Sensacja wisiała w powietrzu - relacja ze spotkania Lechma Start Gniezno - Lubelski Węgiel KMŻ

O krok od sprawienia ogromnej sensacji byli zawodnicy Lubelskiego Węgla KMŻ. Koziołki uległy w Gnieźnie Lechmie Startowi, choć po dziewiątym biegu dnia prowadziły jeszcze ośmioma punktami.

Szymon Kaczmarek
Szymon Kaczmarek

Mecz ten miał duże znaczenie dla obu zespołów. Gnieźnianie chcieli wrócić na ścieżkę zwycięstw po porażce w Daugavpils, natomiast goście pragnęli zrehabilitować się w oczach swoich kibiców po bolesnej przegranej z Orłem Łódź. Pomimo porażki Koziołki mogły być zadowolone ze swojej postawy, natomiast gospodarze mają z pewnością o czym myśleć przed kolejnymi pojedynkami. Z przebiegu pojedynku zadowoleni z pewnością byli jego obserwatorzy, bowiem jego przebieg przyniósł sporo emocji.

- Na początku moi zawodnicy jechali "bez jaj" - przyznał szczerze Lech Kędziora. Trudno się z osądem szkoleniowca czerwono-czarnych nie zgodzić - goście już po biegu juniorskim objęli prowadzenie w meczu, a gospodarze w podobnej sytuacji znaleźli się dopiero przed dwunastą gonitwą. Zawodnicy Lubelskiego Węgla imponowali dobrymi startami i szybkością na trasie. W pierwszej fazie prym wiedli przede wszystkim Robert Miśkowiak i Dawid Stachyra. - Dobrze się tutaj czułem. Każdy z nas dorzucał jakieś punkty i udawało się "trzymać" wynik. W końcówce gospodarze jednak postawili twarde warunki i zdołali nam wydrzeć zwycięstwo - komentował "Davidoff", który stoczył tego dnia kilka ładnych pojedynków. W pamięć zapadły szczególnie te przeciw Antonio Lindbaeckowi. W trzynastej gonitwie Szwed dość twardo "wywiózł" Polaka, robiąc tym samym miejsce do ataku Bjarne Pedersenowi. - Gospodarze troszkę nas wozili - przyznał Stachyra.

Wspomniany Duńczyk, który tegoroczny sezon rozpoczął słabo, zaliczył dość solidny występ, zdobywając kilka ważnych "oczek". Jego jazda wciąż jest jednak daleka od ideału, podobnie jak Magnusa Zetterstroema. Szwed rozczarował do tego stopnia, że trener Kędziora wycofał go z jednego ze startów, stosując rezerwę taktyczną.

- Kluczowe były biegi jedenasty i dwunasty - komentował patrząc w program zawodów trener Grzegorz Dzikowski. - Najpierw Korneliussen stracił spadł z drugiej na ostatnia pozycję, a następnie Fajer pokonał Miśkowiaka. Tych punktów zabrakło - dodał. Doświadczony szkoleniowiec i tak mógł być zadowolony. Jego podopieczni dobrze "uzupełniali" się w zdobyczach punktowych. Koziołkom zabrakło jednak zdecydowanego lidera - 11 punktów Daniela Jeleniewskiego to zbyt mało, aby "pociągnąć" zespół. - Szybko dopasowałem się do toru, było całkiem nieźle - mówił "Jeleń", który był zupełnie innym zawodnikiem, niż przed tygodniem. Tym razem "pewniakiem" nie okazał się jednak Miśkowiak.

Cichym bohaterem gnieźnian był wywołany przez Dzikowskiego Maciej Fajfer. Jego heroiczna, trwająca 4 okrążenia obrona przed atakami Miśkowiaka okazała się kluczowa dla losów spotkania. - Cieszę się, że udało mi się wygrać z Robertem, jednak z mojej postawy w przeciągu całego spotkania nie jestem zadowolony. - komentował "Fajka". Podobnie można określić postawę Adama Skórnickiego. Wychowanek Unii Leszno wreszcie "zaskoczył" i z bonusami wywalczył 10 punktów. - Adam w końcu pojechał tak, jak tego oczekiwaliśmy, oby tak dalej - cieszył się trener Kędziora.

Goście szanse na korzystny wynik stracili w przedostatnim biegu dnia, kiedy najpierw na tor upadł Paweł Miesiąc, a w powtórce Scott Nicholls minął na dystansie Stachyrę. Gościom na osłodę pozostał triumf 4:2 w ostatniej gonitwie.

- Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Teraz myślimy już tylko o pojedynku z GTŻ-em - ocenił Kędziora. Szkoleniowiec z pewnością ma o czym myśleć. Jeśli Lechma Start chce pokonać głównego rywala w walce o awans, to nie może pozwolić sobie na podobne jak w pojedynku z lublinianami chwile słabości. Goście z kolei mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Drużyna trenera Dzikowskiego posiada bowiem spory potencjał i z pewnością sprawi w bieżącym sezonie nie jedną niespodziankę.

Lubelski Węgiel KMŻ - 43
1. Robert Miśkowiak - 9 (1,3,3,1,1)
2. Paweł Miesiąc - 4+2 (0,2*,2*,u,w)
3. Mads Korneliussen - 6+1 (3,1,1*,1)
4. Daniel Jeleniewski - 11 (0,3,2,3,3)
5. Dawid Stachyra - 8 (3,2,2,0,1)
6. Mateusz Łukaszewski - 3 (3,0,0)
7. Mateusz Borowicz - 2+1 (2*,w,0)

Lechma Start Gniezno - 47
9. Antonio Lindbaeck - 11+2 (3,3,0,2*,1*,2)
10. Adam Skórnicki - 9+1 (2*,1,3,3,d)
11. Scott Nicholls - 9+2 (1*,0,3,3,2*)
12. Bjarne Pedersen - 9 (2,1,1,2,3)
13. Magnus Zetterstroem - 5 (2,2,1,-)
14. Maciej Fajfer - 3+1 (1,0,2*)
15. Wojciech Lisiecki - 1+1 (w,1*,0)

Bieg po biegu:
1. (65,91) Łukaszewski, Borowicz, Fajfer, Lisiecki (w/u) 1:5
2. (64,61) Lindbaeck, Skórnicki, Miśkowiak, Miesiąc 5:1 (6:6)
3. (64,88) Korneliussen, Pedersen, Nicholls, Jeleniewski 3:3 (9:9)
4. (64,81) Stachyra, Zetterstroem, Lisiecki, Borowicz 3:3 (12:12)
5. (64,81) Miśkowiak, Miesiąc, Pedersen, Nicholls 1:5 (13:17)
6. (64,81) Jeleniewski, Zetterstroem, Korneliussen, Fajfer 2:4 (15:21)
7. (64,94) Lindbaeck, Stachyra, Skórnicki, Łukaszewski 4:2 (19:23)
8. (66,23) Miśkowiak, Miesiąc, Zetterstroem, Lisiecki 1:5 (20:28)
9. (66,30) Skórnicki, Jeleniewski, Korneliussen, Lindbaeck 3:3 (23:31)
10. (65,35) Nicholls, Stachyra, Pedersen, Borowicz 4:2 (27:33)
11. (67,10) Skórnicki, Lindbaeck, Korneliussen, Miesiąc 5:1 (32:34)
12. (66,44) Nicholls, Fajfer, Miśkowiak, Łukaszewski 5:1 (37:35)
13. (66,16) Jeleniewski, Pedersen, Lindbaeck, Stachyra 3:3 (40:38)
14. (65,62) Pedersen (A), Nicholls (C), Stachyra (B), Miesiąc (D) (w/u) 5:1 (45:39)
15. (66,10) Jeleniewski, Lindbaeck (B), Miśkowiak (A), Skórnicki (D) (d4) 2:4 (47:43)

NCD: Antonio Lindbaeck (Lechma Start Gniezno) – 64,61 sek. (w 2. wyścigu)
Sędzia: Tomasz Proszowski (Tarnów)
Widzów: ok. 5800 (w tym 25 gości)

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×