach, mogłam szkolić swój warsztat głównie poprzez obserwację. Mój tata jest dla mnie dużym autorytetem i zawsze mogłam się go poradzić. Dyskutowaliśmy na temat moich przemyśleń i wniosków, konfrontując je z jego wiedzą i doświadczaniem. Niemniej jest również kilka minusów. Gdy zaczynałam, wielu prezesów nie chciało ze mną podjąć współpracy, tłumacząc swoją decyzję w następujący sposób: podczas meczów przeciwko drużynie mojego taty, będę nastawiała zawodników tak, aby jechali słabo. Jest to dla mnie absurdalne, bo wyrabiając swoją własną markę, daję z siebie sto dwadzieścia procent. Po czasie jednak udało mi się przekonać do siebie kilku włodarzy. Tak się czasem zdarza, że podczas zawodów moi zawodnicy startują w przeciwnych drużynach, a ja za każdego trzymam kciuki. Wielu żużlowców trafia do mnie przez polecenie taty, ale są i tacy, którzy nie przyjdą, bo jestem Chomska. Wiem również, że zawodnicy, startujący w klubach prowadzonych przez trenerów, którzy odradzają współpracę ze mną, i tak po cichu się zgłaszają. Etyka zawodowa nie pozwala mi zdradzać nazwisk, ale mogę ich tylko pochwalić, że decydują sami za siebie.

Julia Chomska z tatą Stanisławem (fot. archiwum prywatne)
Julia Chomska z tatą Stanisławem (fot. archiwum prywatne)

Idąc na studia od razu byłaś zdecydowana na psychologię sportową?

- Tak, dokładnie! Będąc jeszcze w liceum, wybrałam się wraz z tatą na Drużynowy Puchar Świata do Wrocławia. Tam miała okazję obserwować, jak trener wpływa na zawodników. Mój tata zawsze otaczał się sztabem profesjonalistów. Najpierw zaprosił do współpracy Jerzego Buczaka, fizjoterapeutę, korzystał też z wiedzy różnych psychologów. Sam zresztą, studiując na AWF-ie, zapoznał się z psychologią sportu. Wtedy bardzo mnie ten zawód zafascynował. Ku uciesze obojga rodziców, mama jest po studiach humanistycznych, tata żyje sportem, jako jedyna z trójki dzieci połączyłam ich pasje.

Zdarza się, że ojciec pyta cię o wskazówki, jak ma postępować z zawodnikami?

- Teraz już tak. Gdy tata zaczął się liczyć z moim zdaniem, był to dla mnie duży zaszczyt. Odkąd skończyłam studia mamy taki program, że jeżdżę na zgrupowania z drużyną i prowadzę obserwację oraz zajęcia. Cieszy mnie odzew zawodników zagranicznych, którzy tłumaczą Polakom: ona zna się na rzeczy, my już o takich technikach słyszeliśmy w swoim kraju. Nasi reprezentanci są więc zadowoleni, że mogą skorzystać z takiej pomocy bez wyjazdu zagranicę.

Pomagasz osiągać sukcesy innym zawodnikom, co zaś usatysfakcjonuje ciebie? Jakie masz plany zawodowe?

- Teraz angażuję się w projekty badawcze. W trakcie współpracy z żużlowcami pojawiło się wiele pytań i interesujących zagadnień. Obecnie zbieram materiał i od przyszłego roku chcę intensywnie pracować nad badaniami, które skupią się właśnie na tej dyscyplinie. Nie ukrywam, że chciałabym pójść w kierunku większej stabilizacji, ograniczyć wyjazdy i skupić się na pracy stacjonarnej. Dla mnie ważne jest również, aby coraz więcej młodych zawodników poznawało metody i techniki, które pozwolą im wpłynąć na swoją mentalność. Mam kilka pomysłów i chcę się ich trzymać.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu:
Komentarze (16)
avatar
kibiczkinic
7.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ona najlepiej umie leczyc Raną - nastolatków :) hahahah Czytaj całość
avatar
sputnick
6.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No właśnie do tego między innymi piję  
avatar
rodowici grudziądzanie
6.06.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
pomóż Mroczce on ma problem!!!!  
avatar
sputnick
6.06.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ponadto ta sama anonimowa pani bardzo wartko w podobny sposób komentowała pierwszą część artykułu.  
avatar
LadyMysterio Stal Rzeszów
6.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mi sie podoba zdjecie z mlodziezowcami:) Pieszczek i Pawlicki, moim zdaniem najzdolniejsi polscy juniorzy;) jeszcze tylko Dudka tu brakuje i moze Łagowik sie rozkreci;)