Stępniewski dla SportoweFakty.pl: Unibax tak tej sprawy nie zostawi!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Unia Leszno pokonała w pierwszym meczu półfinałowym Speedway Ekstraligi Unibax Toruń 53:36. Spotkanie odbywało się jednak w atmosferze skandalu, a przedstawiciele toruńskiej drużyny zapowiedzieli, że sprawa będzie miała swój finał w sądzie!

Jeszcze przed spotkaniem goście kwestionowali stan toru. Sędzia Leszek Demski z Ostrowa zarządził równanie i gospodarze mieli godzinę na doprowadzenie toru do stanu używalności. Po godzinie zawody wystartowały, ale nawierzchnia nadal nie odpowiadała drużynie gości. Czy mecz powinien się w ogóle odbyć? - Nie! - odpowiada prezes Unibaxu Toruń Wojciech Stępniewski. - Tor był nieregulaminowy. Trzy metry od krawężnika była plastelina, szczególnie na pierwszym łuku. Niczym nie przypominał toru, który później był do samej bandy. Tor powinien być regulaminowy, czyli równy na całej szerokości. To spotkanie nie miało prawa się odbyć - powiedział dla SportoweFakty.pl Stępniewski.

Po godzinie prac sędzie Demski rozpoczął spotkanie. Jednak zdaniem prezesa Unibaxu tor nadal nie nadawał się do jazdy. - Widzieliśmy w trzecim biegu upadek Adamczewskiego. To, jak również jazda pozostałych leszczyńskich zawodników pokazuje, że tor nie nadawał się do jazdy. Poza tym Adrian Miedziński robi cztery okrążenia, po czym wpada w pierwszym łuku w tak plastelinową nawierzchnię, że nie był w stanie utrzymać się na torze - wyjaśnił Stępniewski.

Zdaniem sternika Unibaxu, nawet w spotkaniach o taką stawkę musi być w końcu ogłoszony walkower, aby oduczyć kluby preparowania torów. - Sędzia robił wszystko, co mógł. Myślę jednak, że nawet w takim meczu musi w końcu dojść do walkowera, aby oduczyć kluby preparowania torów. To było zwykłe preparatorstwo. Dochodzę do wniosku, że Toruń jest za uczciwy na tą ligę. Bardzo się dziwię. Józef Dworakowski płacze, że nie ma frekwencji, a tak naprawdę dziwię, że kibice w Lesznie w ogóle chcą przychodzić na takie mecze. Na ich miejscu nie przyszedłbym nawet, gdyby mi dopłacono. Tak naprawdę współczuję kibicom leszczyńskim, bo telewizor zawsze można wyłączyć. Ale tego prezes Unii nigdy nie zrozumie, bo ma ogromną presję wyniku. Dziwię się Józkowi, że do tego wszystkiego dopuszcza i to jest najgorsze - grzmiał Stępniewski.

Jak się okazuje, toruński klub nie zamierza całej sprawy pozostawić bez echa. Prezes Unibaxu zapowiada, że do sądu skierowane zostaną pozwy przeciwko osobom funkcyjnym i leszczyńskiemu klubowi. - Cała sprawa ma aspekty prawne. Zapewniam, że Unibax zrobi wszystko - a przypomnę, że jest częścią ogromnej grupy kapitałowej z dużymi i naprawdę dobrymi organizacjami prawnymi - żeby tej sprawy nie zostawić tak, jak ona się skończyła. W ciągu ostatnich lat to szósta już kara za opóźnienie meczu. Najgorszą karę w tym momencie jest zamknięcie stadionu na jeden mecz i o to będzie wnioskował Unibax. Jeżeli nie potrafią tego toru przygotować, to nie mogą na nim jeździć. Myślimy również o skierowaniu sprawy do prokuratury, bo jest to świadome i celowe narażanie życia zawodników. Niech nikt nie mówi, że jest to sport ekstremalny, bo jakieś zasady muszą obowiązywać. Tej sprawy na pewno tak nie zostawimy - zapowiedział Stępniewski.

Prezes Unibaxu twierdzi, że kontuzje jego zawodników były spowodowane tylko i wyłącznie stanem toru. - Adrian Miedziński i Emil Pulczyński odnieśli kontuzje tylko i wyłącznie z powodu złego przygotowania toru. I to jest już podstawa do skierowania sprawy z powództwa cywilnego wobec kierownika zawodów i osób odpowiedzialnych zgodnie z regulaminem. Powinni za to odpowiedzieć przed sądem. Adrian będzie miał w nocy operację. Emil w poniedziałek rano będzie operowany. Emil ma złamaną kostkę boczną, a Adrian obojczyk. W przypadku Pulczyńskiego możemy go nie zobaczyć już do końca sezonu. W przypadku Miedzińskiego wszystko jest możliwe, bo trzeba sprawdzić jakie to jest złamanie. Znamy przypadki, że zawodnicy kilka dni po takiej kontuzji wracali na tor - wyjaśnił Stępniewski.

Toruńscy działacze mają również pretensje do trenera Unii Romana Jankowskiego, który twierdził, że tor był przygotowany perfekcyjnie. - Roman Jankowski całe życie jeździł na "betonie". Wystarczyło "splunąć" na przednie koło i już twierdził, że tor jest tak przyczepny, że nie nadaje się do jazdy. Oczywiście cenię trenera Unii za jego osiągnięcia, ale taka jest prawda. Pan Jankowski twierdzi, że tor był przygotowany bardzo dobrze i był bardzo szybki. Szkoda tylko, że osiągane przez zawodników czasy były wolniejsze od rekordu toru o trzy sekundy. To woła o pomstę do nieba i na pewno Unibax tak tej sprawy nie zostawi - zakończył Wojciech Stępniewski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)