Orzeł Łódź na krawędzi przepaści

Bez sponsorów, niebawem także i prezesa, i zbyt wielkich nadziei na to, że klub przetrwa. Tak wygląda na obecną chwilę sytuacja żużla w Łodzi.

Jakub Kacprzak
Jakub Kacprzak
To, co dzieje się w klubie Orzeł Łódź, nie może napawać optymizmem. Po tym jak upadły negocjacje z firmą, która miała zostać sponsorem klubu, wszystko wskazuje na to, iż niestety zespół nie przystąpi do rozgrywek w sezonie 2013. W rozmowach ze SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski, Michał Strzelecki i Janusz Ślączka potwierdzili, że sytuacja zespołu jest naprawdę trudna. O tym, że rodzina państwa Skrzydlewskich nie da rady sama już utrzymywać łódzkiego speedwaya mówiono od dawna. Kilka dni temu na oficjalnie stronie zespołu pojawiła się informacja, że upadły rozmowy z jedną firm, która chciała sponsorować klub i niestety brak porozumienia mocno skomplikował sytuację finansową klubu. 

- Nie ukrywam, że to wszystko widzę w czarnych kolorach. Ja swoją rolę spełniłem, wszyscy pracownicy i zawodnicy mają zapłacone pieniądze i klub nie jest dłużny ani złotówki. Niebawem moja rodzina wyda też oświadczenie podczas specjalnej konferencji prasowej i tam powiemy jak wszystko dalej będzie wyglądać. Nie jesteśmy w stanie sami dalej utrzymywać klubu. Również to jakie komentarze pojawiają się pod moim adresem przekonały mnie, że najwyższy czas odejść. O tym jak dalej będzie wyglądać sytuacja Orła proszę pytać panią Agnieszkę Szafran. Ja swoją powinność już spełniłem. Sytuacja jest taka, a nie inna. Orzeł zawsze wypłacał pieniądze na czas. Wobec nikogo nie mamy nawet złotówki zadłużenia. Oczywiście jeśli znajdzie się strategiczny sponsor, który fizycznie zapewni możliwość finansowania zespołu to rodzina Skrzydlewskich przekaże taką samą kwotę dla klubu. Teraz jednak wszystko wygląda tak, że Orzeł jest jedynym klubem w Polsce, który dostanie licencje, nie ma żadnych zaległości finansowych, a nie przystąpi do rozgrywek w nowym sezonie. Ja przekazałem pani Agnieszce wszystkie dokumenty potrzebne do tego, by licencja została przyznana. Mamy kryzys na całym świecie, firmy nie mają pieniędzy. Niestety na żużlu odbija się to najmocniej - powiedział Witold Skrzydlewski.

Warto również dodać, że brak pieniędzy i pewnej przyszłości jest poważnym utrudnieniem w prowadzaniu rozmów z zawodnikami, którzy mogliby na nowym sezon reprezentować barwy łódzkiego klubu. Co gorsza w niezręcznej sytuacji postawiony jest Janusz Ślączka, który nie ma wpływu na transfery.

- Proszę zapytać zarządu. To władze klubu będą decydować o ewentualnych transferach. Ja nie mam na to wpływu i nie podałem żadnej listy żużlowców, których chciałbym widzieć u siebie w drużynie. Dlatego wszelkie pytania o przyszłość zespołu i o skład proszę kierować do zarządu - powiedział trener Orła.

Jak więc wygląda sprawa z transferami? Wyjaśnił nam to dyrektor ds. marketingu Michał Strzelecki.

- Muszę przyznać, że zawodnicy się do nas zgłaszają. Główny głos w tej sprawie ma pani prezes, ale obecnie nie wiadomo jak będzie wyglądać jej przyszłość. Nieoficjalnie mogę powiedzieć, że najprawdopodobniej z końcem grudnia zrezygnuje z posady. Dlatego mamy problem, bo nie wiadomo jak mamy rozmawiać z zawodnikami. Za ok. 2 tygodnie mamy się spotkać w trójkę - ja, pani prezes i pan trener - i porozmawiać o wszystkim. Jak więc widać sytuacja jest bardzo ciężka. Oczywiście nadzieja umiera ostatnia, ale ja nie jestem osobą, która ma decydujący głos w tej sprawie więc niestety nie mogę niczego obiecać, ani o niczym zapewnić - stwierdził Michał Strzelecki.
Czy to koniec Orła? Czy to koniec Orła?
Wielu kibiców zastanawia również to kim był tajemniczy sponsor, o którym wspomniano w oświadczeniu i dlaczego rozmowy nie doszły z nim do skutku. Tutaj również wiele wyjaśnia pan Michał Strzelecki.

- To była duża firma ogólnopolska, więc bardzo zależało nam na tym, by dojść z nimi do porozumienia. Niestety w momencie, gdy niemal wszystkie szczegóły współpracy były już ustalone, firma zrezygnowała bez podania powodu. Nikt z nas nie wie co spowodowało taką zmianę podejścia. Firma ta jednak prosiła o zachowanie anonimowości więc nie mogę ujawnić jej nazwy. Szkoda, że tak się stało, bo gdyby wszystko doszło do skutku to dzisiaj rozmawialibyśmy zupełnie o cym innym. A tak... niestety nie wiadomo co dalej - powiedział dyrektor ds. marketingu Orła.

Z panią prezes niestety nie udało się nawiązać kontaktu. Wiadomo, że w dniu dzisiejszym pojechała do Warszawy, by dostarczyć dokumenty potrzebne do przyznania licencji. Jednak jedno jest pewne. Tak ciężkiej sytuacji w Orle jeszcze nie było.

Oby sezon 2012 nie był ostatnim w jakim oglądaliśmy Orła Łódź Oby sezon 2012 nie był ostatnim w jakim oglądaliśmy Orła Łódź


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×