Zieleśkiewicz dla SportoweFakty.pl: Kto będzie chciał jeździć w takim klubie?

Piotr Zieleśkiewicz jest mechanikiem Rory Schleina, a także jego pełnomocnikiem jeżeli chodzi o sprawy kontraktowe w Polsce. Opiekun Schleina jest oburzony sytuacją w Rybniku, gdzie klub ma ogromne zaległości wobec zawodników

Maciej Oszuścik
Maciej Oszuścik

Piotr Zieleśkiewicz jest zdziwiony sytuacją w Rybniku, gdzie w miejsce stowarzyszenia powstał nowy klub, który otrzymał licencję na starty w drugiej lidze. - Sytuacja w rybnickim klubie jest niewesoła, z tego względu, że zalegają pieniążki zawodnikom, którzy jeździli w zeszłym sezonie dla tego klubu. Tak jak już było wspomniane we wcześniejszych materiałach z Pytelem czy Jamrożym, klub nie wywiązywał się z należności. Do dzisiaj jest to dla mnie zagadką, ale wydaje mi się, że to było wszystko na zasadzie wirtualnych kontraktów. Jak wiemy klub został zamknięty, w miejsce stowarzyszenia RKM Rybnik powstał ROW sp. z o.o. Czas pokaże jak to będzie, ale myślę, że nie jest to coś co powinno mieć miejsce - powiedział rozgoryczony Piotr Zieleśkiewicz.

Jak wiadomo klub z Rybnika zgłosił do rozgrywek nową drużynę. Czy to oznacza, że trudniej będzie odzyskać zaległości? - Myślę, że tak, z tego względu, że pewien rozdział został zamknięty. Czy w miejsce poprzedniego klubu powstał nowy. Tylko pytanie jest następujące: kto będzie chciał w takim klubie jeździć? Jeżeli jest on niewiarygodny. Jeżeli zawodnik nie dostaje na bieżąco pieniędzy, które zostają mu obiecane w kontrakcie, w trakcie sezonu przykładowo odmawia przyjazdu na mecz, kibice są bardzo niezadowoleni i wieszają psy na zawodnikach. Mówią wtedy, że nie interesuje go klub, liczą się tylko pieniądze. Spójrzmy jednak z punktu widzenia zawodnika. Wykonuje on pracę dla swojego klubu, czyli pracodawcy i jeżeli wykona tą pracę powinien mieć na nią zapłacone. Brak mi słów w takiej sytuacji. Zajmuję się sprawami kontraktowymi w Polsce Rory Schleina i w tej chwili przebywa on w Australii. Powierzył mi działania w tej sprawie. Kontaktujemy się na bieżąco z kancelarią adwokacką i co będzie trudno powiedzieć. Czekamy na jakieś ruchy ze strony klubu - oświadczył pełnomocnik Schleina.

Najbardziej w tej sytuacji ucierpieli zawodnicy, którzy na bieżąco muszą inwestować pieniądze w sprzęt. - Najbardziej poszkodowani są zawodnicy, bo wydają bardzo duże pieniądze. Jeszcze w ubiegły sezonie wprowadzono nowe tłumiki, gdzie podczas tej wymiany silniki musiały być wysłane z powrotem do tunerów, przynajmniej tak było w naszym przypadku. Wymieniane zostały praktycznie wszystkie wnętrzności silników, które są inaczej skonstruowane. Są to naprawdę duże koszta, gdzie silnik przy normalnych tłumikach był serwisowany co 32 biegi. Teraz natomiast musi być oddawany do przeglądu co 22 biegi, czyli robi to sporą różnicę. Zawodnicy naprawdę są poszkodowani. W przypadku np. Antonio Lindbeacka, który robi naprawdę dużo punktów i jeździ na bardzo wysokim poziomie to troszeczkę pieniążków zarobił, a co dalej? Gdzie przygotowania na przyszły sezon? Mówimy tutaj akurat o Antonio, ale mamy też Rory Schleina, który jeździ w czterech ligach, jest także Andriej Karpow. To są zawodnicy, którzy jeździli dla tego klubu i naprawdę ryzykowali swoim życiem. Żużel jest to sport bardzo niebezpieczny, a oni tą pracę wykonywali za darmo, to jest właśnie najgorsze - mówił niepocieszony mechanik.

Opiekun Schleina uważa, że można było uniknąć tej sytuacji, decydując się na bardziej drastyczne metody. - Wydaje mi się, że można to było inaczej rozwiązać, bo chodziły głosy, żeby zawodnicy powiedzieli nie. Po meczach były walne zebrania w klubie po meczach i oczekiwano jakichś decyzji. My ze strony klubu oczekiwaliśmy, że te pieniążki będą, obiecano nam je. Zawodnicy dotrzymali słowo i powiedzieli, że będą jeździć dalej. Czyli to jest już sygnał dla działaczy, że chłopacy chcą jeździć i czekają na pieniądze. W przypadku, gdyby zawodnicy powiedzieli stanowcze nie, myślę, że działacze bardziej postaraliby się o gotówkę i chociaż w połowie mogliby spłacić zawodników - zaznaczył Zieleśkiewicz.

- Wydaje mi się, że prezesi i PZM nie powinien myśleć nad tym jak wdrożyć w życie regulamin finansowy, tylko jak skonstruować przepisy, żeby nie dochodziło do takich sytuacji jakie są w tej chwili, że przy zadłużeniach otwierane są nowe kluby. Już na SportowychFaktach ukazał się materiał z Piotrem Szymańskim w tej sprawie, że będą zmiany. Tylko, że te zmiany są troszeczkę za późno, bo to jest nie fair. Prezesi patrzą krótkowzrocznie podpisując wirtualne kontrakty. Moim zdaniem to jest chęć sukcesu. Wygram ligę, sezon się skończy i co dalej? Moim zdaniem do końca roku kluby, powinny się rozliczać z wszelkiego rodzaju zaległości finansowych z całego poprzedniego sezonu. Od początku stycznia do końca lutego powinny być podpisywane kontrakty – dodał mechanik Schleina.

Rory Schlein w nadchodzącym sezonie będzie startował w Ostrovii Ostrów Wlkp. Czy nie obawia się, że spotka go podobna sytuacja jak w Rybniku? Tym bardziej, że sytuacja w Ostrowie, także nie jest najlepsza i nadal nie wiadomo czy klub wystartuje w pierwszej lidze. - Podpisaliśmy kontrakt w Ostrowie i jak wiadomo tam sytuacja nie jest też przejrzysta i do końca wyjaśniona, jeżeli chodzi o ostrowski klub. Mam jednak zapewnienia od pana prezesa Artura Bielińskiego, że wszystko będzie w porządku. Jak będzie naprawdę czas pokaże. Po raz kolejny mamy przykład, że polski żużel kuleje. Nie wiem czy to jest związane z kryzysem, czy z brakiem sponsorów albo złą polityką klubów. Nie mam naprawdę pojęcia. Zwróćmy jednak uwagę na to, że mamy takie zespoły jak Piła, Ostrów i Lublin, które awansowały do rozgrywek pierwszoligowych. W tych klubach również sytuacja nie jest wyjaśniona i nie wiadomo co będzie. Mam nadzieję, że liga ruszy tak jak powinna. Fajnie byłoby oglądać wyrównane mecze, gdzie przychodzi komplet publiczności, czy to w Ostrowie, czy to w Lublinie, czy w Pile, gdzie długo czekano na wejście drużyny do pierwszej ligi. To są trzy miasta, gdzie żużel zawsze był i póki co jest. Zobaczymy czy będzie - zastanawiał się Piotr Zieleśkiewicz.

Przed nadchodzącym sezonem team Rory Schleina wprowadził kilka zmian w porównaniu z ubiegłym sezonem. Zawodnik m in. zdecydował się zrezygnować z udziału w Indywidualnych Mistrzostwach Australii. - Prace zaczynamy od 1 lutego, z tego względu, że nie ma sensu zaczynać szybciej. Wszystkie silniki w tym momencie znajdują w serwisie u Petera Johnsa. Prace są wykonywane w Bydgoszczy w warsztacie. Będą budowane motocykle na Polskę, Szwecję i Anglię. Zaszły tylko małe zmiany tego typu, że te same motocykle, do tej pory jeździły w Szwecji i w Polsce. Teraz natomiast zostaną zbudowane o dwa więcej i zostają one w warsztacie w Eskilstunie, gdzie będzie szwedzko-duńska baza. Motocykle w Polsce zostaną trzy, które daj Boże będą jeździły w lidze polskiej i w eliminacjach do Grand Prix, czy Drużynowego Pucharu Świata. Sama podróż będzie się odbywała samolotem, gdyż jest dużo taniej i szybciej, co uprawni działanie i pracę zarówno mi jak i zawodnikowi. To jest właśnie ta malutka zmiana, a reszta pozostanie tak jak dotychczas. Rory w tej chwili przebywa w Australii, gdzie wypoczywa z rodziną. Nie jeździ w zawodach, gdyż w tym roku odmówiliśmy startu w Indywidualnych Mistrzostwach Australii, żeby po prostu spróbować troszeczkę innego cyklu przygotowań. Wiadomo, że jeżeli jest zbyt dużo jazdy, może to zaszkodzić, zależy to także oczywiście od zawodnika. Zadecydowaliśmy jednak, że poświęcimy ten czas na wypoczynek i tak to wygląda - zakończył wyczerpująco pełnomocnik Schleina.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×