Siódma rocznica śmierci Łukasza Romanka

2 czerwca 2006 roku to tragiczna data dla rybnickiego środowiska żużlowego. Właśnie tego dnia na zawsze z tego świata odszedł utalentowany Łukasz Romanek.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Ta informacja spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Nikt nie spodziewał się, że tak ambitny i utalentowany człowiek, jakim był Łukasz Romanek już nigdy więcej nie wsiądzie na żużlowy motocykl. Wychowanek rybnickiego klubu popełnił samobójstwo w garażu w swoim domu w miejscowości Wilcza. Miał niespełna 24 lata, a żużlowa kariera stała przed nim otworem. Był wszak bardzo utalentowanym zawodnikiem, który jako junior świętował sukcesy nie tylko na arenie krajowej, ale również międzynarodowej.

Łukasz Romanek urodził się 21 sierpnia 1983 roku. W czasie swojej krótkiej kariery reprezentował barwy RKM Rybnik. Był on jednym z wychowanków złotej generacji rybnickiej szkółki żużlowej. Największymi sukcesami Łukasza były złote medale w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów (2001) i Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski (2003). Po ten drugi laur sięgnął na swoim macierzystym torze dopiero po wyścigu dodatkowym, w którym pokonał Adriana Miedzińskiego i Zbigniewa Czerwińskiego. Romanek na podium nie ukrywał wzruszenia. To właśnie on był wówczas najlepszym polskim juniorem.

Pierwsze kroki na żużlowym torze Romanek stawiał pod czujnym okiem Jana Grabowskiego. Zanim wychowanek rybnickiego klubu wsiadł na motocykl i kręcił pierwsze kółka, to nie miał wcześniej kontaktu z żadnym motocyklem. Był to więc dla niego absolutny debiut na żużlowym rumaku. Licencję żużlową uzyskał w 2000 roku i już w pierwszych startach pokazał, że drzemie w nim spory potencjał. Potwierdził to rok później podczas finału IMEJ w czeskich Pardubicach.

W roku 2003 był czołowym jeźdźcem walczących o awans do Ekstraligi rybnickich Rekinów, a w finale MIMP okazał się najlepszy. Przed Romankiem rysowała się pełna sukcesów kariera. Młody żużlowiec potrafił wygrywać z najlepszymi zawodnikami globu. W Rybniku wierzyli, że będzie on następcą Antoniego Woryny, Andrzeja Wyglendy czy Joachima Maja. Niestety wszystko przekreśliło jedno tragiczne wydarzenie.

Wiele w życiu Romanka zmienił makabryczny upadek, który miał miejsce na torze w Lesznie. Po tej kraksie znajomi żużlowca widzieli dużą zmianę w jego zachowaniu. Łukasz dobrze radził sobie na treningach, a także w zawodach indywidualnych. Gorzej wiodło mu się w rozgrywkach ligowych. W debiutanckim sezonie w Ekstralidze Romanek wykręcił średnią 0,761. Rybniczanin zmagał się z problemami osobistymi. W jego młodej głowie było coraz więcej czarnych myśli.

2 czerwca 2006 roku na długo zapadnie w pamięci kibiców nie tylko w Rybniku. To właśnie w ten dzień Łukasz Romanek zakończył swoje życie. Kilka godzin przed śmiercią wziął udział w treningu, na którym wywalczył miejsce w składzie na ligowy mecz przeciwko leszczyńskiej Unii. To był szok! Nikt nie spodziewał się, że 23-letni żużlowiec już nigdy nie stanie pod taśmą i nie będzie cieszył swoją jazdą kibiców. Romanek nie poradził sobie z presją wywieraną przez środowisko żużlowe.

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim". Od kilku lat dzięki zaangażowaniu Krzysztofa Mrozka na rybnickim torze odbywa się Międzynarodowy Turniej pamięci Łukasza Romanka. Co roku do Rybnika zjeżdża czołówka światowego speedwaya i upamiętnia tragicznie zmarłego młodego człowieka, który był dopiero na starcie dorosłego życia.

Cześć Jego Pamięci!



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×